– Unia Europejska zamierza usunąć kluczowe zapisy z reformy rynku energii elektrycznej w związku z brakiem porozumienia głównie pomiędzy Niemcami i Francją. Oba kraje spierają się o to, czy poszczególne państwa mają dopłacać firmom energetycznym, aby te mogły w ten sposób walczyć z wysokimi kosztami energii. Berlin twierdzi, że takie rozwiązania dadzą niektórym krajom przewagę w sektorach energetycznych. Za pierwszym rozwiązaniem stoi Paryż, a drugie popiera Berlin. Unia Europejska próbując wypracować ugodę w tej sprawie, coraz bardziej oddala się jednak od konsensusu – pisze Tomasz Winiarski, współpracownik BiznesAlert.pl.
Sprawa regulacji cen prądu elektrycznego w ostatnim okresie spędza sen z powiek europejskim urzędnikom. Poszczególne państwa, jak Francja noszą się z zamiarem rozwiązania tego problemu na własną rękę.
Prezydent tego kraju Emmanuel Macron zapowiadał wcześniej „odzyskanie kontroli” nad kosztami ogrzewania we Francji i całej Europie. Nad Sekwaną stwierdzono, że jednym ze sposobów walki z tym problemem ma być wprowadzenie specjalnej opłaty od ponadprogramowych zysków państwowej spółki energetycznej EDF.
Inni zauważyli z kolei, że takie działanie stałoby w sprzeczności z istniejącym w Unii Europejskiej prawodawstwem. Istnieje zatem wątpliwość, czy Francuzi mogliby przeforsować swoje zmiany.
Bruksela jest świadoma skali istniejącego problemu. W przedstawionej w marcu pierwszej propozycji reformy rynku energii znajdują się zapisy o kupowaniu prądu elektrycznego przez jego dostawców po stałej cenie w formie długoterminowych umów.
Usunięcie tych zapisów nie jest jedyną opcją rozważaną przez państwa członkowskie Unii Europejskiej. Na stole pozostają jeszcze dwie inne opcje, mianowicie odgórne ustalenie jak dużo kraje UE mogą dopłacać swoim spółkom energetycznym bądź też przyznanie UE uprawnień do samodzielnego ograniczania subsydiów danego państwa. Propozycje te przedłożyła Hiszpania, która obecnie przewodniczy Unii Europejskiej.
— Pracujemy nad większym kompromisem w kwestiach energetycznych — powiedział Sven Giegold, sekretarz stanu w niemieckim ministerstwie gospodarki i klimatu, komentując te wydarzenia.
— Potrzebujemy tutaj dobić sporego targu — dodał, twierdząc również, że do osiągnięcia kompromisu w tej sprawie jest jeszcze daleko.
Anonimowy europejski dyplomata stwierdził ostatnio, że obecnie Francja i Niemcy są dalej od porozumienia w tej sprawie, niż były w czerwcu, gdy odbywała się poprzednia tura rozmów.
Propozycję Francji dotyczącą ustanowienia mechanizmu dopłat popiera m.in. Polska oraz inne państwa naszego regionu takie, jak Czechy czy Węgry. Wspólnym mianownikiem tych rządów jest tutaj wysokie poparcie dla energetyki jądrowej, a to właśnie na pracy elektrowni atomowych opierać ma się zaproponowane przez Paryż rozwiązanie.
Główny negocjator porozumienia po stronie Parlamentu Europejskiego, europoseł Nicolás González Casares z Hiszpanii, zachęcił Paryż i Berlin do dalszych rozmów, podkreślając jak ważne jest to, aby nie marnować czasu na osiągnięcie ugody w tej sprawie.
— To kluczowy instrument oddzielenia cen gazu od cen energii elektrycznej, przerzucenia niższych cen energii pochodzącej z OZE na konsumentów i ograniczenia niestabilności na rynku energii elektrycznej — stwierdził.
Casares oświadczył też, że Parlament Europejski będzie bronił istnienia mechanizmu państwowych dopłat dla sektora energetycznego.
— Nadal istnieje możliwość sfinalizowania porozumienia przed wyborami do parlamentu europejskiego w 2024 r. poprzez zmianę ukierunkowania sekcji umów długoterminowych, przyjęcie zabezpieczeń zmniejszających ryzyko zakłócenia stabilności rynków przez optymalizowanie zużycia energii w godzinach szczytu oraz przeniesienie dyskusji na temat bezpieczeństwa i modelu dostaw energii elektrycznej poza ramy obecnej umowy — napisał w opinii dla portalu „Euractiv” Bram Claeys, doradca z energetycznego think-tanku „Regulatory Assistance Project”.
W połowie paździenirka w Unii Europejskiej odbędzie się kolejna runda rozmów w tej sprawie pomiędzy ministrami resortów energii krajów członkowskich.
Unia bierze pod lupę chińskie elektryki. Preludium wojny handlowej? Spięcie