Stolorz: Polskie koleje to nie gra w Monopoly. Sięgamy po narzędzie ostateczne

11 lutego 2015, 12:55 Infrastruktura

ROZMOWA

Stanisław Stolorz, przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Pracowników PKP, wiceprzewodniczący Forum Związków Zawodowych

– W związku z brakiem reakcji rządu RP na patologie rujnujące polski system kolejowy i zagrożenia bezpieczeństwa ruchu kolejowego z dniem 11 lutego 2015 roku ogłaszamy Pogotowie Strajkowe na całej sieci PKP – informuje Międzyzwiązkowy Krajowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy Kolejarzy.

– Pogotwie strajkowe jest reakcją na brak woli podjęcia dialogu społecznego dla rozwiązania kluczowych problemów polskiego kolejnictwa, które od lat związki zawodowe sygnalizowały najpierw premierowi Donaldowi Tuskowi, a następnie premier Ewie Kopacz jak i poszczególnym ministrom – informują kolejarze.

List został podpisany przez przewodniczących Federacji Związków Zawodowych Pracowników PKP, Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ Solidarność i Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych.

BiznesAlert.pl: Dlaczego sięgają Państwo po narzędzie ostateczne?

Stanisław Stolorz: W ciągu ostatnich kilku lat co najmniej kilkadziesiąt razy zwracaliśmy się do rządu o spotkania, konsultacje i rozmowy dotyczące problemów i przyszłości kolei.

Tylko w ciągu ostatniego roku nakłanialiśmy wszystkich ministrów ds. kolei o spotkania dotyczące rozwiązania problemów poszczególnych spółek. Palące problemy są w Przewozach Regionalnych, ostatnio pożar wybuchł w TK Telekom. Gorąco jest w PKP Cargo. Szykuje się sprzedaż PKP Energetyki – spółki o strategicznym znaczeniu dla państwa. Trwają spory zbiorowe w PKP PLK i PKP Informatyka.

Tymczasem rząd i zarządy spółek kolejowych tylko pozorują rozmowy, żeby zyskać na czasie.

Jakie są Państwa oczekiwania wobec spółek i rządu?

Przede wszystkim oczekujemy, że będą realizowane podpisane porozumienia.

W TK Telekom zarząd spółki nie chce podpisać paktu gwarancji pracowniczych, który został parafowany przez członków zespołu roboczego w grudniu zeszłego roku także przez przedstawicieli zarządu. Tymczasem jeszcze w 2011 r. Zespół Trójstronny ds. Kolejnictwa przyjął stanowisko w sprawie paktu gwarancji pracowniczych w PKP Cargo i innych spółkach.

Czytamy tam, że „stronami paktu gwarancji pracowniczych w PKP CARGO SA oraz spółkach Grupy PKP podlegających prywatyzacji (…) tj. PKP Energetyka SA, TK Telekom sp. z o.o., Polskie Koleje Linowe SA będą: zarząd każdej ze spółek i organizacje związkowe (…)”.

Podpisał to z upoważnienia ministra infrastruktury podsekretarz stanu Andrzej Massel.

Zobowiązał się (pkt. 6 stanowiska), cyt.: „Minister Infrastruktury oświadcza, iż nie podejmie decyzji prywatyzacyjnej (…) bez zawartego paktu gwarancji pracowniczych negocjowanego w dobrej wierze (…)”.

Także Maria Wasiak, obecna minister Infrastruktury i Rozwoju, jeszcze jako prezes PKP SA w 2012 r. zapewniała, że „uregulowanie sytuacji pracowników w związku z prywatyzacją TK Telekom sp. z o.o. jest integralną częścią całego procesu prywatyzacji i PKP S.A. będzie się do tej zasady stosować”.

Widzimy, że obecne władze w ministerstwie i PKP nie chcą przestrzegać zawartych porozumień. A my chcemy, żeby pociągi jeździły, ludzie mieli prace, a pasażerowie wygodny, szybki i nowoczesny środek transportu.

Czy koszty strajku są mniejsze niż straty spółki spowodowane jego brakiem? Prosiłbym o jakieś liczby.

Strajk jest sprzeciwem pracowników wobec polityki zarządów spółek kolejowych. Jego celem jest wywołanie merytorycznej debaty na temat przyszłości przewozów kolejowych, na temat tego czy Polacy będą mieli czym dojeżdżać do pracy, szkoły czy na urlop.

Tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy zatrudnienie w spółce TK Telekom spadło o 20% (odeszło ok. 100 osób), a w PKP Cargo o 15% (ok. 3000 pracowników). To liczby, które w „tabelkach w excelu” pokazują miliony złotych oszczędności. Ale w konsekwencji będzie to skutkować obniżeniem poziomu bezpieczeństwa ruchu kolejowego oraz zwiększeniem niewydolności spółek.

Pogotowie strajkowe jest działaniem ostatecznym, porażką zarządów spółek, które nie chcą traktować strony społecznej jako partnera w dyskusji. Zapominają przy tym, że statystyka nie zawsze znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości, o której rządzący nie mają pojęcia. To nie jest gra w Monopoly.