Ukraina nadal wierzy w atomowy most energetyczny do Polski

22 października 2020, 16:30 Alert

Energoatom szuka możliwości rozbudowania elektrowni jądrowej Chmielnicki o dwa dodatkowe bloki energetyczne.  Jednym z nich może być przełączenie istniejącego drugiego bloku elektrowni do pracy w systemie zsynchronizowanym z siecią UE i z zysków pochodzących z eksportu, by móc dalej rozbudować siłownie. 

Elektrownia jądrowa Chmielnicki. Fot. Wikimedia Commons
Elektrownia jądrowa Chmielnicki. Fot. Wikimedia Commons

Inną opcją jest doliczenie dodatkowej opłaty do kilowatogodziny wyprodukowanej w elektrowni jądrowej, z której będzie można sfinansować rozbudowę.

Według szefa Energoatomu, strona polska z jednej strony mówi, że nie jest zainteresowana zakupem energii z Ukrainy, a z drugiej strony oczekuje, że w 2023 roku dojdzie do synchronizacji sieci elektroenergetycznej z europejskim systemem ENTSO-E. – Wydaje się zatem, że są to dwa sprzeczne ze sobą spojrzenia. – mówi Herman Haluszczenko.

– Nie byłbym jednak taki kategoryczny w stosunku do polskiego stanowiska co do mostu energetycznego Ukraina-UE.  W ciągu ostatnich pięciu lat przygotowań powstało międzynarodowe konsorcjum z amerykańskim Westinghousem, francuskim EDF i polską Polenergią. Bez względu na obecne stanowisko Polski, wciąż istnieją możliwości realizacji tego projektu – dodał Haluszczenko.

Jednoczesnie podkreślił, że Westinghouse „nie stracił zainteresowania” projektem Mostu. – Niedawno rozmawialiśmy o tym projekcie z przedstawicielami Westinghouse i usłyszeliśmy, że są nadal nim zainteresowani. Być może nie powstanie on w takiej formie, w jakiej był pierwotnie planowany, ale w każdym razie w Energoatom jest gotowy do działania. – powiedział.

Według prezesa Energoatomu, dużą zaletą stworzenia mostu energetycznego jest funkcjonowanie infrastruktury, m.in linii wysokiego napięcia 750 kV Chmielnicki – Rzeszów. Zbudowanie od podstaw takiej linii kosztowałoby około pół miliarda dolarów.

World.Nuclear/Mariusz Marszałkowski