Hanna Schudy pisze o tym, jak Wałbrzych pozbawiony kopalni planuje wykorzystać środki Europejskiego Zielonego Ładu do dalszej transformacji z korzyścią dla regionalnej gospodarki.
Wałbrzych chce korzystać z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji Unii Europejskiej dla regionów górniczych. Brzmi zaskakująco? Władze miasta – które nie ma ani jednej kopalni, pomijając „Starą kopalnię”, czyli centrum konferencyjne i artystyczne – twierdzą, że transformacja pogórnicza jeszcze się nie zakończyła. Co więcej Wałbrzych kilkuletnimi staraniami przekonał już do tego Komisję Europejską. 27 lipca prezydent miasta Roman Szełemej zorganizował w wałbrzyskiej „Starej Kopalni” konferencję dla samorządów i NGO subregionu wałbrzyskiego, podczas której zachęcał do pisania projektów na działania transformacyjne wpisujące się w Zielony Ład Unii Europejskiej. Zaskakujące jest nie tylko to, że Wałbrzych – który zakończył historię węgla kamiennego około 25 lat temu w czasie, kiedy Polska nie była jeszcze w Unii Europejskiej – stara się o środki na transformację, ale raczej fakt, że z okazji tej nie skorzysta na razie subregion Zagłębia Turoszowskiego, dawnego woj. jeleniogórskiego, który zapaść górnictwa może przerabiać już niedługo.
Niedokończona transformacja
„Czujemy się zaskoczeni i oszukani. Likwidacja kopalni to byłby olbrzymi problem społeczny i finansowy”…nie, to nie prezydent Wałbrzycha sprzed 20 lat, ale Krzysztof Mejer, wiceprezydent Rudy Śląskiej. To tam znajduje się jedna z kopalni, która miała być zlikwidowana przez rząd PiS. Związkowcy z Polskiej Grupy Górniczej we wtorek 28 lipca mieli zapoznać się z planem naprawczym dla tej węglowej spółki, ale premier i minister Sasin najwyraźniej wystraszyli się związków zawodowych straszących „Armagedonem”.
Jak dotkliwe w skutkach może być zamykanie tak dużych zakładów pracy wie prezydent miasta Wałbrzych, który do dzisiaj boryka się z olbrzymimi problemami społecznymi, jakim są osoby niejako wykluczone z rynku pracy czyli byli wałbrzyscy górnicy i ich rodziny oraz cała duża branża pracująca bezpośrednio i pośrednio na rzecz górnictwa wałbrzyskiego i noworudzkiego. Kiedy w latach 90-tych likwidowano kopalnie, część rodzin, aby przetrwać wysyłała dorosłych, a czasami nawet dzieci do nielegalnej pracy w biedaszybach, a górnicy, często schorowani, nie przystawali do oczekiwań rynku okresu transformacji (https://www.youtube.com/watch?v=EkCJGO_yaF0)
Kiedy na Śląsku minister Sasin i premier Morawiecki nie potrafią nawet wypowiedzieć co dalej z kopalniami węgla kamiennego grupy PGG (w ub. roku 4 kopalnie, które chce zamknąć Polska Grupa Górnicza przyniosły 2,5 mld długu a węgiel zalega na składach, nie mając zbytu), a w Bogatyni i Turowie trwa sen o odkrywce węgla brunatnego do 2044 roku, subregion wałbrzyski szykuje się na wielkie pieniądze na transformację zgodne z Zielonym Ładem Unii Europejskiej i transformację regionów powęglowych UE. Na dzień dzisiejszy nie wiadomo ile ten fundusz dla Polski wyniesie, gdyż jako jedyny kraj UE Polska nie zgodziła się na neutralność klimatyczną do 2050 r. co determinuje przyznanie i wysokość środków (po lipcowym szczycie premierów w Radzie Europejskiej mówi się o max 4 mld euro dla Polski). Ten swoisty polski „szpagat” nie ułatwia regionom górniczym pracy, gdyż regionalne plany transformacji powinny być spójne z polityką państwa. Ale prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej, lekarz kardiolog, od dawna z zespołem współpracowników patrzy przyszłościowo. Zdołał już przekonać Komisję Europejską, aby włączyła Wałbrzych na listę regionów, które będą się starać o środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FST): „tak, aby nikt nie został z problemem sam”. Jeżeli wykaże się kreatywnością i otwartością na Zielony Ład, Wałbrzych oraz region mogą skorzystać i zainwestować w przyszłość setki milionów euro.
„Potrzeby wynikające z diagnozy”
Konferencja w Wałbrzychu miała charakter techniczny. W warunkach godnego pogratulowania rygoru sanitarnego (wszyscy w maseczkach, dezynfekowanie mikrofonów), prezydent zachęcał do sieciowania się gmin regionu Wałbrzycha, aby pisały projekty na działania transformacyjne zgodne z Europejskim Zielonym Ładem. Te projekty mają być swego rodzaju odpowiedzią na potrzeby regionu zdefiniowane po wcześniejszym postawieniu diagnozy – gdzie jesteśmy, czego nam brakuje, jak możemy być znowu centrum energetycznym. Dobór prelegentów był z resztą dopasowany do ram, jakie wyznacza Zielony Ład Unii Europejskiej. Marta Anczewska z WWF uczulała, jakie formalne warunki muszą spełniać projekty do Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, a Radosław Gawlik ze Stowarzyszenia EKO-UNIA przedstawiał przykładowe projekty z zakresu energetycznej transformacji i redukcji emisji CO2, jakie mogłyby być atrakcyjne dla Wałbrzycha i innych gmin. Radosław Gawlik mówił o prosumeryzmie, dopasowywaniu produkcji energii do potrzeb, o przekonaniu się do odnawialnych źródeł energii, połączeniu walki o klimat z walką ze smogiem oraz o potrzebie ochrony terenów zielonych w kontekście neutralności klimatycznej i jakości życia. Prezydent miasta dał się poznać jako człowiek obeznany z tematem – wiedział dobrze, że Zielony Ład nie akceptuje energii z węgla i nawet gaz nie jest już dzisiaj paliwem, na które Komisja patrzy przychylnie. Orientował się w technologiach magazynowania energii (wodór) i podkreślał znaczenie zielonej i niebieskiej „infrastruktury” dla realizacji celu, jakim jest neutralność klimatyczna do 2050 roku. Zostało też podkreślone, że projekty muszą być opracowane jako „kroki” stąd nie tylko liczy się 2050, ale i 2030 rok.
Prezydent miasta gra o wiele zdając sobie sprawę, że Wałbrzych nie przekona Komisji projektami „oczywistymi”. Dodawał odwagi i motywował wyobraźnię oraz kreatywność, która może oznaczać dla regionu olbrzymie wsparcie, o jakim upadające górnictwo i tkactwo w latach 90-tych mogło tylko pomarzyć. Dzisiaj Wałbrzych to już inne miasto, wiele osób wyjechało nie widząc tam perspektyw, byli górnicy zostali z chorobami i brakiem środków ale pojawiły się nowe pomysły i młode pokolenia. Cala Polska zdążyła już poznać miasto legend o biedaszybaach czy z mrocznych fabuł Joanny Bator, gdzie upadek górnictwa był dla bohaterów jej książek wciąż obecnym tłem.
Konferencja w lipcu 2020 zupełnie nie przystawała do wałbrzyskich klimatów, które znamy z „Piaskowej Góry” czy filmów z YouTube, gdzie dzieci zbierają złom, aby „wykarmić” rodziców. Prezydent miasta Wałbrzycha na tle sytuacji na Śląsku – gdzie wrze i ewentualne środki z okrojonego funduszu mogą się okazać niewystarczające – pokazał, że jest liderem i jest w awangardzie przemian. Jeżeli ktoś potrafi postawić diagnozę, ale też pozbawiać złudzeń co do inwestowania w górnictwo i projekty powiększające emisje gazów cieplarnianych, to jest już na wygranej pozycji. Bo kiedy do Wałbrzycha trafią pieniądze na tworzenie np. szkół energetycznych, gdzie będą się rozwijać technologie magazynowania energii, to Bogatynia dopiero otworzy oczy i być może będzie musiała podzielić los Wałbrzycha z lat 90-tych – jednak nie ze względu na „konieczność dziejową”, jaką miała być transformacja ustrojowa i przemysłowa, ale krótkowzroczność władz, które słuchają chętniej polityków i koncernów węglowych, niż przyglądają się realnym trendom na światowych rynkach energii i pracy. Dzisiaj nie czas na tworzenie wysp i budowanie suwerenności w oparciu o paliwa kopalne. Lekarz, prezydent Szełemej namawiał swój region, wójtów, burmistrzów i sołtysów o „łączenie interesariuszy” o uważne postawienie diagnozy opartej na potrzebach. Mówił też, i było to autentyczne, że zależy im na dołączeniu regionu jeleniogórskiego do przygotowania swojego Terytorialnego Planu Sprawiedliwej Transformacji węglowej do końca 2020r. – I chyba nie bez powodu, właśnie jako lekarz, mówił o zdrowiu i w tym kontekście o niedokończonej transformacji oraz inwestycjach w przyszłość. Zielony Ład, szczególnie w sytuacji koronawirusa, to bowiem program, gdzie zdrowie i odporność na wstrząsy mają być podstawą gospodarki i znaczenia Europy ma mapie świata.
Negocjacje dotyczące Funduszu Sprawiedliwej Transformacji trwają, ale wiadomo, że skorzystanie z dostępnych w nim środków będzie wymagało przygotowania regionalnych planów sprawiedliwej transformacji (w jeleniogórskim prawdziwych deklaracji odejścia od węgla w Turowie) dla poszczególnych regionów. Wałbrzych już wie, że musi to zrobić sam, nie oglądając się na rząd oraz na ewentualną pomoc z województwa dolnośląskiego. Prezydent Szełemej, Marta Anczewska z WWF oraz Radosław Gawlik z EKO-UNII zgadzali się, że to ludzie z regionu wiedzą najlepiej, czego potrzeba. Apelowano zgodnie o bardzo ważny dla regionu i UE wymóg włączenia obywateli i organizacji społecznych w przygotowanie planów i projektów – też mniejszych tzw. miękkich (edukacja, kompetencje , doradztwo). Ale ostrzegano też przed powierzchownym podejściem do projektów i powielaniem starych, niezbyt dobrych wzorców. W dobie pandemii koronawirusa oraz braku deklaracji rządu Polski do neutralności klimatycznej do 2050 r., Komisja będzie każdy pieniądz oglądać wiele razy i nie przyzna pieniędzy na projekty, w których tli się nadzieja na zachowanie kopalnego status quo. Pieniądze będą przyznawane na współpracę regionalną, na oszczędzanie energii, energię odnawialną, trwałe i ekologiczne miejsca pracy, zachowanie dziedzictwa przyrodniczego/bioróżnorodności i sprzyjanie neutralności klimatycznej.
Teraz wszystko zależy od wyobraźni i kreatywności piszących. Kolejna konferencja w Wałbrzychu ma być poświęcona już konkretnym pomysłom i być może weźmie w niej udział prof. Jan Popczyk, który wprowadzi zainteresowanych w arkana elektroprosumeryzmu i nowego programu zaopatrzenia w energię w całości z OZE zastępującego paliwa kopalne (węgiel, gaz, ropę i uran). Nie ma na co czekać, bo projekty mają być gotowe jesienią tego roku.