Prezes niemieckiej spółki Wintershall, która aktywnie brała udział w finansowaniu budowy spornego gazociągu Nord Stream 2, Mario Mehren ostrzega przed kolejnym kryzysem dostaw gazu z Rosji.
– Ryzyko związane z dostawami nadal istnieje. Przede wszystkim nie jest jasne, co stanie się po wygaśnięciu umowy o tranzycie gazu między Rosją a Ukrainą – powiedział Mehren, jak relacjonuje niemiecka gazeta Frankfurter Allgemeine Zeitung (FAZ).
Obecnie przez Ukrainę płynie rosyjski gaz do Austrii i Włoch. Jest to możliwe na podstawie umowy z Ukraina, która wygasa wraz z końcem 2024 roku. Mehren uważa, ze Ukraina nie przedłuży tego kontraktu, tak że dojdzie do znacznych niedoborów gazu w całej Europie, bo gospodarki te są ze sobą powiązane.
W niemieckich magazynach gazu sytuacja wygląda jednak dobrze, bo z dniem 31 lipca są one wypełnione w 87 procentach. Jest to prawie 15 procent więcej, niż w latach poprzednich.
Tymczasem Wintershall, spółka zależna niemieckiego koncernu BASF, jest nadal zaangażowana w trzy projekty wydobywcze na Syberii. Według tej firmy wycofanie się z Rosji doprowadziłoby jedynie do tego, że koncesje, które kosztują miliardy, przypadłyby państwu rosyjskiemu. BASF nie chce sprzedać udziałów współwłaścicielowi spółki Michaiłowi Fridmanowi. To rosyjski Gazprom był odpowiedzialny za kryzys energetyczny, bo ograniczył podaż gazu podnosząc ceny jego oraz energii do rekordowych poziomów w 2022 roku.
FAZ / NDR / Aleksandra Fedorska
Jakóbik: Dzień Zwycięstwa pod znakiem implozji energetycznej Rosji (ANALIZA)