Prezes UOKiK postawił chińskiej platformie zakupowej Temu zarzuty naruszania praw konsumentów. „Mamy dowody, że doszło do złamania prawa” – mówi biznesalert.pl rzecznik prasowy urzędu Małgorzata Cieloch. Zarzuty dotyczą sposobu prezentowania informacji ważnych dla konsumenta na stronie i w aplikacji sklepu.
Chińskie platformy zakupowe zdobywają coraz większą popularność na polskim rynku e-commerce. Tym, co czyni ich oferty atrakcyjnymi jest szeroka i ciągle zwiększana gama dostępnych produktów oraz niskie ceny. Serwis Temu to jeden z wiodących sklepów internetowych z chińskim kapitałem. Wśród oferowanych przez platformę produktów znajdziemy m.in. odzież, kosmetyki, sprzęty elektroniczne czy sprzęt AGD. Za działalność serwisu odpowiada irlandzka spółka Whaleco Technology Limited z siedzibą w Dublinie.
Trzeba mieć jasność od kogo kupujemy
Funkcjonowanie platformy Temu rodziło pytania od dawna. Ministerstwo Finansów przyglądało się już tej platformie od kilku miesięcy. Teraz, na podstawie danych znajdujących się na stronie i w aplikacji sklepu, Prezes UOKiK postawił irlandzkiej spółce zarzuty naruszania praw konsumentów.
„Dostawcy internetowych platform handlowych muszą przekazywać konsumentom wymagane prawem informacje w określonym czasie i w odpowiedni sposób. Jeśli robimy zakupy online, musimy być poinformowani jeszcze przed zawarciem umowy o tym, jakie prawa będą nam przysługiwały. Musimy mieć jasność, od kogo kupujemy – od przedsiębiorcy czy od osoby fizycznej – oraz jaki jest podział obowiązków między sprzedającym a platformą, z której korzystamy przy zamawianiu.” – czytamy w komunikacie na stronie UOKiK.
Temu niezgodne z europejskim prawem
Według UOKiK informacje, które podaje konsumentom platforma Temu są niewystarczające, mogą wprowadzać potencjalnego kupującego w błąd, co w rozumieniu europejskiego prawa nie powinno mieć miejsca. Unijna dyrektywa Omnibus, uchwalona w 2019 r. zwiększyła ochronę w cyfrowym świecie, nakładając na przedsiębiorców ściśle określone obowiązki w zakresie informowania konsumentów.
Zdaniem Prezesa Urzędu, wątpliwości budzi sposób, w jaki przedstawiane są dane sprzedawców – żeby do nich dotrzeć, trzeba dwukrotnie kliknąć w wybrane elementy interfejsu, dodatkowo niektóre treści widnieją na stronie wyłącznie w języku chińskim. Przedmiotem zarzutu jest również oznaczenie przycisku służącego do zamawiania produktów. Konsumenci nie otrzymują bowiem jasnej informacji, w którym momencie mają obowiązek opłacić towary dodane wcześniej do wirtualnego koszyka. W miejscu napisu „Złóż zamówienie” brakuje dopisku, który wskazywałby na obowiązek zapłaty.
„Podejmujemy działania wobec różnych przedsiębiorców. Serwis Temu to jedna z największych platform zakupowych z chińskim kapitałem. Za sprzedaż produktów na terenie Polski odpowiada irlandzka spółka Whaleco Technology Limited. Jeśli są podejrzenia łamania prawa chroniącego konsumentów podejmujemy działania. Tak było w tym przypadku. – skomentowała w rozmowie z Biznesalert.pl Małgorzata Cieloch, rzeczniczka prasowa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
UOKiK: Mamy dowody
“W tym postępowaniu stawiamy zarzuty, oznacza to że może się ono zakończyć decyzją nakazującą zmianę nieuczciwej praktyki i karą, która może wynieść do 10 proc. obrotu. Mamy dowody, że doszło do złamania prawa”. – podkreśliła rzecznik prasowy UOKiK.
Jeśli zarzuty zostaną potwierdzone, na spółkę zarządzającą platformą Temu zostanie nałożona kara do 10 tys. obrotu za każdą zakwestionowaną praktykę.
UOKiK poinformowało również, że prowadzi postępowanie w sprawie prezentowania cen przez popularną chińską platformę. W maju 2024 Ministerstwo Rozwoju obszernie informowało o niewłaściwych praktykach Temu w tej sprawie.
Pod lupą znalazło się min. stosowanie tzw. „liczników” oraz komunikatów mogących powodować presję u konsumentów – „liczniki” odliczające czas np. darmowej dostawy czy komunikaty nacechowane pośpiechem np. „Popularne! Prawie wyprzedane”. Innym przykładem był brak wskazywania jednoznacznej i konkretnej ceny towarów lub stosowanie wprowadzających w błąd komunikatów dotyczących „kuponów”. Chodzi o kupony w formie pop-up’ów, które informowały o możliwości zdobycia 500 zł. Nie towarzyszyła temu jednak informacja o warunkach skorzystania z tych środków.