Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej nie ma źródeł finansowania kolejnych edycji dotacyjnego programu Zielony Transport Publiczny. Jego ostatni nabór ZTP 3.0 był prawdopodobnie dla samorządów ostatnią szansą na tanią, prawie darmową wymianę taboru. Ostatnio pieniądze na ten cel pochodziły z Krajowego Planu Odbudowy, więc zakupy dotowanych pojazdów trzeba rozliczyć do 30 czerwca 2026 roku. Chodzi o dostawy ponad 1200 autobusów i trolejbusów.
Program Zielony Transport Publiczny, który uruchomiono w 2021 roku pozwoli na zakup łącznie 1430 zeroemisyjnych autobusów i 33 trolejbusów. Z końcem grudnia 2024 roku Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, operator programu sfinalizował podpisywanie umów w ramach trzeciego naboru. Alokacja środków została wykorzystana w 100 procentach, bo NFOŚiGW przesunął część środków do ZTP 1.0 i ZTP 2.0. Chętni się znaleźli – w sumie 31 podmiotów, którym środki z Krajowego Planu Odbudowy pomogły sfinansować planowane zakupy taboru na 585 milionów złotych. Być może dlatego, że uruchomienie kolejnego naboru w programie ZTP będzie uzależniona od pozyskania źródła finansowania. Czyli na razie dotacji nie będzie.
Będzie więcej zeroemisyjnych pojazdów
Z Krajowego Planu Odbudowy dostaliśmy 753,83 milionów euro. Pieniądze miały pomóc w wymianie 1 159 autobusów na zeroemisyjne jeżdżące w polskich miastach wraz z budową infrastruktury technicznej niezbędnej do ich obsługi. Nie wszyscy chętni dostaną wsparcie – wnioski trzech przedsięwzięć uzyskały ocenę negatywną od NFOŚiGW. W sumie jednak w 93 miastach takich pojazdów pojawi się dzięki alokacji więcej, bo 1207, o ile uda się przeprowadzić szybko procedury przetargowe.
Samorządy i ich spółki komunikacyjne chcą kupić najwięcej autobusów z klasycznym napędem elektrycznym (1031 sztuk). Drugie miejsce na liście pożądania zajęły autobusy wodorowe (143). Trzecie przypadło trolejbusom (33), ale ze zrozumiałych względów, bo korzystają z nich mieszkańcy tylko trzech polskich miast: Gdyni, Tychów i Lublina.
Liderzy rankingu na liście ryzyka
Najwięcej inwestycji w tabor dzięki środkom z KPO chce sfinansować Warszawa, i jej Miejskie Zakłady Autobusowe. Na warszawskich ulicach mają się pojawić 92 nowe autobusy z napędem elektrycznym za 379,7 milionów złotych, z czego władze stolicy liczą na 253,8 milionów złotych dotacji, i dostały 24,4 milionów złotych niskooprocentowanych pożyczek.
Drugie miejsce zajmuje Górnośląsko Zagłębiowska Metropolia. Chce kupić za 358,3 milionów złotych 73 autobusy elektryczne i osiem wodorowców. GZM zajmuje pierwsze miejsce w gronie przyszłych beneficjentów – ma dostać 265,3 milionów złotych bezzwrotnej pomocy.
Trzecie miejsce przypadło Gminie Miasta Gdańska, i miejskiej spółce Gdańskie Autobusy i Tramwaje, które chcą kupić 48 elektryków za 172,7 milionów złotych z dotacją w wysokości 140,4 milionów złotych, pokrywającą 100 procent kosztów kwalifikowalnych.
Najbardziej zagrożone są wodorowce
Podpisywanie umów w ramach trzeciego naboru NFOŚiGW sfinalizował do końca grudnia 2024 roku. Dostawców autobusów wyłania się w publicznych przetargach, co trwa dwa trzy miesiące. Budowa autobusu elektrycznego od podstaw zajmuje około trzech miesięcy. Wybudowanie ponad 1000 sztuk w ciągu 15 miesięcy będzie sporym wyzwaniem dla krajowych producentów, którzy w nich wygrają.
W przypadku pojazdów z napędem wodorowym pełny montaż trwa znacznie dłużej, bo nawet rok, ze względu na konieczność zamówienia i produkcji ogniw wodorowych, których nie można wytwarzać na zapas.
Spośród 93 miast, które otrzymają wsparcie z KP0 na zeroemisyjny transport 11 samorządów lub jednostek planuje kupić miejskie autobusy z ogniwami wodorowymi. Są to: Rzeszów i Lublin (20 sztuk), Płock (18), Rybnik (kolejne 14, ma 20 sztuk), Kraków i Konin (po 10), Poznań (jeszcze 9, ma już 25), Wejherowo (6), Piła (5), Świdnik (3) oraz wspomniana wcześniej Górnośląsko Zagłębiowska Metropolia (8 sztuk).
Środki z KPO w części dotacyjnej muszą być rozliczone do końca czerwca 2026 roku. W przypadku dotacji do nabycia wodorowców dotacja w wielu przypadkach pokrywa 100 procent kosztów kwalifikowalnych (bez VAT), więc jeśli ich dostawa nie zostanie zrealizowana, dotacje przepadną, i trzeba będzie płacić z kasy miasta.
Obowiązkowa wymiana taboru, tylko za co?
Część samorządowców mogło podjąć takie ryzyko z innego powodu. Zgodnie ze znowelizowaną w 2024 roku ustawą o elektromobilności i paliwach alternatywnych od 2025 roku miasta mające ponad 100 tysięcy mieszkańców będą musiały kupować wyłącznie nisko- i zeroemisyjne autobusy (oraz wprowadzać strefy czystego transportu, jeśli zostaną przekroczone normy dotyczące powietrza). Obecnie jest 36 takich miast.
Ich włodarze będą musieli radzić sobie samemu z zakupem autobusów zeroemisyjnych. Ministerstwo klimatu i środowiska, które było autorem tych przepisów, miało świadomość, że duża część samorządów nie wymieniała floty ze względu na wysoki koszt zakupu i eksploatacji, który w wielu przypadkach przekraczał ich możliwości budżetowe. Niestety nadzorowany przez resort NFOŚiGW nie ma źródeł finansowania kolejnych edycji programu Zielony Transport Publiczny. ZTP3 był prawdopodobnie ostatnią szansą na tanie zakupy taboru.
Tomasz Brzeziński
To nie sukces, a będzie porażka. Branża o wynikach naboru wniosków do „NaszEauto”