Były minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba w wywiadzie dla niemieckiej telewizji ZDF nie wykluczył, że po wyborach prezydenckich w USA relacje na linii Kijów-Waszyngton mogą się popsuć. Podkreślił jednocześnie, że bez względu na wynik wyborów Ukraina sprosta wszelkim wyzwaniom.
– Strach nie jest emocją ani uczuciem, którego użyłbym do opisania tego, co czujemy – odpowiedział Kułeba na pytanie, czy obawia się, że po wyborach w USA w Białym Domu zasiądzie ktoś, kto nie będzie wspierał Ukrainy w takim stopniu, jak obecna administracja.
– Myślę, że bardzo dobrze rozumiemy niebezpieczeństwa, przed którymi stoimy, wyzwania, które przed nami stoją. Będziemy musieli sobie z nimi poradzić w ten czy inny sposób. Tak, to może być trudniejsze niż jest teraz. Mam na myśli relacje ze Stanami Zjednoczonymi – podkreślił szef ukraińskiej dyplomacji w latach 2020-2024.
Podkreślił, że po długich wahaniach Niemcy stały się drugim największym dawcą pomocy wojskowej dla Ukrainy „i niemieccy politycy są słusznie dumni z tego osiągnięcia”.
– Nareszcie Berlin postrzega Kijów na równych prawach, a nie przez pryzmat Rosji – podkreślił Kułeba.
Przywołał też słowa amerykańskiej publicystki Anne Applebaum, która odbierając Nagrodę Pokojową Księgarzy Niemieckich pod koniec października, skrytykowała „pacyfizm za wszelką cenę” i wezwała do kontynuowania dostaw broni na Ukrainę.
– Za pięć lat Ukraina nadal będzie istnieć jako państwo, a to już jest historyczne osiągnięcie. Myślę, że będziemy wtedy o krok od przystąpienia do UE i NATO – oświadczył były szef ukraińskiej dyplomacji.
– Z perspektywy historycznej wszystko, co się teraz dzieje, to nic innego jak wielki powrót Ukrainy do Europy. Oto więc prawdziwa misja historyczna, która rozgrywa się na naszych oczach – podkreślił.
Biznesalert.pl / PAP