Ambasador USA przy Unii Europejskiej przyznaje, że póki co prezydent USA nie zamierza wprowadzić sankcji wobec Nord Stream 2.
– Prezydent ma nadzieję, że skoro jest to w pierwszym rzędzie europejska sprawa, Europa zobaczy potrzebę suwerenności energetycznej. To nie jest tania reklama LNG. Chcemy, żeby Europa kupowała gaz skąd chce, byle jak najmniej z Rosji, bo ta udowodniła, że używa go do polityki przeciwko tym, z którymi się nie zgadza – powiedzia Gordon Sondland, ambasador USA przy Unii Europejskiej.
– Niezależnie od NATO i naszych zobowiązań prawnych, jeśli Europa będzie zagrożona, USA się pojawią. Ale nie chcemy tego, wolimy, żeby była niezależna – powiedział ambasador. – Sankcje znajdują się w arsenale prezydenta. Na razie zdecydował ich nie użyć, ale zawsze pozostaje taka możliwość – zastrzegł.
Jego zdaniem Niemcom zależy na tanim gazie, ale poprzez zaangażowanie w Nord Stream 2 wystawiają całą Europę na większe ryzyko nadużyć Rosji z wykorzystaniem tego surowca.
– Chcielibyśmy z radością słać LNG do Europy, ale nasz sprzeciw wobec Nord Stream 2 ma charakter geopolityczny, a nie wynika z konkurencji rynkowej – zastrzegł dyplomata. Zapytany o to, czy Amerykanie sprzedają gaz skroplony z powodów politycznych, odparł, że „(my, Amerykanie – przyp. red.) nigdy tego nie robimy”.
Wojciech Jakóbik