Szymański: Europa musi grać razem. To kosztuje

19 marca 2014, 13:36 Bezpieczeństwo

Poseł do Parlamentu Europejskiego Konrad Szymański (ECR) przekonuje, że tylko sankcje energetyczne mogą zadziałac na Rosję, która wczoraj anektowała ukraiński Krym. Europa wprowadziła sankcje personalne dla części rosyjskich oficjeli.

– Te sankcje są potrzebne, ale to tylko retorsja. Rosja zacznie myśleć o rewizji swojej polityki w regionie, jeśli zrozumie, że Europa jest w stanie w średniej perspektywie ograniczać zamówienia na surowce naturalne. Nasza słabość, czyli zależność surowcowa może stać się wtedy orężem. Rosyjski budżet jest w połowie finansowany z dochodów, jakie uzyskuje Rosja ze sprzedaży gazu i ropy na europejskim rynku. Rosyjska gospodarka nie oferuje niczego innego. Rosyjski przemysł wydobywczy potrzebuje zachodnich pieniędzy i technologii. Jeśli przy pomocy LNG oraz zasobów własnych, w tym niekonwencjonalnych, zdołamy ograniczyć import rosyjski, budżet tego kraju zachwieje się w posadach. Jeśli chcemy, jako Europa odegrać jakąkolwiek podmiotową rolę w tej sprawie, musimy z tego skorzystać – podkreśla poseł do PE.

– Europy dziś jednak nie stać na żadną wiarygodną deklarację w tej sprawie. Problemem nie jest brak wspólnych polityk, tylko brak woli politycznej, aby zagrać razem. Im dalej Rosji, tym mniejsze zrozumienie tego problemu. Europa w ten sposób sama wybiera rolę recenzenta, a nie gracza –  mówi Szymański w rozmowie z BiznesAlert.pl.

– Toczący się spór dotyczy wyznaczenia geopolitycznej granicy między Europą, a Rosją. Takiego sporu nie da się prowadzić przy pomocy deklaracji i selektywnych sankcji wizowych, czy bankowych. Prowadzenie takiego sporu wymaga gotowości do poniesienia kosztów. Niemcy i Włochy, ale z powodu projektów arktycznych także USA, muszą być gotowe ponieść koszty w zakresie gazu. Londyn w obszarze giełdy, Francja w zakresie sprzedaży uzbrojenia, Polska – najmniejsze – w zakresie produkcji rolnej. Stawka jest bardzi wysoka. Rozwój tego sporu może zadecydować o tym, czy za naszą wschodnią granicą będziemy mieli rozwijający się, stabilny, przyjazny kraj, czy też rozchwianą marionetkową republikę na pasku Moskwy – ocenia nasz rozmówca.