Przez fiasko rozmów Ukraina chce przetrwać zimę bez gazu z Rosji

16 grudnia 2016, 06:15 Alert

Bez podpisania dodatkowej umowy Naftogaz nie zamierza w trakcie najbliższej zimy kupować gazu ziemnego od Gazpromu – poinformował prezes spółki Andriej Kobolew. Przypomnijmy, że wcześniej Komisja Europejska, Ukraina i Rosja nie zdołały dojść do porozumienia w sprawie warunków dostaw rosyjskiego gazu nad Dniepr w trwającym sezonie grzewczym.

– Jeżeli nasi rosyjscy koledzy nie zaakceptują standardowych warunków kontraktu, to do końca zimy nie będziemy kupowali od nich gazu – powiedział Kobolew podczas konferencji prasowej.

Fot. Naftogaz

Jak informowano wcześniej, Naftogaz domaga się, aby oprócz przedstawienia korzystnych warunków cenowych podpisana została również dodatkowa umowa, która zawieszałaby klauzulę take or pay. Zmusza ona klienta do opłacenia minimalnego wolumenu objętego klauzulą niezależnie od tego, czy ostatecznie zostanie on sprowadzony. Ponadto w dokumencie według Ukraińców powinny być jasno wskazane punkty dostaw surowca na Ukrainie, aby nie był on wysyłany do niekontrolowanych przez Kijów terytoriów w Donbasie.

Obecnie kontraktowa cena rosyjskiego surowca dla Naftogazu wynosi 178-183 dol. za 1000 m3, a od stycznia 2017 roku ma wzrosnąć do 200-210 dol. za 1000 m3. Powodem może być wzrost cen baryłki ropy naftowej na giełdach. To jeden z punktów odniesienia formuły cenowej.

Podczas konferencji Kobolew stwierdził także, że oczekuje rozmów z Komisją Europejską oraz Gazpromem na temat naruszenia przez stronę rosyjską zapisu o minimalnym poziomie ciśnienia w punkcie wejścia do ukraińskiego systemu przesyłowego (GTS).

– Obecnie czekamy na rozmowy z Komisją Europejską oraz Gazpromem na temat tego, co robić w tej sytuacji – mówił prezes Naftogazu, dodając przy tym, że nie jest przekonany, iż dialog z Rosjanami zmusi ich do przestrzegania warunków zawartych w obowiązujących kontraktach.

Przypomnijmy, że w 2016 roku Naftogaz i Ukrtransgaz wielokrotnie odnotowywali „systematyczne spadki ciśnienia” w punkcie wejścia do ukraińskiego GTS. W ten sposób Gazprom utrudnia wypełnienie ich zobowiązań dotyczących przesyłu gazu do Europy.

Naftogaz zauważa, że przy takich okolicznościach ukraiński operator GTS będzie musiał zmienić tryb swojej pracy, a przez to ponieść dodatkowe koszty, aby zbilansować tranzyt. Ostatnio spółka Ukrtransgaz poinformowała o tym, że Gazprom nie zapewnia odpowiedniego ciśnienia na punkcie wejścia.

Zdaniem operatora od 1 listopada do 10 grudnia w kluczowej stacji pomiarowej Sudża odnotowano, że ciśnienie w rurociągu tranzytowym jest poniżej minimalnej, dopuszczalnej wartości 60 atmosfer. Nie jest to pierwszy raz, kiedy Rosjanie podejmują tego rodzaju działania. Z punktu widzenia Kijowa Moskwa chce zrobić wszystko, aby przekonać europejskich partnerów Naftogazu, że Ukraina nie może być państwem tranzytowym na potrzeby realizacji dostaw rosyjskiego gazu.

Interfax