W mieście Taichung na zachodnim wybrzeżu Tajwanu podnoszona jest ostatnia sekcja wieży turbiny wiatrowej, która ma prawie sto metrów wysokości. Inwestycja w Cieśninie Tajwańskiej jest realizowana pomimo napięć pomiędzy amerykańską a chińską marynarką wojenną, a także regularnych ćwiczeń rakietowych ze strony Chin.
Turbina będzie jedną ze 111 wiatraków morskich wchodzących w skład wielomiliardowego projektu morskiej farmy wiatrowej, zlokalizowanym do 60 kilometrów w głąb Cieśniny Tajwańskiej, który jest budowany przez duńską firmę Orsted i dostarczy wystarczającą ilość energii elektrycznej dla miliona domów. Farmy wiatrowe są częścią ambitnego dążenia Tajwanu do zasilenia ogromnego przemysłu technologicznego energią odnawialną i znajdują się na szlaku wodnym, który stał się ogniskiem napięć między Pekinem a Waszyngtonem.
Na razie ekonomiczne argumenty przemawiające za takimi inwestycjami, przysłaniając obawy Orsted dotyczące umieszczenia krytycznych aktywów energetycznych w miejscu, które według niektórych analityków bezpieczeństwa może pewnego dnia stać się teatrem działań wojennych.
– To ogromny popyt, mniejsza sytuacja podaży – powiedziała Christy Wang, dyrektor generalny Orsted Taiwan. Orsted ściśle monitoruje powiązania w Cieśninie Tajwańskiej, ale nie zmienił strategii wobec Tajwanu – zaznaczyła Wang. Dodała, że żywotność farmy wiatrowej to dziesięciolecia.
To największy pozaeuropejski projekt Orsted, jednej z największych firm na świecie, zajmujących się morską energią wiatrową.
Od tego czasu globalne nastroje geopolityczne znacznie się zmieniły wraz z inwazją Rosji na Ukrainę, która zmieniła sposób, w jaki przedsiębiorstwa postrzegają ryzyko polityczne. Ale nawet gdy zwiększona presja militarna ze strony Pekinu – który wystrzelił rakiety nad Tajpej w sierpniu – zwiększyła obawy o eskalację pomiędzy oboma krajami, deweloperzy pozostają w dużej mierze niezrażeni i nadal walczą o projekty na Tajwanie.
Reuters / Bartosz Siemieniuk