KOMENTARZ
Witold Strzelecki
Specjalista ds. komunikacji w Havas PR Warsaw doradzający firmom z branży energetycznej
Informację na temat skierowania do Sejmu RP projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii z pewnością należy odczytywać jako krok we właściwym kierunku, jednak byłbym ostrożny z popadaniem w nadmierny optymizm. Warto bowiem przypomnieć, że prace nad ustawą regulującą kwestie dot. energetyki odnawialnej trwają już prawie 4 lata i z pierwotnej wersji w obecnym projekcie niewiele zostało. Jeżeli decydenci nie byli w stanie przeprocesować tej ustawy na początku bieżącej kadencji, obawiam się, że obecny napięty kalendarz polityczny tym bardziej nie będzie sprzyjał przyspieszeniu prac nad tak trudną i newralgiczną ustawą.
Podczas jednej z ostatnich edycji Polskiego Kongresu Energii Odnawialnej, cyklu konferencji zrzeszających osoby żywotnie zainteresowane przyszłością OZE, wielokrotnie w kuluarowych rozmowach pojawiały się głosy przekonujące, że okres bezpośrednio poprzedzający wybory nie sprzyja procedowaniu takich ustaw jak ta dotycząca energetyki odnawialnej. Pamiętajmy, że zaraz po wakacjach parlamentarnych czeka nas intensywna kampania wyborcza przed listopadowymi wyborami samorządowymi, w których kwestia energetyki odnawialnej będzie najprawdopodobniej odgrywała jedną z kluczowych ról.
Warto bowiem – w kontekście ustawy o OZE i przedłużających się nad nią prac – zwrócić uwagę nie tylko, czy dzięki jej przyjęciu uda się wypełnić cele klimatyczne wyznaczone przez Unię Europejską (15% udział OZE w końcowym zużyciu energii), ale zejść z poziomu krajowego na lokalny, gdzie te opóźnienia bardzo wyraźnie wpływają na zatrzymanie przyrostu liczby nowych instalacji OZE, a co za tym idzie często na zahamowanie rozwoju poszczególnych gmin. Główną przyczyną tej sytuacji jest brak stabilnej i przewidywalnej sytuacji prawnej dot. OZE.
Doradzając wielu firmom energetycznym, realizującym inwestycje OZE na terenie całej Polski, można wyraźnie zaobserwować, jak kolejne miesiące braku ustawy o OZE oddziałują negatywnie na kondycję całego sektora.
Z jednej strony, inwestorzy, nie mając pewności, na jakich zasadach będą otrzymywać wsparcie za produkcję zielonej energii, a co za tym idzie, jakie będą docelowe zyski z poszczególnych inwestycji, dość zachowawczo podchodzą do realizacji nawet zaawansowanych projektów. Potwierdzeniem tego trendu jest chociażby fakt wycofania się w ostatnim czasie z rynku polskiego części zagranicznych inwestorów (duński DONG Energy czy hiszpańska Iberdrola). Dodatkowo, obecne ryzyko regulacyjne jest zbyt duże, dlatego inwestorzy mają często problemy z uzyskaniem funduszy od instytucji finansujących projekty, bez wsparcia których inwestycje OZE nie mogą być realizowane.
Z drugiej, należy zwrócić szczególną uwagę, jak opóźnienia w przyjęciu ustawy o OZE wpływają na lokalne samorządy. Władze poszczególnych gmin, mając świadomość, jakie emocje (wynikające najczęściej z niewystarczającego poziomu świadomości) nadal budzą wśród społeczności lokalnych inwestycje OZE (takie jak farmy wiatrowe czy biogazownie), decydują się na tego typu inwestycji, licząc na to, że jak w większości przypadków już zrealizowane inwestycje szybko uzyskają akceptację społeczną. Przedłużające się prace nad projektem ustawy o OZE, które wpływają na przesunięcie się w czasie terminu oddania do użytku inwestycji, stawiają samorządy w trudnej sytuacji. Podejmując często niepopularne wśród lokalnej społeczności decyzje, bez możliwości pokazania wymiernych korzyści z działającej inwestycji poprzez chociażby umiejętną alokację środków wpływających do budżetu gminy od inwestora z tytułu podatku, zmniejszają swoje szanse na reelekcję.
Dodatkowo, bez systematycznie prowadzonych działań komunikacyjnych skierowanych do mieszkańców, mających na celu podnoszenie poziomu wiedzy na temat zalet energetyki odnawialnej, często mamy do czynienia z sytuacją, w której ze względu na brak jednoznacznego uregulowania sytuacji energetyki odnawialnej w Polsce i dochodzące z mediów sygnały na temat zmian w poszczególnych projektach ustaw, mieszkańcom, a czasami nawet lokalnym władzom, poszczególne wersje projektów zaczynają się zlewać w jedną całość. Często dochodzi nawet do sytuacji, kiedy projekt ustawy o OZE jest mylony z tzw. prezydenckim projektem ustawy krajobrazowej czy z przygotowanym przez jedną z partii opozycyjnych projektem nowelizacji prawa budowlanego oraz ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, zawierającym między innymi takie zapisy jak lokalizowanie dużych turbin wiatrowych min. 3 km od zabudowań mieszkalnych, co w praktyce zablokowałoby całkowicie rozwój energetyki wiatrowej w Polsce.
Jednak partie polityczne dość sceptycznie podchodzą do tych sygnałów, mając świadomość, że specyfika wyborów samorządowych rządzi się swoimi prawami. Dlatego też nie będą z pewnością forsowały tempa prac nad projektem, mając uzasadnioną obawę, jak podjęta decyzja może rzutować na ich wynik wyborczy. Już podczas majowych wyborów do Parlamentu Europejskiego kwestia inwestycji OZE była zaskakująco często podnoszona, więc należy założyć, że w przypadku wyborów samorządowych trend ten zostanie jeszcze wzmocniony. Inną kwestią jest fakt, że nawet wewnątrz poszczególnych partii podejście do energetyki odnawialnej nie zawsze jest spójne, czego przykładem jest chociażby koalicyjny PSL, wewnątrz którego wciąż toczy się dyskusja na temat wyboru pomiędzy OZE a atomem jako kierunkiem, w którym powinna zmierzać polska energetyka.
Biorąc powyższe uwarunkowania pod uwagę, istotne powinno być jak najszybsze przyjęcie ustawy o OZE, gdyż ureguluje ona aktualnie niepewną sytuację, a co za tym idzie stworzy nowe szanse nie tylko dla całej polskiej gospodarki, ale również na poziomie lokalnym dla gmin, które zdecydują się na tego typu inwestycje. Każda inwestycja w energetykę odnawialną przynosi bowiem wymierne korzyści nie tylko samej gminie (poprzez chociażby corocznie odprowadzany do budżetu podatek od nieruchomości), ale przede wszystkim mieszkańcom (poprzez zyski z dzierżawy, nowe miejsca pracy, poprawę infrastruktury czy zlecenia dla lokalnych podwykonawców).
Zupełnie inną kwestią jest fakt, że aktualny projekt ustawy o OZE dość negatywnie traktuje dużą energetykę wiatrową. Jednak eksperci branżowi otwarcie liczą, że na etapie prac w Sejmie poszczególne zapisy ulegną jeszcze znaczącym zmianom. Biorąc pod uwagę dotychczasową historię prac nad ustawą, takie podejście jest w pełni uzasadnione.