Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa powiedziała podczas ostatniego sierpniowego posiedzenia Sejmu, że stworzy ustawę, która zagwarantuje, że ceny ciepła dla wszystkich Polaków nie wzrosną powyżej 40 procent. Czekaliśmy na tę ustawę, a dostaliśmy humbug – mówi poseł Koalicji Obywatelskiej Tomasz Nowak w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa przedstawiła w Sejmie założenia ustawy mającej ograniczyć wzrost cen ciepła. Jak Pan ją ocenia?
Tomasz Nowak: Ta ustawa wyklucza wielu mieszkańców spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych. PiS zastosował wartość GJ w średniej cenie wytwarzania ciepła odnosząc ją do taryfowego roku poprzedniego i podnosząc wartość paliwa o 60%. W efekcie tego uśrednienia cena za GJ jest bardzo często za wysoka, szczególnie dla bardziej efektywnych ciepłowni. Przez to mieszkańcy pobierający ciepło z takich jednostek będą wyłączeni z całego systemu wsparcia. Sprawia to, że na przykład w Koninie ceny ciepła wzrosną o 67 procent rok do roku, ale mieszkańcy Konina nie będą podlegać tej ustawie, ponieważ ZE PAK wytwarza ciepło w kotłach biomasowych, w zaliczkowej taryfie, w cenie poniżej 103 złotych za GJ, która obowiązuje dla biomasy. Podobne sygnały docierają z całej Polski ( wiele ciepłowni węglowych także jest poniżej uśrednionej wartości GJ ).Generalnie wszyte wskaźniki, które muszą spełniać ciepłownie, wykluczają bardzo wielu mieszkańców z tych ciepłowni, które będą wytwarzać ciepło wg wartości niższej niż założony wskaźnik. Bez względu na to, czy mieszkaniec danej miejscowości zapłaci kilkadziesiąt procent więcej w stosunku do roku poprzedniego, to i tak nie dostanie ograniczenia swojego rachunku do 40 procent.
Jest to zrobione celowo, by ograniczyć ilość beneficjentów systemu. Ale stwarza to niebezpieczeństwo, że teraz wiele ciepłowni będzie się zastanawiało, jak uzyskać ten współczynnik i otrzymać rekompensaty. Obawiam się, że pojawią się spekulacyjne ceny paliw, które wzrosną tak by rekompensaty stały się dla wielu firm możliwe. W efekcie końcowym statystyczne i uogólnione średnie, które promują najmniej efektywne i najdroższe ciepłownie, staną się normą, a ci, którzy wytwarzali ciepło taniej i efektywniej, będą postawieni w sytuacji, w której będą się zastanawiać, czy opłaca im się produkować taniej, czy zawyżyć koszty, by zakwalifikować się do pobierania wsparcia.
Jakie pomysły w tym zakresie ma Platforma Obywatelska? Czy podobnie jak Prawo i Sprawiedliwość uważają Państwo, że dopłaty są optymalnym rozwiązaniem, czy mają Państwo inne rozwiązania?
Pani minister Moskwa powiedziała podczas ostatniego sierpniowego posiedzenia Sejmu, że stworzy ustawę, która zagwarantuje, że ceny ciepła dla wszystkich Polaków nie wzrosną powyżej 40 procent. Czekaliśmy na tę ustawę, a dostaliśmy humbug. W związku z tym przygotowaliśmy własne poprawki, które wychodzą naprzeciw stanowisku rządu. Chcieliśmy je wprowadzić, by społeczeństwo nie czuło się oszukane i aby nie powiększyło się dramatycznie ubóstwo energetyczne polskich rodzin. Nasza propozycja jest bardzo prosta – nie kierujemy się ogólnopolską średnią ceną wytwarzania ciepła, tylko odwołujemy się do średniej ceny wytwarzania za poprzedni sezon, w każdej ciepłowni, zgodnie z zatwierdzonymi przez URE stawkami i podnosimy to o 40 procent na ten sezon. Tak więc wszyscy, którzy produkują ciepło drożej niż 40 procent w porównaniu z zeszłym sezonem, dostaną rekompensatę, według wszystkich wzorów, które w tej ustawie zostają wprowadzone. Jeśli ktoś będzie wytwarzał ciepło np. o 80 czy 100 procent drożej, dostanie od zarządcy rozliczeń zwrot odpowiednio 40 czy 60 procent. Pieniądze na rekompensaty wypłacane są z funduszu Covidowego, ale zasilanego z pieniędzy z ETS.
Uważamy, że trzeba pomóc ludziom, ponieważ sytuacja jest dramatyczna. Ale także uważamy, że PiS robi ustawy fragmentaryczne, nie ma strategii walki z kryzysem, pomoc nie jest wycelowana precyzyjnie, i skoro takie ustawy tworzy ugrupowanie, które powinno mieć dostęp do wszystkich wskaźników źródłowych, to nam pozostaje udoskonalać propozycje tak, żeby nie było wykluczeń. W polityce energetycznej na ten i przyszły rok priorytetem numer jeden musi być zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego i cieplnego Polaków. Jest to koszt, który musimy ponieść, żeby zabezpieczyć gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa. Firmy masowo bankrutują i trzeba na to odpowiedzieć polityką pomocową. Gdyby budżet nie był przejadany przez siedem lat, gdybyśmy mądrzej przeprowadzali transformację energetyczną, odblokowując energetykę wiatrową na lądzie, nie brakowałoby nam dzisiaj 12 mln ton węgla , tylko 2-4 mln, co by było w naszym zasięgu.
Jako Platforma Obywatelska będziemy chcieli przedstawić plan opanowania kryzysu energetycznego. Już wcześniej prezentowaliśmy raport „Energetyka pod rządami PiS. Drogo, drożej, ciemno” – tam jest wiele rozwiązań, które możemy zaproponować. W dobie kryzysu będziemy poszerzali je o kolejne przestrzenie. Rozumiemy, że trwa wojna, a kryzys energetyczny jest w całej Europie, ale nie rozumiemy, jak można było dopuścić do tego, że Polityka Energetyczna Polski jest nieaktualna , że zejście ze ścian węglowych nie było równolegle zastępowane innymi źródłami energii. W działaniach pomocowych widzimy fragmentaryczność działań. Zaproponowaliśmy poprawkę, żeby przedsiębiorcy mogli korzystać z ciepła systemowego na takich samych warunkach jak mieszkańcy osiedli. PiS wyrzucił tę propozycję, twierdząc, że jest to niemożliwe z powodu regulacji unijnych. Jest to nieprawda, co wykazywał już prof. Jerzy Buzek.
Czy istnieje ryzyko, że w imię walki z kryzysem energetycznym zaprzepaszczone będą lata polityki antysmogowej w związku z poluzowaniem norm jakości paliw dopuszczonych do spalania w piecach?
Często powtarzamy, że PiS wpadł w pułapkę rosyjskiego węgla. Od 7 lat w interpelacjach i wystąpieniach mówiliśmy, że to jest krwawy węgiel z Donbasu, gdzie toczy się wojna. Nie było żadnego odzewu. Uważamy, że gdyby rząd PiS już kilka lat temu zaczął szukać alternatywnych dostaw węgla, kontraktując jego dostawy z wyprzedzeniem a jednocześnie w Polsce stopniowo od niego odchodząc nie byłoby takiego dramatu, jaki jest w tej chwili. Niestety, przy tej fragmentaryczności działań, premier Morawiecki wprowadza embargo na węgiel z dnia na dzień, bez rozeznania i zagwarantowania bezpiecznych dostaw. Dlatego słyszymy jak bezradny prezes Jarosław Kaczyński mówi, że „należy palić wszystkim oprócz opon”. Mówi tak, ponieważ ma wiedzę, że węgla jest za mało, a surowiec, który przypływa do nas masowcami, nie spełnia standardów. PiS konsekwentnie, nie podejmując odpowiedzialnych decyzji wcześniej doprowadził do tego, że ten rok będzie rokiem, za przyzwoleniem Jarosława Kaczyńskiego, przekroczeń norm emisji, trujących emisji spalania.
Rozmawiał Michał Perzyński