Zasmożone uzdrowiska, wyspy Woźniaka i Czyste Powietrze. Dyskusja o smogu (RELACJA)

1 lutego 2018, 13:00 Gaz. Energetyka gazowa

Dlaczego przez 150 dni w roku Polska ma przekroczone unijne normy jakości powietrza? Rozmawiali o tym uczestnicy pierwszego panelu dyskusji o walce ze smogiem.

Wiceminister Woźny na konferencji o smogu. Fot. MPIT
Wiceminister Woźny na konferencji o smogu. Fot. MPIT

Centrum Idei Gospodarczo-Ekonomicznej (CIGE) zorganizowało debatę pt. „Walka ze smogiem od hasła do efektów”. W panelu wziął udział gość specjalny, wiceminister innowacji i przedsiębiorczości Piotr Woźny, wiceprezes PGNiG Maciej Woźniak, Artur Michalski, wiceprezes NFOŚiGW, Marek Haliniak, Główny Inspektor Ochrony Środowiska, Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego, a także prof. Grzegorz Wielgosiński z Politechniki Łódzkiej.

Zasmożone uzdrowiska

Inspektor Haliniak wskazywał, że to pomiary ze stacji IOŚ wywołały zainteresowanie opinii publicznej problemem smogiem. – To był impuls do uruchomienia rządowego programu walki ze smogiem, który ma czternaście punktów – dodał. – My odpowiadamy za wskazanie tego, co jest źródłem. Przypomniał, że pomiary stacji jego instytucji pokazały, że niektóre gminy „uzdrowiskowe” mają powietrze złej jakości, co doprowadziło do wycofania opłat środowiskowych, a nawet spraw w sądzie. – To ponad dwa lata temu była znana sytuacja – powiedział Haliniak.

– Marchewką jest program rządowy, natomiast kijem są te sankcje, które nasza Inspekcja nakłada – ocenił gość konferencji. – Szczególnie w gminach wiejskich i okołomiejskich źródłem jest głównie niska emisja, która jest według mnie największym źródłem. W miastach to transport, dlatego ważna jest elektromobilność. Jeżeli wprowadzamy ciepłownictwo, to zagrożenie także spada.

Polskie centra smogu

– Każda tego typu dyskusja prowadzi do tego, że świadomość problemu w Polsce rośnie – powiedział Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego. – Diagnoza jest znana. Przede wszystkim to niska emisja, czyli czym i w czym Polacy palą. Ten czarny, brunatny dym wydobywający się z kominów w okresie jesienno-zimowym to numer jeden. Tak długo jak nie poradzimy sobie w Polsce z niską emisją, tak długo nie możemy liczyć na poprawę sytuacji.

– Druga sprawa to transport miejski. Zanieczyszczenia te na przestrzeni ostatnich lat rosły. Widać to po wzrastających stężeniach tlenku azotu, będącego charakterystycznym zanieczyszczeniem z transportu – mówił gość.

– Trzeci element to przemysł. Należy redukować emisję z tego sektora, chociaż w tym obszarze mamy dosyć szczelne prawo wymuszone przez Unię Europejską. Ten obszar w zakresie emisji przemysłowych jest „ogarnięty” i pod dużą kontrolą – wskazał Guła. – Kraków, który rzeczywiście od wielu lat boryka się z problemem zanieczyszczenia, był twarzą problemu. To jednak nie tylko problem dużych miast. Dużo gorzej jest w małych miastach, gdzie utrudniona jest wentylacja, jak Rybnik i Zabrze. To są polskie centra smogu. Nie należy się ograniczać do głównych ośrodków miejskich.

Guła pochwalił monitoring i rozbudowaną sieć stacji badawczych. – Dzięki temu społeczeństwo wie, jak duży mamy problem – ocenił. – Miejscowości, do których sieć nie dotarła, uchodziły za zielone oazy do momentu, aż nie zajechał tam wojewódzki inspektor ochrony środowiska – wskazywał przedstawiciel Polskiego Alarmu Smogowego. Zaznaczył, że liczy nadal na normy jakości węgla. – Rzeczywiście należy usunąć odpad węglowy z rynku odbiorcy indywidualnego, którym nadal można handlować. Bez tego nie będzie efektów w miasteczkach – ostrzegł Guła.

– Kraków pierwszy w Polsce wprowadził uchwalę antysmogową. Od nowego roku nie ma palenia w piecach węglem – powiedział mgr inż. Paweł Ciećko reprezentujący Małopolski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. – Benzoalfapiren sięga w niektórych miejscowościach małopolskich nawet 8000 procent – ocenił.

Program Czyste Powietrze to pierwsza zintegrowana odpowiedź na smog

Piotr Woźny został zapytany o to, czy polski program rządowy jest możliwy do zrealizowana. – Ważne jest, aby pewne rzeczy ułożyć sobie na osi czasu. Przykład smogu to zjawisko, które istniało w Polsce. Warto przypominać, że pierwszy raz Najwyższa Izba Kontroli zajęła się tym problemem w 2000 roku. Wtedy wskazano dwa podstawowe narzędzia: trzeba wprowadzić normy emisyjne dla kotłów na paliwo stałe i normy jakości paliw stałych – przypomniał Woźny. – Śmiem twierdzić, że w mediach centralnych problem pojawił się w styczniu 2017 roku, kiedy mieliśmy dwa dni maksymalnych przekroczeń norm smogu w Warszawie. Smog z Krakowa do Warszawy dotarł w styczniu 2017 roku.

– Badałem jak smog pojawił się w mediach społecznościowych i jaka była liczba pobrań aplikacji do pomiaru jakości powietrza. Przyrost wynosił wtedy kilkaset procent – przekonywał minister. – W 2017 roku poziom ciśnienia społecznego spowodował, że wcześniejsze próby walki ze smogiem, często traktowane jako fasadowe dokumenty, musiał zastąpić zintegrowany program. W styczniu, marcu 2017 roku trwała intensywna praca kilku resortów, aby sformułować rządowy program Czyste Powietrze.

– Na czternaście punktów punkt punktowi jest nierówny. Trzy rzeczy są najistotniejsze: normy emisyjne, normy jakościowe i odniesienie do ubóstwa energetycznego oraz termomodernizacji budynków jednorodzinnych dla osób ubogich energetycznie – wyliczył Woźny.

Dwa tygodnie temu miały zakończyć się uzgodnienia. Normy paliw mają trafić na rząd na dniach. Będą zawierały świadectwo jakości paliw. Klient będzie miał prawo zażądać od sprzedawcy zaświadczenia o jakości jego paliwa przy sprzedaży. – Jedna sprawa to działania centralne, a druga to zejście na poziom lokalny – zastrzegł. – Zaczynamy rozmawiać z burmistrzami miast. Działamy w warunkach ograniczonego budżetu chcemy, aby polskie państwo uzyskiwało najwyższy możliwy efekt ekologiczny.

Rabat na gazociąg i małe Świnoujścia

Maciej Woźniak, wiceprezes PGNiG, mówił o wsparciu rządu dla gazyfikacji kraju. – Musimy mieć odpowiednią ilość zgłoszeń mieszkańców o przyłącze gazowe. Odpowiednia masa krytyczna umów z operatorem systemu dystrybucyjnego sprawia, że zgodnie z pewnymi algorytmami rusza projekt budowy gazociągu w danym rejonie – poinformował. Gość wydarzenia podkreślił, że ceny podłączeń do sieci gazowej mają stawkę minimalną ustalaną przez Prezesa URE, na którą GK PGNIG nie ma wpływu.

– Rządowy Program Czyste Powietrze już przynosi skutki. Mamy nowe, cenne inicjatywy jak przygotowywane  rozporządzenie taryfowe. Będzie wreszcie możliwy rabat, dzięki któremu przyłączenie do sieci gazowej może kosztować klienta zero złotych. Operator może ten koszt pokryć w całości, aby zachęcić do przyłączenia się do sieci gazowej. To oczywiście inwestycja w przyszłe zyski – powiedział Woźniak.

– Program rządowy wpłynął już także na postrzeganie gazu jako paliwa w transporcie. Przychody budżetu z akcyzy na gaz sprężony CNG są niezauważalne. Ten podatek zostanie więc z godnie z zapowiedziami Ministra Finansów zredukowany, co da temu czystemu paliwu swego rodzaju lewar konkurencyjny i popularność, przynosząc w przyszłości znacznie większe zyski budżetowi – dodał menadżer. Warto wspomnieć, że CNG jest popularnym paliwem dla autobusów czy pojazdów służb oczyszczania miasta.

– Staramy się także oferować klientom po prostu stabilne ceny gazu. To efekt działań na najwyższym poziomie geopolitycznym, czyli efekt tego skąd i na jakich cenach importujemy gaz. To się potem przekłada na cenę surowca do kuchenki czy kotła gazowego – wskazywał Woźniak. – Sprzedając gaz oczywiście staramy się zarobić, ale nie zamierzamy tracić klientów. Od kilkunastu miesięcy ceny gazu tylko spadają albo utrzymują się na tym samym poziomie. To dzięki coraz mniejszym zakupom z Rosji i coraz większemu importowi LNG, np. przez Terminal im. Prezydenta Kaczyńskiego w Świnoujściu. W przyszłości stabilność cen zapewni import gazu z Norwegii.

– Ostatni ważny temat to kwestia dostępności sieci gazociągowej. Tylko 58 procent kraju ma dostęp do sieci gazociągowej. Problem Podlasia, Warmii i Mazur, Pomorza Środkowego jest taki, że do tej pory gaz tam właściwie w ogóle nie był dostępny. Działo się tak, bo koszt związany z ochroną środowiska przy budowie długich gazociągów jest relatywnie wysoki w porównaniu z wielkością wolumenów dystrybucji gazu w tych rejonach. Budowa gazociągów była więc tam nieopłacalna i w przeszłości często odmawialiśmy. Ale od kiedy mamy terminal LNG w Świnoujściu i dostęp do dowolnych ilości gazu skroplonego, to z wykorzystaniem technologii LNG małej skali jesteśmy w stanie opłacalnie dotrzeć z gazem praktycznie w każdy zakątek Polski – powiedział przedstawiciel PGNiG.

– Większość LNG dostarczanego do Świnoujścia jest regazyfikowana i wpuszczana w sieć ogólnopolską, ale spora część trafia w postaci ciągle skroplonej na cysterny, na razie samochodowe a niedługo kolejowe i rozwożona jest po całym kraju. Trafiają do małych stacji regazyfikacyjnych, takich „małych Świnoujść”. Stoi tam tzw. „termos” czyli pojemnik z gazem LNG. Następnie LNG jest ogrzewany czyli regazyfikowany i w postaci lotnej trafia do zamkniętej sieci gazociągowej, np. miejskiej  i dalej do kuchenek gazowych. Takie sieci nazywamy wyspowymi. Wokół takiej miejscowości nie ma żadnego gazociągu. To bardzo praktyczna i szybka technologia – ocenił Woźniak.

– Gaz jest pewnie najprostszym i najszybszym rozwiązaniem problemu niskiej emisji. Drugie rozwiązanie to ciepło rozprowadzane siecią. Warszawa jest tak dobrze wyposażona w sieć ciepłowniczą, bo została niestety w czasie wojny zburzona, więc łatwiej było zaplanować budowę instalacji ciepłowniczych w skali całego miasta. W Krakowie i Łodzi problemem jest planowanie sieci ciepłowniczej między istniejącymi już ponad stuletnimi kamienicami – wskazał uczestnik dyskusji.