Sporny gazociąg Nord Stream 2 wymaga certyfikacji przez regulatora niemieckiego Bundesnetzagentur do rozpoczęcia dostaw. Niemcy obiecują, że będą patrzeć na ręce Rosjan, a ich pracę sprawdzi polskie PGNiG.
– Jesteśmy w dialogu z Nord Stream 2 AG (operatorem spornego gazociągu należącym do Gazpromu – przyp. red.) i oczekujemy, że zostanie zapewnione niezbędne potwierdzenie – poinformowała BnetzA o dowodzie na to, że Nord Stream 2 może pracować zgodnie z przepisami europejskimi wymaganymi dyrektywą gazową Unii Europejskiej. – Będziemy w Bundesnetzagentur z bliska monitorować zgodność z wymogami regulacyjnymi – podała w stanowisku.
BnetzA ma także odnieść się do wniosku ukraińskich Naftogazu oraz OGTSUA o udział w procesie certyfikacji. Zostało już do niego dopuszczone polskie PGNiG. Prezes Paweł Majewski uznał, że zdaniem prawników tej firmy Nord Stream 2 nie może pracować w zgodzie z przepisami unijnymi i zapowiedział już, że w razie innej oceny BnetzA jego spółka skieruje sprawę do sądu.
– W naszej opinii, z punktu widzenia prawa, od czasu ukończenia fizycznej budowy, Nord Stream 2 powinien pracować w zgodzie z prawem europejskim – ocenił Majewski cytowany przez Reutersa. – Według nas i z punktu widzenia prawa nie jest możliwa certyfikacja Nord Stream 2 AG w roli niezależnego operatora gazociągu. Oczywiście w razie niekorzystnych decyzji skorzystamy ze wszystkich możliwości prawnych – dodał.
Certyfikacja przeprowadzona przez BnetzA będzie także przedmiotem oceny Komisji Europejskiej.
Reuters/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Nord Stream 2 na nielegalu? Może się jeszcze zamienić w ruinę