icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

W lipcu Kijów zwróci się do Gazpromu o kody dla rewersu z Węgier

(Prime/BiznesAlert.pl/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)

Jak poinformował szef Uktransgazu Igor Prokopiw 1 lipca Kijów zwróci się do Gazpromu z prośbą o wydanie kodów, które pozwolą mu na organizację dostaw z wykorzystaniem wirtualnego rewersu na połączeniu gazowym z Węgrami

– 1 lipca przystąpimy do testów tego rozwiązania z nadzieją, że od 1 października zacznie ono w pełni działać – powiedział Prokopiw.

Kody dostawców (shipper codes) są niezbędne do uruchomienia rewersu fizycznego w gazociągach, także w krajach w których obowiązuje trzeci pakiet energetyczny Unii Europejskiej blokujący w założeniu powstawanie monopoli. Są sposobem identyfikacji klienta i zamówionego wolumenu. Bez nich Naftogaz potrzebuje pośrednictwa Gazpromu w transakcjach na dostawy fizyczne przy użyciu infrastruktury pod wpływem rosyjskiej firmy.

Tymczasem w krajach Unii Europejskiej, gdzie obowiązuje trzeci pakiet, dostęp do kodów powinien być wolny. Ukraina wprowadza te regulacje w ramach integracji z unijnym rynkiem gazu poprzez Wspólnotę Energetyczną, czyli zagraniczny wymiar tej integracji w ramach UE.

Z tego powodu Naftogaz nie może wykorzystać mocy rewersu fizycznego na granicy ze Słowacją i innymi krajami, przez które sprowadza gaz z Zachodu, jak Polska i Węgry. Dlatego po kody dostawców zamierza zwrócić się do węgierskiego FGSZ. – Jeśli to się nie powiedzie, złożymy skargę w Komisji Europejskiej – zapowiedział już Andrij Kobolew, dyrektor Naftogazu cytowany przez Wiedomosti.

W odpowiedzi na umowę Ukrtransgaz-FGSZ Komisja podkreśla, że powinien on uwzględniać także gwarancje uspokajające rosyjską spółkę gazową, gwarantujące tranzyt gazu przez Ukrainę nawet, jeśli ta zrezygnuje całkowicie z dostaw ze Wschodu, co jest teoretycznie możliwe.

Chociaż Gazprom się temu sprzeciwia, Naftogaz wciąż korzysta z rewersu wirtualnego i sprowadza gaz z Zachodu „wirtualnie” czyli w oparciu o umowę z zachodnią spółką rezerwuje surowiec na terenie Ukrainy. Został on dostarczony przez Rosjan na zachodnią granicę, gdzie znajdują się punkty odbioru surowca dla klientów europejskich.

Jak informował 24 czerwca BiznesAlert.pl ukraiński premier Arsenij Jaceniuk skierował do słowackiego premiera a także do przewodniczących Rady Europejskiej, Parlamentu Europejskiego oraz Komisji Europejskiej pismo w sprawie niezgodności umowy pomiędzy słowacką spółką Eustream a Gazpromem z europejskim prawodawstwem samo nie miało podstaw prawnych.

Zdaniem Jaceniuka wspomniana praktyka ogranicza handel pomiędzy państwami Unii Europejskiej oraz pozwala na nadużywanie przez rosyjską spółkę pozycji dominującej na rynku.

Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk wezwał Unię Europejską do działań, które doprowadzą do uznania kontraktu słowackiego Eustreamu i Gazpromu na tranzyt gazu przez Słowację za nielegalny, ponieważ jak wskazuje ukraiński przywódca, blokuje on wykorzystanie dużego rewersu na granicy z Ukrainą, a tym samym odcina ją od dostępnego wolumenu gazu z Zachodu.

Zdaniem Jaceniuka uruchomienie dużego rewersu o przepustowości w kierunku wschodnim w wysokości 30 mld m3 rocznie jest możliwe. To główne połączenie służące tranzytowi rosyjskiego gazu na Zachód, które mogłoby posłużyć do zapewnienia Ukrainie ilości gazu całkowicie uniezależniających ją od dostaw z Rosji.

W liście do Brukseli Jaceniuk załączył opinię ukraińskich prawników na ten temat, którzy stwierdzają, że działania Gazpromu podważają kompetencje Ukrtransgazu jako operatora sieci przesyłu gazu.

Premier Słowacji Robert Fico podczas rozmowy z rosyjskimi mediami przyznał, że uruchomienie dużego rewersu blokuje kontrakt tranzytowy z Gazpromem. Komisja Europejska stoi natomiast na straży regulacji rynku gazu w Unii Europejskiej, które gwarantują wolny przepływ gazu. Kluczowym narzędziem do realizacji tego celu jest budowa połączeń gazowych i rozbudowa rewersów.

(Prime/BiznesAlert.pl/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)

Jak poinformował szef Uktransgazu Igor Prokopiw 1 lipca Kijów zwróci się do Gazpromu z prośbą o wydanie kodów, które pozwolą mu na organizację dostaw z wykorzystaniem wirtualnego rewersu na połączeniu gazowym z Węgrami

– 1 lipca przystąpimy do testów tego rozwiązania z nadzieją, że od 1 października zacznie ono w pełni działać – powiedział Prokopiw.

Kody dostawców (shipper codes) są niezbędne do uruchomienia rewersu fizycznego w gazociągach, także w krajach w których obowiązuje trzeci pakiet energetyczny Unii Europejskiej blokujący w założeniu powstawanie monopoli. Są sposobem identyfikacji klienta i zamówionego wolumenu. Bez nich Naftogaz potrzebuje pośrednictwa Gazpromu w transakcjach na dostawy fizyczne przy użyciu infrastruktury pod wpływem rosyjskiej firmy.

Tymczasem w krajach Unii Europejskiej, gdzie obowiązuje trzeci pakiet, dostęp do kodów powinien być wolny. Ukraina wprowadza te regulacje w ramach integracji z unijnym rynkiem gazu poprzez Wspólnotę Energetyczną, czyli zagraniczny wymiar tej integracji w ramach UE.

Z tego powodu Naftogaz nie może wykorzystać mocy rewersu fizycznego na granicy ze Słowacją i innymi krajami, przez które sprowadza gaz z Zachodu, jak Polska i Węgry. Dlatego po kody dostawców zamierza zwrócić się do węgierskiego FGSZ. – Jeśli to się nie powiedzie, złożymy skargę w Komisji Europejskiej – zapowiedział już Andrij Kobolew, dyrektor Naftogazu cytowany przez Wiedomosti.

W odpowiedzi na umowę Ukrtransgaz-FGSZ Komisja podkreśla, że powinien on uwzględniać także gwarancje uspokajające rosyjską spółkę gazową, gwarantujące tranzyt gazu przez Ukrainę nawet, jeśli ta zrezygnuje całkowicie z dostaw ze Wschodu, co jest teoretycznie możliwe.

Chociaż Gazprom się temu sprzeciwia, Naftogaz wciąż korzysta z rewersu wirtualnego i sprowadza gaz z Zachodu „wirtualnie” czyli w oparciu o umowę z zachodnią spółką rezerwuje surowiec na terenie Ukrainy. Został on dostarczony przez Rosjan na zachodnią granicę, gdzie znajdują się punkty odbioru surowca dla klientów europejskich.

Jak informował 24 czerwca BiznesAlert.pl ukraiński premier Arsenij Jaceniuk skierował do słowackiego premiera a także do przewodniczących Rady Europejskiej, Parlamentu Europejskiego oraz Komisji Europejskiej pismo w sprawie niezgodności umowy pomiędzy słowacką spółką Eustream a Gazpromem z europejskim prawodawstwem samo nie miało podstaw prawnych.

Zdaniem Jaceniuka wspomniana praktyka ogranicza handel pomiędzy państwami Unii Europejskiej oraz pozwala na nadużywanie przez rosyjską spółkę pozycji dominującej na rynku.

Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk wezwał Unię Europejską do działań, które doprowadzą do uznania kontraktu słowackiego Eustreamu i Gazpromu na tranzyt gazu przez Słowację za nielegalny, ponieważ jak wskazuje ukraiński przywódca, blokuje on wykorzystanie dużego rewersu na granicy z Ukrainą, a tym samym odcina ją od dostępnego wolumenu gazu z Zachodu.

Zdaniem Jaceniuka uruchomienie dużego rewersu o przepustowości w kierunku wschodnim w wysokości 30 mld m3 rocznie jest możliwe. To główne połączenie służące tranzytowi rosyjskiego gazu na Zachód, które mogłoby posłużyć do zapewnienia Ukrainie ilości gazu całkowicie uniezależniających ją od dostaw z Rosji.

W liście do Brukseli Jaceniuk załączył opinię ukraińskich prawników na ten temat, którzy stwierdzają, że działania Gazpromu podważają kompetencje Ukrtransgazu jako operatora sieci przesyłu gazu.

Premier Słowacji Robert Fico podczas rozmowy z rosyjskimi mediami przyznał, że uruchomienie dużego rewersu blokuje kontrakt tranzytowy z Gazpromem. Komisja Europejska stoi natomiast na straży regulacji rynku gazu w Unii Europejskiej, które gwarantują wolny przepływ gazu. Kluczowym narzędziem do realizacji tego celu jest budowa połączeń gazowych i rozbudowa rewersów.

Najnowsze artykuły