Jakóbik: Putin może szykować kryzys uranowy, ale byłby on szansą dla Polski

23 stycznia 2024, 07:30 Atom

Kryzys energetyczny może przybrać w przyszłości oblicze uranowe. Kryzys uranowy może być paradoksalnie szansą dla Polski na osłabienie wpływów Rosji i biznes – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Prezydent Rosji Władimir Putin. Fot. kremlin.ru
Prezydent Rosji Władimir Putin. Fot. kremlin.ru
  • Cena uranu na giełdzie przebiła 100 dolarów na początku 2024 roku i 22 stycznia sięgała już 106 dolarów za uncję podczas gdy w listopadzie 2021 roku kosztowała 30 dolarów za tę samą ilość.
  • USA są w awangardzie uniezależniania od Rosji w sektorze jądrowym projektując cele redukcji udziału firm rosyjskich jak Rosatom.
  • Ewentualne opóźnienie programu jądrowego w Polsce teoretycznie zmniejsza wagę problemu zależności od paliwa jądrowego z Rosji.
  • Nie jest wciąż jasne czy Rosjanie zdecydowaliby się na opcje atomową i zatrzymają świadczenie usług przy paliwie jądrowym na Zachodzie.

Kryzys uranowy na horyzoncie

Cena uranu na giełdzie przebiła 100 dolarów na początku 2024 roku i 22 stycznia sięgała już 106 dolarów za uncję podczas gdy w listopadzie 2021 roku kosztowała 30 dolarów za tę samą ilość. Uran jest najdroższy od 2007 roku ze względu na pasmo problemów minionego roku: obawy przed problemami z bezpieczeństwem dostaw od Kazatompromu zapowiadającego problemy ze zwiększaniem wydobycia oraz kanadyjskiego Cameco zgłaszającego problemy w kopalniach i zagrożeniach dla pracy kopalni francuskiego Oranu w Nigrze po przewrocie wojskowym. To wszystko razem oznacza, że nowy etap kryzysu energetycznego po rekordowych cenach gazu, energii i paliw może rozegrać się w sektorze jądrowym, nie przez fizyczne zagrożenie bezpieczeństwa dostaw, ale jego percepcję windującą ceny na giełdach. Coraz większa część uranu jest kontraktowana długoterminowo, a Kommiersant wylicza, że udział rynku spot w dostawach przekraczający w ostatnich pięciu latach 50 procent spadł w ostatnich dziewięciu miesiącach poniżej 20 procent. Kto może, rezerwuje uran w obawie o bezpieczeństwo dostaw. To zjawisko znane także z sektora energetycznego i gazowego, gdy do łask wróciły kontrakty długoterminowe przez obawy o bezpieczeństwo.

USA są w awangardzie uniezależniania od Rosji w sektorze jądrowym projektując cele redukcji udziału firm rosyjskich jak Rosatom oraz rozwój produkcji paliwa jądrowego najnowszej generacji HALEU. Europejski EURATOM diagnozuje wrażliwość Europy na zagrożenia dla bezpieczeństwa dostaw przez zależność od Rosji. Jest to widoczne szczególnie na etapie przerobu paliwa jądrowego, za które rosyjski Rosatom odpowiadał w 2022 roku w 22 procentach. Wzbogacanie uranu w Europie było świadczone w 30 procentach przez firmy z Rosji. Francja i Wielka Brytania ogłosiły inwestycje w łańcuch dostaw paliwa jądrowego, ale może być potrzebne nawet dziesięć lat na pełnie uniezależnienie się od usług Rosjan. Program REPowerEU zakłada dywersyfikację łańcucha dostaw paliwa jądrowego, ale dotąd nie uwzględniał celu redukcji udziału paliwa z Rosji, jak stało się w USA. Kanada, Francja, Japonia, Wielka Brytania i USA zadeklarowały na szczycie klimatycznym COP28 w Emiratach, że zgromadzą 4,2 mld dolarów na rozwój łańcucha dostaw paliwa jądrowego. Zachód nie wprowadził jeszcze sankcji na sektor jądrowy Rosji i wygląda na to, że na razie nie może sobie na nie pozwolić.

Tymczasem walka o dostęp do paliwa jądrowego dopiero się rozkręca, bo flota nowych reaktorów jądrowych w planach rośnie na całym świecie. Trwa renuklearyzacja w krajach posiadających atom, jak Francja planująca 14 nowych jednostek, i nuklearyzacja takich, które chcą po niego sięgnąć, jak Polska z pierwszą jednostką zaplanowaną na 2033 rok na Pomorzu w technologii amerykańskiego Westinghouse. Dodatkowo, rozważania na temat małych reaktorów jądrowych na Zachodzie zwiększają zainteresowanie paliwem HALEU, w którym dominuje rosyjski Tenex. Financial Times podaje, że jednym z powodów opóźnienia projektu SMR firmy Microsoft TerraPower były problemy z dostępnością paliwa HALEU po inwazji Rosji na Ukrainie. Oznacza to, że Rosjanie mogą wykorzystywać swą dominację na rynku paliwa jądrowego do destabilizowania procesu renuklearyzacji na Zachodzie. Jak zawsze w przypadku różnych form kryzysu energetycznego z pomocą przychodzą zapasy paliwa jądrowego, które ze względu na gęstość energetyczną łatwo składować. Kilogram uranu daje 50 tysięcy kilowatogodzin energii w porównaniu do jednej kilowatogodziny z kilograma drewna. Wyzwaniem pozostaje zapewnienie paliwa flocie reaktorów posowieckich WWER w Europie Środkowej, gdzie podejmowane są wysiłki na rzecz przestawienia się na paliwo spoza Rosji z pomocą Westinghouse, czego najbardziej jaskrawym przykładem jest Energoatom na Ukrainie pragnący przestawić wszystkie reaktory na paliwo z USA.

W tym kontekście ewentualne opóźnienie programu jądrowego w Polsce teoretycznie zmniejsza wagę problemu zależności od paliwa jądrowego z Rosji. Uniezależnienie Zachodu od Rosjan może nastąpić w latach trzydziestych, czyli akurat wtedy, gdy będzie potrzebne paliwo do pierwszej elektrowni w Polsce. Jeżeli nastąpi opóźnienie względem 2033 roku, to paliwo będziemy sprowadzać jeszcze później. Polacy nie muszą ponadto wyręczać agencji EURATOM w dbałości o zapewnienie bezpieczeństwa dostaw paliwa jądrowego. Jednakże już teraz prowadzą dyplomację w kontaktach z dostawcami paliwa jądrowego na czele z Kanadą, a CAMECO jest udziałowcem Westinghouse na poziomie 49 procent udziałów od listopada 2023 roku. Jednakże Polska powinna wykorzystać ten czas do budowy infrastruktury bezpieczeństwa dostaw paliwa jądrowego spoza Rosji. Centra kadrowe obiecywane Polsce przez koncerny jądrowe pragnące budować polskie elektrownie jądrowe mogą do tego posłużyć. Mocniejsze zaangażowanie firm zachodnich w rodzący się polski sektor jądrowy to także szansa na wsparcie dywersyfikacji dostaw w całym regionie oraz rozwój biznesu mu towarzyszącego dającego miejsca pracy w Polsce.

Polska fabryka paliwa jądrowego?

Nie jest wciąż jasne czy Rosjanie zdecydowaliby się na opcje atomową i zatrzymają świadczenie usług przy paliwie jądrowym na Zachodzie. Mogą ograniczać podaż korzystając z różnych pretekstów, jak było na początku kryzysu energetycznego podsycanego przez Gazprom ograniczający dostawy od wakacji 2021 roku. Rosnąca cena uranu podkreśla wagę problemu. Zapasy mogą sprawić, że paliwa nie zabraknie w razie ewentualnego kryzysu, ale działania na rzecz uniezależnienia od Rosji należy podejmować już teraz. Wskazane jest przyjęcie celu redukcji udziału paliwa jądrowego oraz firm z Rosji w sektorze jądrowym na Zachodzie i jak największe inwestycje w rodzimy przerób paliwa oraz współpracę z krajami podobnie myślącymi, tzw. friendshoring. Polska może zaangażować się w projekty europejskie tego typu, popierać cele redukcji w ramach derusyfikacji atomu, korzystać z instalacji Westinghouse w Szwecji, a także zabiegać o budowę fabryk paliwa jądrowego w razie zaplanowania się dużej floty reaktorów określonego typu na jej terytorium dającej uzasadnienie ekonomiczne takiej inwestycji. – Dopóki skala łączna wszystkich polskich programów jądrowych pozostaje niepewna, to trudno by ktoś się deklarował w kwestii inwestycji tego rodzaju. Potrzebujemy pilnie rewizji polityki energetycznej Polski do 2040 roku i Programu Polskiej Energetyki Jądrowej – radzi Adam Rajewski z firmy doradczej Nuclear.pl. Te dokumenty czekają na aktualizację przez nową ekipę resortu klimatu i środowiska w Polsce.

Jakóbik: Atomowi z USA w Polsce nie zabraknie paliwa jądrowego