TTIP: skąd opóźnienie?

16 czerwca 2015, 07:29 Alert

(EurActiv.pl/Krzysztof Kokoszczyński)

W zeszłym tygodniu Parlament Europejski odłożył na później głosowanie i debatę na temat Transatlantyckiego Partnerstwa w Dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP). Powodem była jedna kluczowa poprawka.

W zeszłym tygodniu Parlament Europejski na posiedzeniu plenarnym nie zajął się sprawą TTIP. Europosłowie mieli przedstawić swoje stanowisko ws. warunków tej umowy, w tym tak kontrowersyjnych kwestii jak ochrona sektorów wrażliwych czy mechanizm rozwiązywania sporów na linii inwestor-państwo (ISDS).

ISDS

Mechanizm ten ma stworzyć trybunał arbitrażowy, który będzie rozsądzał ewentualne problemy jakie mogą wyniknąć między inwestorem a sygnatariuszami TTIP. Trybunał byłby wyłączony z prawa krajowego, co ma zapewnić jego niezależność od nacisków władz danego kraju: pierwsze trybunały arbitrażowe zostały powołane w ramach umów z państwami rozwijającymi się, systemy prawne których nie zapewniały niezawisłości sądownictwa.

Marcin Wojtalik z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności przekonuje, że nawet w ramach istniejących umów, „klauzula ISDS obejmuje mniejszość inwestycji. Zawarcie jej w ramach TTIP doprowadziłoby do jej upowszechnienia” – stwierdził. Wojtalikowi, jak również innym oponentom zrzeszonym w ramach koalicji społecznych Stop TTIP i Uwaga, TTIP, przeszkadza fakt, że ISDS tworzy de facto oddzielny system prawny pozbawiony nadzoru demokratycznego i transparentności. Wojtalik zwrócił również uwagę, że ISDS może zostać wykorzystany do pozywania przez firmy państwa, jeżeli to zdecyduje się wprowadzić zmiany w prawie podwyższające koszty dla firm (np. zwiększanie przywilejów pracowniczych lub wymogów środowiskowych).

Poprawka 115

Oficjalnym powodem przełożenia głosowania i debaty była liczba zgłoszonych poprawek – było ich ponad 200. Zgodnie z regulaminem Parlamentu można wtedy przełożyć debatę na późniejszy termin, z którego to prawa skorzystał przewodniczący PE Martin Schulz.

Europoseł Zdzisław Krasnodębski (Polska, EKR) ujawnił jednak, że to był tylko pretekst. „Raport na podstawie którego miało się odbywać głosowanie, przygotował w bardzo wyważonym stylu Bernd Lange [Niemcy, PLDE]. Jednak on sam zgłosił do niego poprawkę, numer 115, w której proponował by w ostatecznym tekście deklaracji PE znalazły się słowa ‘bez arbitrażu prywatnego’” – tłumaczył europoseł.

Uważa, że to ryzyko przyjęcia tej poprawki skłoniło Schulza do przesunięcia głosowania, bowiem ona mogłaby sprawić, że z traktatu trzeba byłoby usnąć ISDS w obecnym kształcie. „Nie chodziło o samą liczbę poprawek, nawet tego samego dnia głosowaliśmy nad innym projektem, w którym też było ponad 200 poprawek” – stwierdził.

Branże wrażliwe

ISDS nie jest jedynym zarzutem, któremu muszą stawić czoła zwolennicy TTIP. Polska, tak jak i państwa członkowskie oraz USA mają branże wrażliwe, które chcą chronić w ramach TTIP, by nie zostały one pokrzywdzone przez liberalizację wymiany handlowej. Dla Polski takimi branżami jest np. branża chemiczna oraz rolnictwo (wrażliwe również dla USA). Kluczową kwestią pozostaje też prawo zamówień publicznych zrównujące zagraniczne firmy w dostępie do zamówień składanych przed podmioty publiczne.

Widać w tej dziedzinie problemy komunikacyjne nawet w ramach polskiego rządu, nie mówiąc o wyższych szczeblach negocjacji. Minister rolnictwa Marek Sawicki stwierdził, że TTIP stanowi zagrożenie dla polskiego rolnictwa, ale że negocjacje są tajne, to skala zagrożenia jest ciężka do właściwej oceny. Z kolei dyrektor Departamentu Polityki Handlowej w Ministerstwie Gospodarki Mieczysław Nogaj stwierdził, że polskie decyzje w ramach negocjacji TTIP są podejmowane w ramach ustaleń międzyresortowych, w których uczestniczą także przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa.

1500 stron

Jednak koordynator polityczny ds. negocjacji TTIP w dyrekcji generalnej ds. handlu Komisji Europejskiej Wojciech Talko uważa, że to nie szczegóły w postaci konkretnych zapisów zaważą o przyszłości TTIP. „Najważniejsza jest wola polityczna. Tekst TTIP będzie miał ponad 1500 stron, więc kluczowym jest znalezienie wspólnego języka między obiema stronami” – tłumaczył.

Dodał ponadto, że „Patrzymy na negocjacje całościowo. Ustępstwa w jednej dziedzinie mogą przełożyć się na zyski w innej, ale powoduje to wrażenie, że nie posuwają się one szybko naprzód” -wyjaśnił.

Kiedy koniec rozmów?

Tempo rozmów ma kluczowe znaczenie ze względu na kalendarz wyborczy w USA. W przyszłym roku ruszy tam w pełni prezydencka kampania wyborcza, która w praktyce zablokuje jakiekolwiek decyzje polityczne w sprawie TTIP do czasu objęcia urzędu przez następcę prezydenta Baracka Obamy (kończy drugą kadencję, więc nie może być wybrany ponownie).

Nogaj uważa, że tworzy to kilka możliwych scenariuszy dalszego przebiegu negocjacji. Po pierwsze, jeżeli faktycznie mają być one zakończone na początku tego roku lub przyszłego, „oznaczałoby to umowę jedynie obniżającą i znoszącą już istniejące taryfy celne” – tłumaczył. Wszystkie inne ustalenia, zwłaszcza dotyczące zamówień publicznych czy regulacji, wymagają dłuższych negocjacji, zakończenie których w tym roku wydaje się obecnie bardzo trudne.

Cele geopolityczne

Umowy handlowe nigdy nie przynoszą samych zysków, nawet jeżeli przynoszą, to mogą one nie być zbyt duże. Stany Zjednoczone i Europa odpowiadają już jednak za 30 proc. światowego handlu, więc nawet niewielkie obniżki kosztów handlu mogą przynieść wymierne korzyści.

TTIP może przynieść też inne, niehandlowe zyski. Wspólna strefa wolnego handlu między gospodarkami amerykańską i unijną będzie potężnym narzędziem geopolitycznym. Piotr Kuczyński, analityk rynku finansowego zwrócił uwagę, że taki obszar gospodarczy będzie się w stanie przeciwstawić rosnącej potędze gospodarczej Chin – czego Stany Zjednoczone i UE samodzielnie najprawdopodobniej nie będą w stanie zrobić.