Niemcy prowadzą śledztwo w sprawie rozmów przedstawicieli służb z mediami na temat śledztwa po sabotażu gazociągów Nord Stream 1 i 2 w sierpniu zeszłego roku. Urząd Kanclerski odmawia BiznesAlert.pl komentarza w tej sprawie.
Biznesalert skierował pytania do Urzędu Kanclerskiego po tym, jak wszczął dochodzenie przeciwko poszczególnym pracownikom niemieckich wywiadu BND, którzy rozmawiali z osobami trzecimi o stanie śledztwa w związku z atakami na gazociągi Nord Stream 1 i 2. Media niemieckie publikowały kolejne rewelacje o sprawstwie sugerując udział Ukraińców, proukraińskich Rosjan, a ostatecznie nawet Rosjanki biorącej udział w przygotowaniu nieuznawanych wyborów na okupowanym Krymie.
– Rząd federalny nie może komentować trwających dochodzeń prowadzonych przez prokuratora federalnego. Nawiasem mówiąc, rząd federalny z zasady nie komentuje publicznie spraw dotyczących żadnych ustaleń lub działań wywiadowczych. Nie oznacza to żadnego oświadczenia co do tego, czy fakty te się zgadzają, czy nie. Rząd federalny informuje o istotnych kwestiach właściwe komisje niemieckiego Bundestagu, które obradują w trybie niejawnym – odpowiada rzecznik niemieckiego rządu na pytania BiznesAlert.pl.
W nocy 26 września 2022 roku dwie nitki Nord Stream 1 i oraz jedna Nord Stream 2 zostały zniszczone w wyniku eksplozji na dnie Morza Bałtyckiego. Śledztwa w Niemczech, Szwecji i Danii nadal trwają. Do mediów docierają jednak od wielu miesięcy wycieki z śledztwa niemieckiego w sprawie sabotażu Nord Stream 1 i 2, które wskazują na różnych winnych i kierują do Polski.
Urząd Kanclerski / Welt / Aleksandra Fedorska
Niemcy badają ukraiński ślad sabotażu Nord Stream 2 w Polsce