Przychodniak: Unia stara się zerwać związek z Chinami (ANALIZA)

5 marca 2024, 07:20 Bezpieczeństwo

– Kończąca się w czerwcu bieżącego roku kadencja Komisji Europejskiej (KE) upłynęła pod znakiem ograniczania zależności UE od Chin (derisking). Oprócz potrzeby ochrony interesów gospodarczych i bezpieczeństwa Unii intensyfikujący wpływ na ten proces miało partnerstwo chińsko-rosyjskie i możliwa eskalacja działań ChRL wobec Tajwanu – pisze Marcin Przychodniak analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).

  • Jednym z głównych elementów polityki obecnej KE jest zaostrzanie stanowiska wobec działań ChRL.
  • KE stara się pogodzić działania w ramach deriskingu z faktem dominacji chińskich producentów m.in. w branżach elektromobilności i fotowoltaiki. W październiku 2023 roki opublikowała listę technologii krytycznych, dla których rozwoju w UE istotne są m.in. surowce pozyskiwane z Chin
  • Komisja Europejska podkreśla utrzymanie triady (współpraca, konkurencja, rywalizacja) obowiązującej w relacjach z Chinami od 2019 roku, jednak kluczowa stała się redukcja zależności UE od ChRL. Działania KE mają już nie tylko charakter defensywny, ale coraz częściej ofensywny.

Analityk PISMu zwraca uwagę, że ostatni szczyt Unii Europejskiej i Chiny był świadectwem impasu w kontekście wzajemnych relacji. Zauważa, że symbolicznym potwierdzeniem tej tezy był brak oświadczenia końcowego. Zdaniem Przychodniaka obie strony przyjęły postawę wyczekującą, aż do wyborów do Parlamentu Europejskiego oraz prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Uważa, że dodatkową komplikacją jest trudna sytuacja gospodarcza Państwa Środka, która pcha Chiny do bardziej zdecydowanej i nieprzychylnej reakcji na plany i działania Komisji Europejskiej przeciwko chińskim podmiotom.

– Jednym z głównych elementów polityki obecnej KE jest zaostrzanie stanowiska wobec działań ChRL. Komisja zaproponowała wspólnotowe mechanizmy ochrony unijnych firm i rynku oraz zachęca do wprowadzania podobnych narzędzi na poziomie państw członkowskich. Choć instrumenty te nie są wprost skierowane przeciwko Chinom, powodem ich wprowadzania jest głównie polityka tego państwa, postrzegana jako zagrożenie dla bezpieczeństwa UE, w tym gospodarczego. Od trzech lat na poziomie unijnym oraz państw członkowskich (poza Grecją i Cyprem) funkcjonuje screening inwestycji przychodzących (kontrola poziomu zaangażowania Chin w sektorach strategicznych, np. w infrastrukturze krytycznej) – pisze analityk instytutu.

Jako przykład uniezależnienia się od Chin, autor podaje regulacje dotyczącą subsydiów zagranicznych zaburzających unijny rynek. Przychodniak zauważa, że zgodnie z Europejską Strategią Bezpieczeństwa Gospodarczego derisking wymaga współpracy rządów z biznesem, aby zidentyfikować obszary zależne od Chin. Jednocześnie Komisja Europejska prowadzi śledztwa w sprawie nieuczciwej konkurencji z Kraju Środka oraz składa skargi do Światowej Organizacji Handlu w przypadku wykrycia takowego procederu. Marcin Przychodniak zauważa również, że coraz większe znaczenie dla UE mają zagrożenia hybrydowe, jakimi jest wsparcie Chin dla Rosji. Skutkiem zauważenia tego problemu jest ujęcie chińskich firm w trzynastym pakiecie sankcji przeciw Rosji.

– KE stara się pogodzić działania w ramach deriskingu z faktem dominacji chińskich producentów m.in. w branżach elektromobilności i fotowoltaiki. W październiku 2023 roki opublikowała listę technologii krytycznych, dla których rozwoju w UE istotne są m.in. surowce pozyskiwane z Chin – zauważa Przychodniak.

Analityka pisze, że Chiny deklarują chęć wzmocnienia współpracy z Unią Europejską. Uzasadnia to faktem, że chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi wskazał na Unię i Rosję jako dwa najważniejsze kierunki polityki zagranicznej.

– Aby zmniejszać podatność na derisking, np. w branży samochodów elektrycznych, Chiny próbują lokować inwestycje na terenie UE. Budowę pierwszej fabryki samochodów elektrycznych planuje na Węgrzech jeden z globalnych liderów w tym segmencie, firma BYD. Podobny charakter miałaby również ewentualna inwestycja Geely w ramach polskiego programu samochodu elektrycznego Izera. Władze Chin starają się też zachęcać unijne firmy do inwestycji w ChRL, aby tworzyć miejsca pracy oraz podnosić kompetencje chińskich producentów i kooperantów – czytamy na stronie instytutu.

Zdaniem Przychodniaka chińskie władze stosują wobec Unii taktykę kija i marchewki. Przykładem tego jest znoszenie, a później zaostrzanie wymogów wizowych lub zamykanie/zwiększanie dostępności do rynku.

– Komisja Europejska podkreśla utrzymanie triady (współpraca, konkurencja, rywalizacja) obowiązującej w relacjach z Chinami od 2019 roku, jednak kluczowa stała się redukcja zależności UE od ChRL. Działania KE mają już nie tylko charakter defensywny, ale coraz częściej ofensywny. Jej motywacja ma źródło w obawach przed negatywnymi skutkami polityki Chin na arenie międzynarodowej dla interesów UE, szczególnie w sektorze nowoczesnych i zielonych technologii (sztuczna inteligencja, półprzewodniki, elektromobilność, odnawialne źródła energii). Coraz ważniejsze stają się zagrożenia dla unijnych łańcuchów dostaw wynikające z bliskich relacji chińsko-rosyjskich czy możliwej destabilizacji sytuacji w Cieśninie Tajwańskiej – wyjaśnia autor.

Zauważa, że problemem UE jest brak jednomyślnych postaw wśród państw członkowskich. Kolejną trudnością jest sceptyczność firm wobec uniezależnienia się od Chin.

– Stałym elementem polityki Chin jest komunikowanie gotowości do poprawy relacji z UE, ale pod warunkiem, że przestanie ona podkreślać znaczenie relacji chińsko-rosyjskich i rozwijać stosunki z Tajwanem. Jako argument za wzmacnianiem współpracy z Chinami i przeciw kontynuowaniu deriskingu władze ChRL spróbują wykorzystać obawy Unii przed ewentualnym zwycięstwem Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA, w tym możliwym zaostrzeniem polityki handlowej – pisze na zakończenie Przychodniak.

Źródło: Polski Instytut Spraw Międzynarodowych

PISM: Czy aktywna obrona Ukrainy będzie militarnym przełomem?