Chmielnicki ma pomóc Ukrainie porzucić import gazu. Czy zniknie rynek zbytu dla Polski?

11 lipca 2016, 06:30 Alert

(Interfax/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)

Elektrownia jądrowa Chmielnicki. Fot. Wikimedia Commons
Elektrownia jądrowa Chmielnicki. Fot. Wikimedia Commons

Program rezygnacji Ukrainy z importu gazu ziemnego obejmuje wzrost produkcji energii elektrycznej poprzez rozbudowę elektrowni jądrowej w Chmielnickim o dwa dodatkowe bloki oraz budowę elektrowni szczytowo-pompowych – stwierdził w wywiedzie dla Focusa ukraiński minister energetyki oraz przemysłu węglowego Igor Nasalnyk. Plany Ukraińców mogą utrudnić realizację polskich.

– Osiągnięto już porozumienie w sprawie budowy dwóch kolejnych bloków w elektrowni jądrowej Chmielnicki. Ponadto w ubiegłym tygodniu byłem z wizytą w Stanach Zjednoczonych i znalazłem środki na budowę dwóch, nowych elektrowni szczytowo-pompowych – powiedział ukraiński minister. Według niego kolejny kierunkiem, w którym powinny być podejmowane wysiłki, jest modernizacja sieci elektroenergetycznej, a w szczególności zmniejszenie tzw. mocy biernej w sieciach z prądem zmiennym.

Energoatom jest operatorem wszystkich czterech eksploatowanych nad Dnieprem elektrowni jądrowych. Składają się one w sumie z 15 bloków o łącznej mocy 13,835 GW.

W listopadzie 2015 roku prezes Energoatomu Jurij Nedaszkowskij poinformował, że czeska Skoda potwierdziła gotowość do uczestnictwa w budowie trzeciego oraz czwartego bloku w Elektrowni Chmielnicki poprzez dostarczenie dwóch reaktorów. Rozmowy z Czechami rozpoczęły się po tym, jak w październiku ubiegłego roku prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podpisał dwie ustawy, na mocy których współpraca Kijowa z Rosją przy rozbudowie wspomnianej elektrowni została zakończona.

Podpisane ustawy miało pozwolić dobudować wspomniane bloki z wykorzystaniem zmodyfikowanego reaktora WWER-1000 od europejskiego dostawcy. Zapewni to przestrzeganie poziomu bezpieczeństwa zgodnego ze standardami Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

Decyzja Ukraińców o porzuceniu importu gazu ziemnego może mieć doniosłe skutki dla polskich planów. Może doprowadzić do zmniejszenia zużycia gazu w wytwarzaniu energii, a co za tym idzie, zapotrzebowania na jego dostawy. W połączeniu z planem zwiększania wydobycia krajowego przedstawionym przez Kijów, może to doprowadzić do niezależności naszego wschodniego sąsiada od importu gazu. Polacy chcieliby zaś słać nad Dniepr błękitny surowiec pochodzący z terminala LNG w Świnoujściu, a w przyszłości być może z Korytarza Norweskiego.

Pomimo deklaracji o woli porzucenia importu gazu ziemnego, Ukraińcy zamierzają w 2017 roku ruszyć z budową infrastruktury gazowej po swojej stronie granicy, która pozwoli na stworzenie Gazociągu Polska-Ukraina o deklarowanej przepustowości do 8 mld m3 rocznie. Ta infrastruktura ma posłużyć do zwiększenia importu przez polskie terytorium i zmniejszenia zależności od importu z Rosji. Deklaracje Kijowa o porzuceniu importu nie są komplementarne z faktycznymi działaniami operatora ukraińskich gazociągów Ukrtransgaz. Możliwe więc, że Ukraińcy biorą pod uwagę możliwość pozostania w zależności od importu błękitnego surowca i wolą go w przyszłości sprowadzać z Zachodu, niż z Rosji.