Okazuje się, że taka tradycja wcale nie umarła, a we współczesnej Europie rozwija się nawet dynamicznie. Wszystkie kraje UE zostały zobligowane (w roku poprzednim) do złożenia tzw. draftu projektu zintegrowanego krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu na kolejną dekadę (2021-2030). Miało to służyć zebraniu wszystkiego w jedną całość (ze wszystkich krajów) i obróbkę w kierunku globalnego planu europejskiego, który miał być światłym drogowskazem polityki klimatycznej najbardziej rozwiniętego gospodarczo kontynentu. Nie zagłębiając się szczegółowo w kwestię tego jak Polska przygotowała taki raport i co on zawiera (wszyscy zainteresowani wiedzą) – warto popatrzeć jak Unia to analizuje i ocenia.
Na odpowiednich stronach pokazały się tzw. ZALECENIE KOMISJI z dnia 18.6.2019 r. w sprawie projektu zintegrowanego krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu w Polsce obejmującego lata 2021-2030(zalecenia dotyczą wszystkich krajów) – są dostępne na Stronie.
Proponuje wszystkim zainteresowanym dogłębne przeczytanie tego dokumentu, albo przypatrzenie się na jeden autentyczny akapit (oddaje dość dobrze całą atmosferę dokumentu) … „Biorąc pod uwagę ograniczone informacje na temat interakcji między poszczególnymi wymiarami unii energetycznej, jakie przedstawiono w projekcie planu, w ostatecznym planie można określić kluczowe interakcje między tymi wymiarami, zarówno pod względem krajowych poziomów ambicji, jak i tymczasowych, planowanych, dodatkowych i istniejących instrumentów polityki. Ostateczny plan może bardziej konkretnie odnosić się do interakcji między wymiarami dotyczącymi dekarbonizacji, efektywności energetycznej i bezpieczeństwa energetycznego”.
Muszę przyznać, że moje idealistyczne wyobrażenia dotyczące kierunku zmian Unii Europejskiej, nie do końca chyba były właściwe. Jak widać metoda pisania wypracowania „na kolanie” jest zawsze żywa i widać, że urzędnicy też mają terminy i pracowicie wytwarzają raporty. Wszyscy eksperci, łącznie ze mną ? widzieliśmy polski raport i pomimo, że na pewno chcielibyśmy aby był lepszy i widzieliśmy, w których miejscach problemy zamiata się pod dywan – to nie będziemy w takim razie ułatwiać zadania brukselskim urzędnikom – w końcu to ich praca domowa. Dla mnie pozostaje jedynie smutek, że przy takim podejściu do europejskiej polityki klimatycznej nie ma mowy o jakimkolwiek sensie i technicznej dyskusji – pozostaje tylko lobbing.