Państwa Europy Środkowo-Wschodniej ostrzegają, że przywrócenie dostaw rosyjskiego gazu w ramach porozumienia pokojowego na Ukrainie podważyłoby wysiłki na rzecz uniezależnienia się od Moskwy. […] Mimo to, inicjatywa zyskuje poparcie wśród części państw UE.
Państwa Europy Środkowo-Wschodniej ostrzegają, że przywrócenie dostaw rosyjskiego gazu w ramach porozumienia pokojowego na Ukrainie podważyłoby wysiłki na rzecz uniezależnienia się od Moskwy. Kadri Elias-Hindoalla, estońska dyrektor ds. sankcji, przypomina, że Rosja wielokrotnie wykorzystywała surowce jako narzędzie polityczne. Były szef MSZ Litwy, Gabrielius Landsbergis, określa ten pomysł jako „jeden z najgorszych w historii świata”. Mimo to, inicjatywa zyskuje poparcie wśród części państw UE.
Tuż przed trzecią rocznicą wojny na Ukrainie pojawia się realna możliwość częściowego wznowienia dostaw rosyjskiej energii do Unii Europejskiej. Według doniesień brytyjskiego dziennika “Financial Times”, dostawy gazu ziemnego mogłyby zostać przywrócone jako element porozumienia pokojowego kończącego konflikt za naszą wschodnią granicą.
Niepokój regionu
Przeciwko takiej decyzji stanowczo protestują kraje Europy Środkowo-Wschodniej ostrzegając, że osłabiłaby ona wysiłki na rzecz uniezależnienia się od rosyjskich surowców energetycznych – proces zapoczątkowany po agresji Rosji na Ukrainę. Estońska dyrektor ds. sankcji zagranicznych, Kadri Elias-Hindoalla, ostro skrytykowała ten pomysł, przypominając, że Moskwa wielokrotnie wykorzystywała eksport energii jako narzędzie polityczne.
– Widzieliśmy w historii, że Rosja wykorzystywała energię jako broń. Rosja wielokrotnie to demonstrowała – dlatego powrót do tego nie jest w żadnym wypadku dobrym rozwiązaniem. Nasze stanowisko jest bardzo jasne: powinniśmy maksymalizować sankcje i ograniczać import energii z Rosji tak bardzo, jak to możliwe – powiedziała Elias-Hindoalla.
Podobne stanowisko zajął były minister spraw zagranicznych Litwy, Gabrielius Landsbergis, określając pomysł wznowienia dostaw rosyjskiego gazu jako „jeden z najgorszych w historii świata”.
Również z polskiej strony płyną wyraźne sygnały sprzeciwu wobec tych doniesień.
– To przerażające. Sam fakt, że takie sygnały pojawiają się po naszej stronie, że ktoś w Europie w ogóle wysuwa takie propozycje, szokuje. Władimir Putin nic nie musi robić. Dostaje na tacy to, o co różnymi metodami zabiegał – oświadczył Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Przed wybuchem wojny na Ukrainie Rosja eksportowała do Unii Europejskiej gaz w ilościach, które zaspokajały 40 procent europejskiego zapotrzebowania. Obecnie jest to jedynie 5 procent.
Presja reszty UE
Komisja Europejska stara się tonować nastroje, zapewniając, że ewentualne rozmowy o wznowieniu tranzytu rosyjskiego gazu do Europy i jego powiązaniu z porozumieniem pokojowym w sprawie Ukrainy będą prowadzone z udziałem Kijowa.
– Za każdym razem, gdy prowadzimy takie rozmowy, gdy nadejdzie ten moment, odbędą się one z Ukrainą, i nie potwierdzamy żadnych powiązań wspomnianych w artykule Financial Times dotyczących jakichkolwiek związków między tranzytem gazu przez Ukrainę a jakimikolwiek rozmowami pokojowymi – określiła rzeczniczka UE Paula Pinho.
Negocjacje dotyczące wznowienia zakupów rosyjskiego gazu rzeczywiście trwają, a według „Financial Times” propozycja ta spotyka się z przychylnym odbiorem m.in. w Niemczech i na Węgrzech. Unijny urzędnik zaangażowany w sprawę twierdzi, że niektóre z największych państw Wspólnoty naciskają na powrót do handlu surowcami z Rosją, argumentując to koniecznością obniżenia cen energii.
Wojna na Ukrainie to walka nie tylko o geopolityczne strefy wpływów, ale również o te gospodarcze i energetyczne. Jej następstwem stało się stało się ograniczenie lub całkowite zakończenie importu rosyjskich surowców do Europy. Rozczarowanie państw Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polski, które od lat apelowały o uniezależnienie się od rosyjskich węglowodorów, jest więc w pełni uzasadnione. Tymczasem stanowisko niektórych krajów UE, skłonnych do wznowienia współpracy energetycznej z Moskwą, budzi poważne obawy.
Z Parlamentu Europejskiego w Strasburgu
Tomasz Winiarski
Spółka odpowiedzialna za Nord Stream 2 straciła swój niemiecki rachunek bankowy