„Przyprawa musi płynąć” głosi powiedzenie zakonu Bene Gesserit z sagi Diuny przeżywającej drugą młodość dzięki pięknej ekranizacji. LNG z USA też musi płynąć i może się pojawić w tle gry o pomoc Ukrainie przed wyborami prezydenckimi w USA z polskim akcentem – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Niezależnie od zmian władzy w USA dostawy gazu skroplonego (LNG) rozwijane dzięki rewolucji łupkowej rozwijającej skrzydła od pierwszej dekady XXI wieku miały stałe wsparcie Białego Domu. Barack Obama i Donald Trump mogli się różnić we wszystkim, ale jeden zliberalizował eksport LNG i ropy łupkowej a drugi promował dostawy tych węglowodorów do sojuszników USA na całym świecie, w tym do Polski, która była od 2018 roku pionierem kontraktów na gaz skroplony amerykańskiego pochodzenia o który firmy europejskie biły się w dobie kryzysu energetycznego.
Z tego punktu widzenia rewizja nowych projektów LNG zapowiedziana przez administrację Joe Bidena mogła budzić zdziwienie, a nawet wywołała niepokój klientów w Europie i Azji. Ekipa Bidena zapowiedziała, że przejrzy nowe, nierozpoczęte projekty pod kątem opłacalności oraz faktycznego zapotrzebowania. Nie oznacza to zatem kasowania żadnego ustalonego projektu ani zagrożenia dla podpisanych kontraktów, jak PGNiG-Cheniere obowiązujący aż do 2043 roku. Był to jednak sygnał źle odebrany w zagłębiu łupkowym na południu USA, w tak zwanych stanach Trumpa, potencjalnego rywala Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA jesienią 2024 roku.
Być może jest drugie dno tej gry Białego Domu. Według źródeł Reutersa rząd USA jest gotów rozważyć odwołanie zawieszenia nowych projektów LNG w zamian za poparcie nowej pomocy Ukrainie. Według Reutersa Biały Dom czeka na ostateczne propozycje ustaw o pomocy Ukrainie, by rozważyć wycofanie kontrowersyjnej decyzji o zawieszeniu nowych projektów LNG w celu oceny ich wpływu na środowisko oraz faktycznej potrzeby ich realizacji. Wcześniej republikański spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson obiecał przedłożenie pod obrady projektu wsparcia Ukrainy od razu po przerwie Świąt Wielkiej Nocy. Ukraina cierpi na niedobory amunicji oraz innego ekwipunku potrzebnego do odpierania ataków Rosji, która czyni postępy na wschodzie terytorium ukraińskiego dotkniętego inwazją od lutego 2022 roku.
Tymczasem największy projekt LNG zagrożony rewizją Białego Domu to Calcasieu Pass LNG (CP2) w Luizjanie, w hrabstwie Cameron. Uwzględnia także budowę gazociągu ze złóż w hrabstwie Jasper w stanie Teksas. Ma zatem znaczenie dla całego zagłębia łupkowego oraz republikańskiego w USA. Ten projekt należy zaś do Venture Global LNG znanego ze sporu z odbiorcami LNG z USA jako czarna owca, która jest podejrzewana o celowe opóźnienie projektu Calcasieu Pass od marca 2022 roku w celu bardziej rentownej sprzedaży gazu na spocie. PGNiG wszedł w spór z tą firmą z USA wzorem innych klientów jak Repsol czy Edison. Venture odrzuca oskarżenia. Spór trwa.
Co ciekawe, kongresmen Mike Johnson urodził się w Schrewport w Luizjanie i reprezentuje ten stan w Kongresie. Agencja Bloomberg podała, że do października 2023 roku Johnson otrzymał 338 125 dolarów wsparcia sektora węglowodorowego. Poza tym jest kreacjonistą kwestionującym teorię ewolucji a w 2018 roku okazało się, że 37 tysięcy dolarów wsparcia na rzecz jego kampanii pochodziło od firmy American Ethane kontrolowanej przez oligarchów rosyjskich. Ta firma otrzymała pieniądze z powrotem po artykule Newsweeka na ten temat. Johnson to jednocześnie trzeci człowiek w polityce amerykańskiej po prezydencie i wiceprezydencie jako spiker Izby Reprezentantów. Rewelacje Reutersa zostały zdementowane przez Biały Dom. Może zatem była to nieoficjalna propozycja Republikanów będąca przyczyną wrzutki do mediów?
Jeżeli argumenty moralne oraz z zakresu polityki bezpieczeństwa NATO stojące za udrożnieniem dalszej pomocy Ukrainie nie trafiły do Mike Johnsona, być może Joe Biden znalazł klucz do jego serca w interesach LNG z Luizjany. Przyprawa gazowa z USA musi płynąć, podobnie jak pomoc dla Ukraińców szykujących się na nową ofensywę Rosjan.