KOMENTARZ
Dr Marcin Tarnawski
Ekspert Instytutu Kościuszki, Instytut Nauk Politycznych UJ
Jednym z celów polityki energetycznej UE jest dekarbonizacja. Odchodzenie – tak szybko jak się da – od paliw kopalnych, głównie węgla. Tymczasem niemal wszyscy polscy ekonomiści i politycy przyznają, że węgiel jeszcze długo będzie głównym nośnikiem energii w Polsce. O perspektywach węgla w polskiej energetyce mówi dla portalu BiznesAlert.pl dr. Marcin Tarnawski.
Po pierwsze, mająca powstać unia energetyczna ma się opierać na pięciu filarach: bezpieczeństwie energetycznym; w pełni zintegrowanym europejskim rynku energetycznym; efektywności energetycznej przyczyniającej się do obniżenia zapotrzebowania (na energię); dekarbonizacji gospodarki oraz na badaniach, innowacyjności i konkurencyjności. Tak więc, dekarbonizacja jest tylko jednym z kilku elementów, na które będzie kładła nacisk UE w przyszłości.
Po drugie, na dzień dzisiejszy nikt (na poważnie) nie wyobraża sobie rezygnacji z węgla, który zapewnia Polsce ponad połowę produkowanej energii pierwotnej. Chodzi tutaj głównie o brak możliwości uzupełnienia energii pochodzącej z węgla, której miałoby w przyszłości w związku z dekarbonizacją zabraknąć. Natomiast odchodzenie w praktyce od węgla poprzez „dobrowolną” rezygnację w związku z wysokimi cenami emisji nie wchodzi w grę z racji ogromnych kosztów, które musiałaby ponieść polska gospodarka.
Po trzecie, dekarbonizacja oznacza ogromne problemy społeczne, nie tylko w regionach, w których wydobywa się węgiel, ale także w regionach, w których z węgla produkuje się energię elektryczną. Bezpośrednio w sektorze wydobycia węgla i produkcji energii elektrycznej oraz pośrednio w sektorach je wspierających pracuje ponad 100 tys. osób, które narażone będą na ryzyko utraty pracy, bez możliwości znalezienia zatrudnienia w innych sektorach.
Po czwarte, zakładając jednak dłuższy okres czasu, jaki będziemy posiadać na transformację energetyczną, należy zwrócić się w kierunku znalezienia alternatywnych źródeł energii, które mogłyby zastąpić spadające znaczenie węgla. Biorąc pod uwagę dostępne w Polsce zasoby surowca, trudno wyobrazić sobie całkowitą rezygnację z eksploatacji, nie ma za takim rozwiązaniem żadnych racjonalnych argumentów.
Po piąte, podtrzymanie eksploatacji wymusi jednak znalezienie kompromisu, szczególnie z pracownikami sektora wydobywczego. Przy założeniu, że państwo będzie ponosić koszty (nie tylko finansowe) związane ze sprzeciwem na forum UE wobec dekarbonizacji, warto rozważyć jakąś formę kompromisu z przemysłem wydobywczym. Na czym miałby on polegać? Zapewne na rezygnacji z większości przywilejów pracowniczych, zwłaszcza przywilejów emerytalnych, ale też dodatkowych wynagrodzeń, uposażeń, dodatków, etc. Zaoszczędzone w ten sposób środki mogłyby być przeznaczone na programy zwiększające efektywność energetyczną, badania naukowe nad nowymi technologiami i rozwój przemysłu (w tym wysokich technologii).
Po szóste, w perspektywie długoterminowej (mówimy o kilku dekadach) zapewne i tak dokona się pewna transformacja energetyczna, więc upieranie się przy węglu bez szukania innych rozwiązań i rozwoju alternatywnych źródeł energii jest drogą donikąd. Ewolucyjne zmiany w polskim miksie energetycznym i tak są nieuniknione, więc lepiej się do nich przygotować i dokonać świadomych wyborów, kiedy są one jeszcze możliwe. Wdrażane już kilka razy w ciągu ostatnich 25 lat programy dla polskiego górnictwa nie przyniosły żadnych efektów (chyba, że takim efektem jest powolny upadek całej branży), a kosztowały dziesiątki miliardów złotych.