Prezydent USA Donald Trump obiecywał cztery lata temu, że uratuje przemysł węglowy w USA. Tymczasem Stany Zjednoczone zamykają elektrownie węglowe w rekordowo szybkim tempie.
Rozkwitający przemysł?
Jeśli ta tendencja się utrzyma, za kadencji Trumpa moce węglowe zmniejszą się bardziej niż podczas drugiej kadencji Obamy. Prezydent Trump wielokrotnie deklarował pomoc „rozkwitającemu” przemysłowi. Mimo to w ubiegłym roku wiele amerykańskich elektrowni węglowych zostało zamkniętych w błyskawicznym tempie.
Wynika to ze statystyk amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej, która wykazała, że firmy energetyczne przekształciły lub wycofały około 15,1 GW mocy węglowych w 2019 roku. To mniej więcej tyle, by zaspokoić zapotrzebowanie dla 15 milionów gospodarstw domowych.
Spadek ten jest odzwierciedleniem trendu obserwowanego w ostatnim dziesięcioleciu. Energetyka węglowa została zastąpiona przez tańszy i czysty gaz ziemny. Energia słoneczna i wiatrowa również zmniejszyły udział węgla, który jest głównym czynnikiem powodującym emisję gazów cieplarnianych i globalnego ocieplenia.
Niespełnione obietnice
Wygląda na to, że Donald Trump nie zamierza spełnić obietnicy złożonej swoim wyborcom. Wśród nich są górnicy z Zachodniej Wirginii i Wyoming, którzy zostali szczególnie dotknięci faworyzowaniem gazu ziemnego i OZE.
Takie działanie może być jednak uzasadnione. – Odchodzenie od energetyki węglowej w USA ma wpływ na zmiany klimatu. Emisje CO2 w USA spadły o 2,1 procent w 2019 roku, a wydobycie węgla o 18 procent, do najniższego poziomu od 1975 roku – informuje grupa badawcza Rhodium Group.
The Independent/Jędrzej Stachura