Rzeczniczka amerykańskiego Departamentu Stanu Heather Nauert powiedziała wczoraj, że byłaby zaskoczona, gdyby USA nie nałożyły sankcji na rosyjskie firmy objęte obostrzeniami przez nowe ustawy, które weszły w życie pod koniec stycznia.
Administracja Trumpa była obiektem ostrej krytyki, kiedy nowe sankcje zaczęły obowiązywać, a Departament Stanu opublikował listę bogatych Rosjan, których ostatecznie sankcje nie dotknęły.
– Teraz nie przewidujemy następnych sankcji – powiedziała na konferencji – Ale byłabym zaskoczona, gdybyśmy w przyszłości nie wprowadzali kolejnych.
Sankcje
Przypomnijmy, że 3 sierpnia prezydent USA Donald Trump podpisał ustawę, na podstawie której można ukarać każdą spółkę współpracującą z Rosjanami nie tylko w obszarze budowy, ale także modernizacji oraz utrzymania inwestycji. Oznacza to, że europejskie firmy współdziałające z rosyjskimi przedsiębiorstwami mogą podlegać amerykańskim sankcjom. Dotyczy to również tych spółek, które są ich partnerami przy budowie gazociągów, takich jak Nord Stream 2. Prawo przyjęte przez Kongres daje prezydentowi możliwość objęcia tych firm sankcjami, ale jak dotychczas administracja Trumpa nie zdecydowała się na taki krok.
Pod koniec stycznia, Departament skarbu USA opublikował listę prawie stu polityków, biznesmenów, którzy są zaufanymi współpracownikami Putina. Media okrzyknęły tę listę „książką telefoniczną Putina”.
Amerykanie podkreślali, że znalezienie się na liście nie oznacza objęcia sankcjami, które zostały wprowadzone przez USA i Unię Europejską w lipcu 2014 roku po nielegalnej aneksji Krymu i agresji na wschodzie Ukrainy podjętej przez Rosję.
The New York Times/BiznesAlert.pl/Michał Perzyński