Baca-Pogorzelska: Rząd kontra górnicy. Decydujące starcie? (FELIETON)

4 lutego 2021, 07:30 Energetyka

– Po zespole trójstronnym ds. bezpieczeństwa socjalnego górników czas na kolejną rundę rozmów o umowie społecznej z harmonogramem likwidacji kopalń. Wiadomo nie od dziś przecież, że warto rozmawiać – pisze Karolina Baca-Pogorzelska, dziennikarka Outriders.

Rozmowy rządu ze związkowcami górniczymi. Fot. Bartłomiej Sawicki/BiznesAlert.pl
Rozmowy rządu ze związkowcami górniczymi. Fot. Bartłomiej Sawicki/BiznesAlert.pl

Przestałam już w sumie liczyć posiedzenia grup roboczych, sztabów kryzysowych czy protestacyjnych, komisji, zespołów etc., bo mam wrażenie, że ten górniczy serial gdzieś po drodze stracił scenarzystów. Sęk w tym, że im dłużej on trwa, tym mniej ludzi obchodzi, a kolejnych zwyczajnie nudzi. A szkoda, bo chodzi przecież o prawdziwą woltę w naszej energetyce i umowę społeczną z górnikami, która ją umożliwi.

Do końca tygodnia Główny Instytut Górnictwa i katowicki oddział Agencji Rozwoju Przemysłu mają ocenić, czy zaproponowany przez stronę społeczną kalendarz likwidacji poszczególnych kopalń jest realny. Słychać jednak głosy, że część kopalń z węglem energetycznym, które według propozycji górniczej miałyby działać do granicznego 2049 roku może się nie ostać. A to właśnie daty zamykania poszczególnych zakładów są najbardziej problematyczne, bo każdy broni przecież własnego królestwa.

Cała sytuacja z umową społeczną jest jednak jeszcze bardziej skomplikowana, ponieważ we wtorek rząd przyjął Politykę Energetyczną Państwa do 2040 roku (tak zwaną strategię energetyczną, w skrócie PEP2040). Dokument w tym kształcie oprotestowali jesienią górnicy i we wrześniowym porozumieniu przerywającym podziemne protesty zapisano, że to właśnie opracowywana właśnie umowa społeczna ma determinować nowy kształt PEP2040. Nie wiem już, czy wciąż pies macha ogonem, czy już jednak ogon macha psem.

Wiem jednak, że weszliśmy w etap pt. „Matrix”. Gdy czytam bowiem w „Pulsie Biznesu”, że pomysł budowy przez ECI prywatnej kopalni Brzezinka w Mysłowicach się rozkręca, a za chwilę widzę, że cena tony praw do emisji CO2 sięga 38 dolarów za tonę, to poważnie zaczynam się zastanawiać, czy tylko mi coś tu nie gra?

Jeżeli zgodnie z projektem PEP2040 zakażemy palenia węglem w domach w miastach do 2030 roku, a na wsiach do 2040 roku, to na co nam kopalnia mająca fedrować węgiel „dla Kowalskiego”, która miałaby powstać pod koniec lat 20. i to w atmosferze zamykania kopalń, bo w tej dekadzie według obecnych propozycji ruch Pokój kopalni Ruda miałby zakończyć fedrowanie w tym roku. Z kolei kopalnia Bolesław Śmiały mogłaby pracować do 2028, Sośnica do 2029 roku. Swoją drogą – a jest to oczywiście tylko moje zdanie – w latach 20. zamkniętych zostanie więcej kopalń, choć dziś nikt nie powie tego głośno. I płonne powinny być jednak nadzieje związkowców na to, że Ostrołęka C po raz kolejny zostanie przywrócona w wersji węglowej.