Warsewicz: Tonące Intercity brzytwy się chwyta

11 marca 2014, 13:00 Infrastruktura

Po raz pierwszy w historii PKP Intercity złożyło ofertę w przetargu na organizację przewozów kolejowych na potrzeby województwa. Przewoźnik chciałby przejąć przewozy na Podlasiu od Przewozów Regionalnych. Chodzi o postępowanie na realizację przewozów w tym regionie w latach 2015-16 – poinformował „Rynek Kolejowy”.

– Trzeba sięgnąć do początków – do powoływania do życia spółki Przewozy Regionalne i ich usamorządowienia. Było to zupełnie nieprzemyślane posunięcie, które owoce przynosi w postaci obecnej złej sytuacji PR i tak naprawdę: dużego zamieszania na rynku – twierdzi w rozmowie z naszym portalem Czesław Warsewicz, redaktor naczelny portal nakolei.pl, b. prezes PKP Intercity.

Według Warsewicza w jakimś zakresie istnienie konkurencji jest dobre. Tylko, że w odniesieniu do rynku kolejowego może ona powodować, że bezpieczeństwo usług się obniża. Można konkurować niższymi cenami, ale niekoniecznie jakością. Powinny zatem obowiązywać na nim pewne standardy. Tymczasem system przewozów kolejowych jest niedofinansowany.

– Widać zapaść technologiczną zarówno PKP Intercity, jak i Przewozów Regionalnych – mówi dalej Warsewicz. – Obecnie obie firmy generują duże straty. To jest wynikiem obecnej  architektury systemu przewozów kolejowych. A przecież ich znacząca część to usługi o charakterze publicznym. Są one świadczone w całej Europie. U nas architektura tego systemu zawodzi. Konkurowanie ze sobą, zamiast podnoszenia jakości, zwiększania dostępności komunikacyjnej dla mieszkańców, sprawi, że za moment sytuacja stanie się jeszcze gorsza.

Zdaniem Warsewicza PKP Intercity ponosi duże straty na swoich podstawowych trasach – dalekobieżnych: w ostatnich pięciu latach straciła aż 40 proc. pasażerów. Efektem tego jest obcinanie przez tę spółkę kolejnych połączeń. W sytuacji, gdy oferta dla podróżnego jest coraz gorsza, firma zamyka kolejne połączenia, jej funkcjonowanie na rynku przewozów dalekobieżnych może więc stać pod znakiem zapytania.

– Firma nie jest aż tak duża i szuka obecnie ujścia na wykorzystanie taboru, który powinien przede wszystkim obsługiwać rentowne połączenia dalekobieżne – twierdzi Warsewicz. – Tymczasem próbuje zastosować go do połączeń aglomeracyjnych. To jest coś w rodzaju chwytania się brzytwy przez tonącego. W dodatku, jak wiemy, zakup Pendolino okaże się ekonomicznym zabójstwem dla tej spółki. W tym chaotycznym szukaniu przez nią jakiegoś nowego rynku widać brak strategii i wizji funkcjonowania i określenia podstawowego core biznesu.

– Jeśli Intercity skupia się na działalności pobocznej to doprowadzi do dalszej pauperyzacji rynku. Więcej pieniędzy dzięki temu do rynku kolejowego nie wpłynie. Firma ta powinna szukać „ucieczki do przodu” – kończy Warsewicz.