ROZMOWA
O polskiej energetyce oraz trendach w sektorze na świecie rozmawialiśmy z profesorem Konradem Świrskim z Politechniki Warszawskiej, prezesem Transition Technologies SA.
BiznesAlert.pl: Panie Profesorze, jaki będzie miks energetyczny w Polsce na najbliższą i nieco dalszą przyszłość?
Prof. Konrad Świrski: Jest dokument rządowy określający założenia sektora energetyki na najbliższe lata. Ale w takim dokumencie nie da się wszystkiego przewidzieć. Tym bardziej w perspektywie 20 – 30 lat. Zawsze będą niespodzianki i niedokładności. Obecnie jest taki ważny, jeszcze niedawno niebrany pod uwagę czynnik – sytuacja geopolityczna. Inny czynnik – dostawy surowców energetycznych.Inna była sytuacja jeszcze w 2010 r., zupełnie inna jest obecnie. Miks jest zawsze wypadkową, ale w perspektywie – wypadkową niespodzianek. Zawsze tak było – wzrost zapotrzebowania na energię był coraz większy do kryzysu. 2008 r. Przyszedł kryzys – zapotrzebowanie trochę spadło. Obecnie trochę rośnie od 3 do 6 proc. rocznie. Według opracowań naukowych przy wzroście gospodarczym jest większa konsumpcja energii elektrycznej. Nie można jednak zapominać, że mamy coraz oszczędniejsze technologie. Ostatnio takie oszczędniejsze technologie mamy w oświetleniu. Dlatego prawdopodobne jest, że zapotrzebowanie na energie elektryczną będzie bardziej stabilne przez najbliższe 50 do 10 lat. Ale…może się pojawić nowy czynnik. Jeśli do szerokiego użytku wejdą samochody elektryczne, to za 10 lat zamiast pobierać benzynę na stacjach paliwowych, będziemy podłączać nasze auta do gniazdka. I będziemy mieli skok zużycia energii elektrycznej dużo większy niż się spodziewamy.
Czy przy takim scenariuszu zwiększonego zapotrzebowania na energię odnawialne źródła energii będą mieć większą rolę w miksie energetycznym?
Rola OZE jest mocno przesadzona. W Niemczech, gdzie OZE dają 29 – 30 proc. energii – a to jest bardzo duży udział w rynku – to jest maksimum tego, na co pozwala technologia. Osiągnięcie 50 proc. jest na razie niewykonalne, nie tylko ze względów kosztowych, także z uwagi właśnie na technologię. Tak zapewne będzie do 2050 r.
Wobec tego pozycja elektrownie konwencjonalnych jest nadal niezagrożona?
Produkcja energii we wszystkich krajach świata to przede wszystkim elektrownie konwencjonalne. Węglowe, olejowe, gazowe, jądrowe. Używające do wytwarzania energii nośników, źródeł stabilnych. W przeciwieństwie do niestabilnych, jak energia zielona.
Czy rewolucja łupkowa zmieni w jakimś stopniu energetykę na świecie?
– Przede wszystkim rewolucja łupkowa jest faktem. Nie tylko w USA, gdzie jej skutki są bardzo znaczące. I oczywiście, że w znacznym stopniu zmienia już zmienia szerszy rynek energii, jeszcze nie wiadomo w jak znacznym stopniu. Drugim faktem jest, że w Stanach Zjednoczonych jest też rewolucja energii konwencjonalnej. To wszystko procesy połączone. W latach 2002 – 2003 drożał węgiel – od czasu kryzysu finansowego ten surowiec zaczął tanieć, a rewolucja łupkowa w USA ograniczyła zapotrzebowanie na węgiel, który pojawia się na rynkach światowych. Węgla jest bardzo dużo, więc jest coraz tańszy. To jest układ naczyń połączonych: gaz – ropa – węgiel – energia. W wyniku rewolucji łupkowej i energetycznej – zmienia się układ geopolityczny. A wracając do Pani pytania – miks energetyczny to jest wypadkowa: prognoza + niespodzianki. Może się zdarzyć, że zapotrzebowanie będzie rosło mniej dynamicznie, niż wymaga bezpieczeństwo energetyczne. Także w Polsce. To, co można przewidzieć z pewnością, jako miks energetyczny dla Polski – to jest duża przewaga surowców kopalnych, przede wszystkim węgla. Po 2025 r. włączy tu energetyka jądrowa z niedużym wolumenem dostaw energii na rynek. Energia musi być produkowana przez czysto, technologie muszą być w tym kierunku poprawiane, doskonalone.
A udział OZE, tak forsowany przez Brukselę?
W każdej strategii OZE będzie miało taki udział, jaki jest możliwy. Ok. 19 proc do 2020. To muszą zrozumieć także organizacje ekologiczne. Niemcy, choć mają warunki dogodniejsze niż Polska dla korzystania z OZE osiągnęły pułap możliwości. W Polsce najkorzystniejsze z OZE jest biomasa, ale z ekonomicznego punktu widzenia to dobre źródło energii, ale jeśli chodzi o ochronę klimatu używanie biomasy jest problematyczne i kwestionowane , zwłaszcza jeśli ma być współspalana w kotłach węglowych
Jak Pan ocenia korzyści z energetyki prosumenckiej, czy mieści się ona w miksie energetycznym?
– Dyskusja na ten temat jest mało rzeczowa. Korzystne byłoby powoli budować domy „prosumenckie”, ale wymuszanie tworzenia tego rodzaju energetyki jest bez sensu. Poczekajmy powiedzmy 5 lat, przyjrzyjmy się jak ta energetyka funkcjonuje, jakie są jej koszty. Na decyzje przyjdzie czas. Wydaje się że jest ogromny potencjał tworzenia energii w przydomowych instalacjach na własne potrzeby (np. mając panele słoneczne), ale w momencie jeśli mamy jeszcze produkować i sprzedawać nadwyżki do sieci problem staje się skomplikowany technicznie i prawnie (wystarczy spojrzeć na nową ustawę OZE tam jest dość duży zestaw legislacji i aktualnych dyskusji dotyczących prosumenta). Ponieważ prosument produkuje nadwyżki energii poza szczytem – nie jest najlepszą alternatywą wspomagania systemu poprzez bycie dostawcą energii, ale może doskonale zapotrzebowanie na energię ograniczać. Wydaje się ze dziś dyskusja jest zdominowana poprzez lobbing dążący do dodatkowego dofinansowania takich instalacji (właśnie przez wprowadzenie z nich energii do sieci – co jest mało atrakcyjne dla operatorów sieci – bo w momencie pracy prosumenta na rzecz systemu, i tak w systemie jest wystarczająca ilość energii). Dlatego może najpierw sensownie wspomagajmy tych co mogą szybko inwestować i produkować na własne potrzeby (obecne formy dotacji wcale nie są sensowne – np. wymuszają inwestycje ze środków pożyczonych w banku zamiast własnych) i cały czas czekajmy na atrakcyjne ceny instalacji mikroenergetyki – w końcu jeśli wierzyć zapowiedziom mają być zaraz kilka razy tańsze (wszyscy na to czekamy). Na dziś warto samemu zrobić sobie symulację (pytając dostawców) i przekonać się ze bez dotacji i nowych form wsparcia (jak sprzedawanie energii do sieci) to instalacja indywidualna zwróci się za … około 20-30 lat. Wydaje się to astronomicznie długo, ale warto rozważyć ze wszystkie projekty energetyczne (nowe elektrownie) maja stopę zwrotu ponad 30-letnią.
Rozmawiała Teresa Wójcik