Świrski: Energetyka (na szczęście) jest nieobecna w kampanii wyborczej

18 maja 2015, 08:32 Energetyka

KOMENTARZ

Konrad Świrski

prof. nzw. dr hab. inż. Konrad Świrski,

Transition Technologies SA

Politycy umieją zrobić to czego nie powinni, nic więc dziwnego, że są zawsze pod czujnym monitoringiem mediów. Kilka dobrych przypadków polityków zza granicy, ale na początek w naszych swojskich realiach – Jimmy Carter amerykański Prezydent lat 70-tych podczas wizyty w Polsce (taka była taka za czasów Gierkowskich) miał ze sobą jakiegoś dziwnego tłumacza (który język polski znał chyba z wczesnych przygód w młodości) co doprowadziło do dużej konsternacji wśród polskich oficjeli i polskiej publiczności.

Tłumacz bowiem miedzy innymi Carterowskie chęci poznania naszych polskich pragnień („I come here to understand your desires..”) przełożył bardzo bezpośrednio – „Pragnę Was” – co mocno zastanowiło ówczesnych konserwatywnych obyczajowo Polaków i wzbudziło niezdrową sensację, zwłaszcza, że za chwilę usłyszano szereg kolejnych lapsusów językowych jak i też że „Opuściłem Stany Zjednoczone by nigdy nie wrócić …” Na koniec nadzieje jednak okazały się płonne i rozczarowana publiczność zrozumiała jednak, że Prezydent USA nie ma zamiaru zostać w naszym kraju pałając gorącym uczuciem, ale jednak tylko, że tłumacz nie stanął na wysokości zadania. To oczywiście tylko tłumacz, czasami zaś sami politycy występowali w rolach głównych – George Bush (pierwszy) w Japonii, po wyczerpującej grze w tenisa, która miała być miłą przerwą w oficjalnej podróży w Japonii , następnie… zwymiotował na spodnie siedzącego obok japońskiego premiera w czasie oficjalnej kolacji. Z kolei niemiecki kanclerz lat 90-tych Gerhard Schroder (wyjątkowo słynny z gaf) , podczas wizyty w Izraelu, w muzeum Holokaustu Yad Vashem zamiast pokręcić „wieczny” ogień poświęcony pamięci ofiar, wykonał ruch ręka w błędną stronę i w rezultacie … wieczny ogień zgasł.

Szczególnie istotne są niektóre zdania wypowiadane w kampaniach wyborczych – bo mogą być kluczowe dla wyników. Republikański kandydat John McCain w 2008 roku walcząc z Obamą, szedł przez pewien czas prawie „łeb w łeb”, a nawet uzyskiwał okazjonalna przewagę, by w pewnym momencie wyznać szczerze swoje przekonanie, że „Fundamenty naszej gospodarki są mocne” – co było w zupełnej sprzeczności z odczuciem większości społeczeństwa, czujących problemy i walczących o zmianę (wygrała Obamowska „Hope” – Nadzieja). Roli „prawdziwych zdań z głębi serca” nie można niedoceniać – podczas wyborczej walki Mondale-Regan w 1984, kandydat demokratów Walter Mondale postanowił być do bólu szczery i powiedział że obaj kandydaci chcą podnieść podatki, ale Regan nie chce o tym mówić ale on (Mondale) powie i ze potwierdza ze będą większe. Takiej szczerości nie mogli oczywiście oprzeć się wyborcy Regana uzyskał wówczas jedno z rekordowych zwycięstw w kampanii.

Kampanie prezydenckie rządzą się wiec specjalnymi prawami i każde słowo, zdanie a czasami może nawet tylko jedno zdjęcie może zdecydować o wyniku (znowu analogia amerykańska w prawyborach republikanów 1988 Dukakis bił G.Busha na głowę, ale nieopatrznie zrobił sobie zdjęcie w amerykańskim czołgu i czołgowym hełmie. Miało być patriotycznie, ale wyszło komicznie bo Dukakis wyglądał jak kopia Lorda Vadera w „Gwiezdnych Wojnach” z wielkim, za dużym czarnym garnkiem na głowie – co oczywiście podchwycili wszyscy a to to jedno ujęcie zmieniło bieg historii).

Obecna polska kampania, też jest ciekawa i dynamiczna. Mocne zwroty akcji, coraz bardziej dynamiczne działania sztabów, kolejne zdania i ujęcia i podejmowanie kontrowersyjnych tematów.Na szczęście … energetyka w kampanii jest zupełnie nieobecna. Na szczęście… bo akurat czemu jak czemu, ale energetyce, kampania polityczna i kontrowersyjne wypowiedzi i spoty – wcale by nie pomogły. Z jednej strony łatwo byłoby krytykować kolejne porażki naszego energetycznego stanowiska wobec europejskich regulacji (nawet ostatnie wprowadzenie wcześniejszych MSR i wielki problem górnictwa węglowego) , totalne problemy i bałagan legislacyjny z OZE, z drugiej pewnie łatwo obiecać szybkie rozwiązania i wspaniałe perspektywy dla górników (których nie można spełnić) albo wspaniałe dotacje dla prosumentów (których i tak się nie zrealizuje). Na szczęście… żadne ze stron w obecnej turze, jak tez i wcześniej żaden z 11 kandydatów – o energetyce nie wspominał za bardzo. To wbrew pozorom chyba bardzo dobrze. Rysuje się unikatowa szansa, że energetyka może być apolityczna – wspólny problem wszystkich sił politycznych, bardzo trudny i prawdopodobnie jeden z kluczowych dla gospodarki w latach 2019-2025, determinujący ścieżki rozwoju Polski. I może też delikatna szansa na wypracowanie wspólnego rozwiązania – jednej spójnej strategii , realizowanej niezależnie po której stronie (rządzący lub opozycja) znajduje się dana partia i polityki która będzie wdrażana przez ekspertów, która nie będzie podlegała chwilowym koniunkturom i okazjom do zaprezentowania medialnej wypowiedzi w świetle fleszy. Energetyka dla Polski będzie bowiem bardzo bolesna, wymaga inwestycji, bardzo nieprzyjemnych negocjacji w europejskimi partnerami, ale tez i porzucenie chęci „drogi na skróty”, wpychania problemów pod dywan i przekładania na jutro. Z nadzieją czekam więc ze kolejny wyborczy tydzień odbędzie się … bez energetyki, a potem nastąpi konstruktywne podejście do problemu z każdego politycznego kąta.

A może będzie jak zawsze i ta dzisiejsza „niewidzialna” energetyka to tylko efekt braku zrozumienia problemów i niechęci do czytania długich raportów. Albo za chwilę ktoś jak królika z cylindra wyciągnie energetykę na front decydujących debat. Może również jakieś energetyczne zdanie lub zdjęcie będzie momentem przełomowym, który potem będzie pokazywane w podręcznikach politycznych doradców medialnych. Mam nadzieję że nie … ale jak wiadomo nadzieja umiera ostatnia.