Najważniejsze informacje dla biznesu

Tania ropa utrzyma się dłużej. Kryzys płynności może się rozlać na cały świat

(RBK/Piotr Stępiński/Financial Times/Wojciech Jakóbik)

Naftowi giganci mówią o możliwym odbiciu cen ropy, jednak warunki na rynku zapowiadają raczej utrzymanie się ceny baryłki na niższym poziomie. Rodzi to konsekwencje nie tylko dla budżetów firm, ale także dla rezerw państwowych, w krajach wydobywających czarny surowiec.

Saudi Aramco liczy na wzrost cen ropy

Zdaniem szefa największej na świecie spółki naftowej Saudi Aramco Amina Nasser’a do końca roku ceny ropy wzrosną, jednakże nie osiągną poziomu z lat 2013-2014. Podczas swojego wystąpienia w Pekinie stwierdził, że wzrost cen będzie skutkiem ,,zmniejszenia się różnicy pomiędzy podażą a popytem”.

Słowa Nassera to teza odmienna od prognoz Stanów Zjednoczonych i Rosji na temat spadków cen surowca. Na początku marca US Energy Information Administration  zmniejszyło prognozę cen ropy marki Brent. Wcześniej urząd uważał, że w 2016 roku jej średnia cena wyniesie 37,5 dolarów za baryłkę, ale obecnie ta prognoza została zrewidowana do 34,28 dolarów.

Rosyjski Bank Centralny także przygotowuje się do dalszych obniżek cen ropy. Zdaniem jego ekspertów, z powodu spowolnienia wzrostu chińskiej gospodarki, zwiększenia dostaw ropy z Iranu oraz zwiększenia konkurencji na rynku naftowym utrzyma się nadpodaż surowca.

– Dlatego też może się okazać, że wzrost cen ropy w ostatnich tygodniach nie będzie miał stałego charakteru – uważa rosyjski Bank Centralny. W swoim zaktualizowanym scenariuszu bazowym prognozował, iż średnia ceny ropy w 2016 roku wyniesie 30 dolarów za baryłkę i do 2018 roku będzie ona stopniowo wzrastała do 40 dolarów.

USA chcą powrócić do porzuconych odwiertów łupkowych

Spółki łupkowe w Stanach Zjednoczonych wznowią wydobycie ropy na wcześniej ,,zamrożonych” odwiertach, co może spowodować dodatkową nadpodaż na ,,przeładowanym” rynku. Oznacza to, że ceny ropy mogą znów spaść.

Jak informuje agencja Reuters wiele amerykańskich spółek łupkowych, włącznie z Oasis Petroleum i Pioneer Natural Resources, wznowi wydobycie na odwiertach zatrzymanych w okresie cen ropy poniżej 40 dolarów za baryłkę. Chodzi o takie, które zostały wywiercone ale, na których spółki nie przystąpiły do wydobycia z wykorzystaniem metody szczelinowania ze względu na nieopłacalność prac.

Przedstawiciele wspomnianych koncernów potwierdzili zamiar powrotu do wszystkich zamrożonych odwiertów, ale są gotowi kontynuować prace przy cenach wyższych niż obecnie. Pioneer Natural Resources liczy na powrót do 85 procent wydobycia przy minimalnym poziomie opłacalności, a Oasis Petroleum może osiągnąć 70 procent wydobycia przy cenie baryłki w wysokości 50 dolarów w tym roku i 47 dolarów w 2017 roku. W 2015 roku  Oasis Petroleum wydobywała średnio 50 tys. baryłek dziennie. Natomiast Pioneer Natural Resources czerpał 204 tys. baryłek dziennie.

Zgodnie z szacunkami szefa Texas Independent Producers & Royalty Ownes Association Ed’a Longanecker’a z 660 wiertni będzie można wydobywać dziennie dodatkowo od 100 do 300 tys. baryłek.

Wood Mackenzie uważa, że do końca 2017 roku liczba zamrożonych odwiertów powróci do normalnego poziomu. Według oceny spółki do końca 2016 roku w regionie Bakken zmniejszy się o 35 procent w porównaniu z obecnym poziomem a w Eagle Ford o 85 procent.

Kryzys petrostate

Financial Times informuje, że kraje Bliskiego Wschodu, które w okresie naftowego prosperity musiały szukać sposobów na wykorzystanie środków z zasobnych funduszy inwestycyjnych, obecnie są zmuszone do zbywania aktywów. W ten sposób reperują budżety zagrożone tanią ropą. Spadek płynności funduszy inwestycyjnych z Zatoki Perskiej będzie miał oddziaływanie na sąsiednie rynki, a w dłuższym terminie może zmniejszyć płynność na rynku globalnym. Brak dolarów w petrostates Zatoki może się odbić na inwestycjach w infrastrukturę i sektor prywatny. Financial Times przypomina też, że w okresie kryzysu gospodarczego z 2008 roku to fundusze Zatoki dofinansowywały zachodnie banki. Obecnie może dojść do odwrotnego trendu. Warunkiem jednak będą strukturalne reformy w krajach uzależnionych od sprzedaży ropy naftowej. Takie reformy podjęła już Arabia Saudyjska, która tnie wydatki socjalne i inwestuje w nowe dziedziny energetyki, jak Odnawialne Źródła Energii.

Więcej: Nowy kryzys urodzi się z ropy

(RBK/Piotr Stępiński/Financial Times/Wojciech Jakóbik)

Naftowi giganci mówią o możliwym odbiciu cen ropy, jednak warunki na rynku zapowiadają raczej utrzymanie się ceny baryłki na niższym poziomie. Rodzi to konsekwencje nie tylko dla budżetów firm, ale także dla rezerw państwowych, w krajach wydobywających czarny surowiec.

Saudi Aramco liczy na wzrost cen ropy

Zdaniem szefa największej na świecie spółki naftowej Saudi Aramco Amina Nasser’a do końca roku ceny ropy wzrosną, jednakże nie osiągną poziomu z lat 2013-2014. Podczas swojego wystąpienia w Pekinie stwierdził, że wzrost cen będzie skutkiem ,,zmniejszenia się różnicy pomiędzy podażą a popytem”.

Słowa Nassera to teza odmienna od prognoz Stanów Zjednoczonych i Rosji na temat spadków cen surowca. Na początku marca US Energy Information Administration  zmniejszyło prognozę cen ropy marki Brent. Wcześniej urząd uważał, że w 2016 roku jej średnia cena wyniesie 37,5 dolarów za baryłkę, ale obecnie ta prognoza została zrewidowana do 34,28 dolarów.

Rosyjski Bank Centralny także przygotowuje się do dalszych obniżek cen ropy. Zdaniem jego ekspertów, z powodu spowolnienia wzrostu chińskiej gospodarki, zwiększenia dostaw ropy z Iranu oraz zwiększenia konkurencji na rynku naftowym utrzyma się nadpodaż surowca.

– Dlatego też może się okazać, że wzrost cen ropy w ostatnich tygodniach nie będzie miał stałego charakteru – uważa rosyjski Bank Centralny. W swoim zaktualizowanym scenariuszu bazowym prognozował, iż średnia ceny ropy w 2016 roku wyniesie 30 dolarów za baryłkę i do 2018 roku będzie ona stopniowo wzrastała do 40 dolarów.

USA chcą powrócić do porzuconych odwiertów łupkowych

Spółki łupkowe w Stanach Zjednoczonych wznowią wydobycie ropy na wcześniej ,,zamrożonych” odwiertach, co może spowodować dodatkową nadpodaż na ,,przeładowanym” rynku. Oznacza to, że ceny ropy mogą znów spaść.

Jak informuje agencja Reuters wiele amerykańskich spółek łupkowych, włącznie z Oasis Petroleum i Pioneer Natural Resources, wznowi wydobycie na odwiertach zatrzymanych w okresie cen ropy poniżej 40 dolarów za baryłkę. Chodzi o takie, które zostały wywiercone ale, na których spółki nie przystąpiły do wydobycia z wykorzystaniem metody szczelinowania ze względu na nieopłacalność prac.

Przedstawiciele wspomnianych koncernów potwierdzili zamiar powrotu do wszystkich zamrożonych odwiertów, ale są gotowi kontynuować prace przy cenach wyższych niż obecnie. Pioneer Natural Resources liczy na powrót do 85 procent wydobycia przy minimalnym poziomie opłacalności, a Oasis Petroleum może osiągnąć 70 procent wydobycia przy cenie baryłki w wysokości 50 dolarów w tym roku i 47 dolarów w 2017 roku. W 2015 roku  Oasis Petroleum wydobywała średnio 50 tys. baryłek dziennie. Natomiast Pioneer Natural Resources czerpał 204 tys. baryłek dziennie.

Zgodnie z szacunkami szefa Texas Independent Producers & Royalty Ownes Association Ed’a Longanecker’a z 660 wiertni będzie można wydobywać dziennie dodatkowo od 100 do 300 tys. baryłek.

Wood Mackenzie uważa, że do końca 2017 roku liczba zamrożonych odwiertów powróci do normalnego poziomu. Według oceny spółki do końca 2016 roku w regionie Bakken zmniejszy się o 35 procent w porównaniu z obecnym poziomem a w Eagle Ford o 85 procent.

Kryzys petrostate

Financial Times informuje, że kraje Bliskiego Wschodu, które w okresie naftowego prosperity musiały szukać sposobów na wykorzystanie środków z zasobnych funduszy inwestycyjnych, obecnie są zmuszone do zbywania aktywów. W ten sposób reperują budżety zagrożone tanią ropą. Spadek płynności funduszy inwestycyjnych z Zatoki Perskiej będzie miał oddziaływanie na sąsiednie rynki, a w dłuższym terminie może zmniejszyć płynność na rynku globalnym. Brak dolarów w petrostates Zatoki może się odbić na inwestycjach w infrastrukturę i sektor prywatny. Financial Times przypomina też, że w okresie kryzysu gospodarczego z 2008 roku to fundusze Zatoki dofinansowywały zachodnie banki. Obecnie może dojść do odwrotnego trendu. Warunkiem jednak będą strukturalne reformy w krajach uzależnionych od sprzedaży ropy naftowej. Takie reformy podjęła już Arabia Saudyjska, która tnie wydatki socjalne i inwestuje w nowe dziedziny energetyki, jak Odnawialne Źródła Energii.

Więcej: Nowy kryzys urodzi się z ropy

Najnowsze artykuły