Unimot wyczarterował gazowiec do transportu gazu LPG, by zapewnić ciągłość dostaw w obliczu sankcji na gaz rosyjski od grudnia – poinformował prezes Adam Sikorski w rozmowie z PAP Biznes. Dodał, że spółka i cały rynek są przygotowane na sankcje i nie powinno być zakłóceń dostaw. Możliwe są jednak czasowe wzrosty cen.
– Pierwszy raz w historii Unimotu i jako pierwsza polska spółka z rynku LPG, aby zapewnić sobie ciągłość dostaw gazu LPG po wejściu sankcji na gaz rosyjski, wyczarterowaliśmy na okres 12 miesięcy statek przeznaczony do transportu gazu LPG, który będzie pływał od 1 stycznia – powiedział prezes Unimotu Adam Sikorski w rozmowie z PAP Biznes.
– Unimot ma transport kolejowy, samochodowy, bazy paliw, a teraz uznaliśmy, że wyczarterowanie gazowca pomoże stawić nam czoła wyzwaniom, które stoją przed rynkiem LPG. To element zamykający nasze pełne przygotowanie do zastąpienia rosyjskiego LPG gazem zachodnim – amerykańskim, norweskim, brytyjskim – dodał.
Gazowiec będzie operował na Morzu Północnym, dostarczając gaz LPG do terminala w Wilhelmshaven, wynajętego w maju 2024 roku przez Unimot Paliwa, spółkę z grupy Unimot.
– Gazowiec ma 8 tys. m sześc.. To typowy statek do operowania na Morzu Północnym i Morzu Bałtyckim. Zakładamy, że nie będzie wykonywał podróży przez Atlantyk, bo jest za mały, a poza tym nie ma takiej potrzeby. W okresie pierwszego pół roku skupimy się na dostawach LPG z Morza Północnego i z rejonu portów ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) – statek będzie operował na tym obszarze, głównie do naszego terminalu Wilhelmshaven, ale nie wykluczamy też transportu do polskich portów – powiedział Sikorski.
– Na razie nie przewidujemy dostaw LPG bezpośrednio zza Oceanu, ale są tzw. operacje STS (ship to ship), czyli przeładunek na morzu i zakładamy, że może nie w 2025 roku, ale w roku kolejnym moglibyśmy realizować w ten sposób również dostawy bezpośrednio już ze Stanów Zjednoczonych – dodał prezes.
Jak wskazał, na świecie nie brakuje gazu LPG, problemem jest logistyka – od gazowców, poprzez terminale i transport kolejowy. Czarter ma więc minimalizować ryzyko związane z ograniczoną dostępnością floty transportowej.
– Frachty są generalnie drogie, obecnie jest ich mało na rynku, trudno je znaleźć, a dzięki czarterowi statku nie będziemy zdani na szukanie jednostek na rynku, liczenie się z opóźnieniami itd. – ocenił prezes Unimotu.
Jak wskazuje spółka, pełne zarządzanie operacjami gazowca przez grupę umożliwi optymalizację kosztów transportu, sprawność operacyjną, a także da możliwości szybkiego reagowania na zmieniające się warunki rynkowe.
Grupa Unimot przygotowuje się na nadchodzące sankcje na rosyjski gaz LPG, które wejdą w życie w grudniu 2024 roku.
– Jesteśmy w pełni przygotowani na wejście sankcji. Kluczowa jest dostawa surowca do lądowych terminali i wyczarterowany statek nam to umożliwia. Zamknęliśmy łańcuch logistyczny: statek, terminal w Wilhelmshaven, logistyka kolejowa, krajowe terminale przeładunkowe w Piotrkowie Trybunalskim i Zawadzkiem. Wolumeny magazynowe, które posiadamy, są optymalnie dobrane – powiedział Adam Sikorski.
Jak poinformował, Unimot jest w dużej części zabezpieczony pod kątem wolumenów dostaw LPG na 2025 rok.
– Przyjęliśmy strategię kontraktów długoterminowych, ale w części będziemy też kupować spotowo – powiedział.
Wskazał, że import LPG z Rosji jeszcze trwa, ale wolumeny się zmniejszyły, a ostatnim miesiącem poważnych dostaw był październik. To pozwala płynnie przejść do dostaw alternatywnych.
Bez zakłóceń dostaw, ale z czasowymi podwyżkami cen
Zdaniem prezesa cały rynek jest już przygotowany na wejście sankcji na rosyjski LPG i nie powinno być zakłóceń dostaw, choć – w początkowym okresie – można się spodziewać wzrostów cen.
– Inni importerzy także odrobili pracę domową w czasie tych 12 miesięcy okresu przejściowego. Zakładam, że nie powinno być zakłóceń dostaw LPG. Można się jednak spodziewać ruchów cenowych, ale ja bym zakładał, że będą one dość krótkotrwałe, przez trzy-cztery miesiące, bo rynek musi się nauczyć pracować z nową logistyką i nowymi kierunkami – powiedział Sikorski.
Jego zdaniem trzeba się więc liczyć z podwyżkami cen gazu LPG, o 30-40 groszy za litr, ale tymczasowo.
– Teraz benzyna kosztuje 6-6,2 zł za litr, gaz 3 zł/litr, więc parytet wynosi ok. 50 procent Zakładamy, że chwilowo parytet może wzrosnąć do 60 procent. Rynek autogazu jest konkurencyjny i operatorzy będą prowadzić optymalizacje, starać się, by cena zbliżyła się do tej sprzed sankcji. Podobnie było w przypadku oleju napędowego. Po półtora roku obowiązywania sankcji wróciliśmy do premii cenowych takich, jak przed wojną w Ukrainie – dodał prezes Unimotu.
Ocenił, że teoretycznie można się spodziewać wpływu tych zmian na konsumpcję LPG i spowolnienie rozwoju rynku.
– Gdyby parytet ok. 60 procent utrzymał się trochę dłużej, to może to wpłynąć na zakup nowych pojazdów i decyzję, czy kupować pojazd wyposażony w instalację LPG, czy korzystać z benzyny z hybrydą. Myślę jednak, że ci, którzy już mają instalację LPG, zaakceptują ten parytet, bo to i tak oznacza tankowanie 40 procent taniej – powiedział Sikorski.
Roczna konsumpcja LPG w Polsce wynosi ok. 2,5 mln ton. – Pojawiły się szacunki, że deficyt w przyszłym roku może wynieść 300-400 tys. ton, ale ja tego nie potwierdzam. Myślę, że przy wypracowanej przez importerów logistyce nie będzie deficytu. Gdyby założyć te blisko 20 procent deficytu, to musiałoby się to dużo bardziej odbić na cenie. Cena poszłaby mocniej w górę i spowodowałoby to spadek konsumpcji, nawet o 20 procent. To dojrzały rynek, nie zakładam takiego scenariusza – ocenił prezes.
Polska Agencja Prasowa / BiznesAlert.pl
Sytuacja na rynku gazu jest stabilna mimo nadchodzących sankcji