Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump ogłosił, że nie ma zamiaru tworzyć amerykańsko-rosyjskiej instytucji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo. Wcześniej na Twitterze zasugerował, że omawiał ten temat na spotkaniu ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Władimirem Putinem w czasie szczytu G20.
Jak relacjonuje agencja Reutera, w niedzielę Trump napisał w serwisie społecznościowym o rozmowie z gospodarzem Kremla. W jej trakcie dyskutowali m.in. o sformowaniu „jednostki zajmującej się cyberbezpieczeństwem”, która miałaby się zajmować m.in. ingerowaniu w przebieg wyborów. Jak stwierdził wywiad Stanów Zjednoczonych, w czasie ostatniej amerykańskiej kampanii prezydenckiej Rosja aktywnie wspierała prowadzoną w internecie kampanię na rzecz Donalda Trumpa.
Trump krytykowany przez Republikanów
Dlatego ogłoszony w niedzielę przez amerykańskiego prezydenta pomysł był dla wielu osób dużym zaskoczeniem. Spotkał się z ostrą krytyką ze strony Republikanów. – Nie jest to najdurniejszy pomysł o jakim słyszałem, ale jest bardzo blisko – powiedział senator Lindsey Graham w czasie rozmowy z NBC.
W podobnym tonie skomentował to Ash Carter, szef Departamentu Obrony w administracji Baracka Obamy. – To tak jakby człowiek, który okradł twój dom, proponował ci założenie grupy roboczej zajmującej się problemem włamań – stwierdził.
Trump szybko wycofał się z propozycji. „To, że rozmawiałem z prezydentem Putinem o jednostce zajmującej się cyberbezpieczeństwem nie znaczy, że może ona powstać. Nie może” – napisał na Twitterze.
Powstanie takiej jednostki tak czy inaczej jest mało prawdopodobne. Jak przypomina Reuters, obecne amerykańskie przepisy zakazują Pentagonowi i wszelkim podległym mu instytucjom wykorzystywania publicznych środków do wojskowej współpracy z Rosją.
Reuters/NBC