Gazeta powołuje się na wypowiedź szefa rosyjskiego koncernu Gazprom Aleksieja Millera z 19 stycznia, który poinformował, że poprzez kanały dyplomatyczne Turcja przekazała zgodę na ułożenie gazociągu w jej wodach przybrzeżnych. „Teraz obie nitki gazociągu zostaną z absolutną pewnością wprowadzone do eksploatacji w terminie, do końca 2019 roku” – powiedział szef Gazpromu.
Jak przypominają „Wiedomosti”, projekt Tureckiego Potoku zakłada ułożenie na dnie Morza Czarnego dwóch nitek gazociągu, z których każda będzie miała przepustowość 15,75 mld metrów sześciennych rocznie. Pierwsza nitka ma służyć do zaopatrywania samej Turcji, druga, tranzytowa, ma biec dalej przez terytorium tego kraju i ma nią być przesyłany gaz do krajów Europy Południowej i Południowo-Wschodniej.
Według podanych przez „Wiedomosti” danych o tempie budowy Tureckiego Potoku obecnie ułożonych zostało łącznie ponad 760 km gazociągu na odcinku morskim, z czego 224 kilometry przypadają na drugą nitkę.
Dziennik wskazuje, że układanie tej nitki rozpoczęło się już pół roku temu, a więc jeszcze przed otrzymaniem oficjalnej zgody Turcji. „Przyspieszenie tempa budowy drugiej nitki mogło być wywołane pragnieniem Gazpromu, by zagwarantować, iż na projekt (Tureckiego Potoku) nie będzie rozciągać się nowy pakiet sankcji amerykańskich” – powiedział „Wiedomostiom” analityk firmy Fitch Dmitrij Marinczenko. Przypomniał, że ustawa przyjęta w USA w czerwcu 2017 roku, a podpisana przez prezydenta Donalda Trumpa w sierpniu, nie obejmuje projektów już będących na etapie realizacji.Marinczenko ocenił, że biorąc pod uwagę szybkie tempo budowy Gazprom rzeczywiście może ukończyć obie nitki Tureckiego Potoku do końca 2019 roku. „Jednak nie ma gwarancji, że przez drugą nitkę natychmiast popłynie gaz. Biorąc pod uwagę niełatwą sytuację polityczną uzgodnienie trasy i otrzymanie zezwoleń w krajach europejskich może się przeciągnąć” – powiedział ekspert. Jego zdaniem proces ten może zająć kilka lat.
„Jedyną nierozwiązaną do tej pory kwestią dotyczącą drugiej nitki Tureckiego Potoku jest pytanie, w jaki sposób może przebiec ona dalej do UE” – zauważają „Wiedomosti”. Przypominają, że Gazprom rozpatrywał wśród możliwych opcji przedłużenie lądowego odcinka gazociągu przez Grecję lub przez Bułgarię. W listopadzie zeszłego roku pojawiły się informacje o tym, że koncern zamówił analizę przebiegu gazociągu trasą przez Bułgarię do Serbii, a dalej na Węgry i do Austrii. Nie jest jednak jasne, czy ta właśnie trasa będzie ostateczna – wskazują „Wiedomosti”.
Nie tak szybko
– Nadal niejasny jest los odnogi Turkish Stream do Unii Europejskiej. Musi się na niego zgodzić Komisja, a sfinansować Gazprom samotnie lub z partnerami. Nie ma jednak konkretnych ofert na stole. Bez tego przedłużenia Rosjanom będzie trudno sprzedać gaz z drugiej nitki, bo pierwsza wystarczy do realizacji zapotrzebowania w Turcji – ocenia Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.