Wipler: Szczyt Klimatyczny to nieporozumienie. Ktoś powinien ponieść konsekwencje

6 sierpnia 2013, 14:30 Energetyka

ROZMOWA

Na 11 listopada 2013 zaplanowano Szczyt Klimatyczny ONZ w Warszawie. Tego samego dnia przez ulice stolicy przejdzie Marsz Niepodległości. O zagrożeniach związanych z takim scenariuszem oraz celowości organizacji samego Szczytu Biznes Alert pyta posła Przemysława Wiplera.

Czy Szczyt Klimatyczny będzie przełomowy dla negocjacji celów klimatycznych?

Przemysław Wipler, poseł na Sejm RP, prezes Stowarzyszenia Republikanie: To szczyt o znaczeniu wyłącznie towarzyskim. Nie będzie miał poważnych skutków ekonomicznych, nie będzie tu przełomów ani ważnych ustaleń. To rytualna impreza. Jest przejawem tego, że współcześnie dyplomacja to turystyka na koszt podatnika.

Ale przecież rząd przekonuje, że Szczyt poprawi pozycję negocjacyjną Polski

Gospodarz zawsze ma trudniejszą sytuację, ponieważ jest mu mniej zręcznie naciskać na gości. Nasza pozycja nie ma żadnego związku ze Szczytem. Gdyby tak było, nikt nie oddałby nam możliwości jego organizacji. To impreza dla ludzi, którzy kręcą się wokół ekologii, uprawiając fikcyjną politykę.

Czy obecny kierunek polityki klimatycznej jest słuszny?

Aby polityka klimatyczna miała sens, należałoby do niej przekonać trzy czwarte świata, która w niej nie uczestniczy – Stany Zjednoczone, Chiny, Indie i inne kraje. Wszelkie ustalenia polityki klimatycznej mają skutek i są powody ich przyjmowania ale w ostatniej kolejności powinny tutaj znaleźć się cele klimatyczne. Zamiast nich powinniśmy przyjrzeć się kwestii konkurencji gospodarek państw europejskich, aby te miały przewagę nad innymi. Obecny mechanizm polityki klimatycznej – limity emisji – prowadzi do deindustrializacji i wyprowadzenia przemysłu energochłonnego z Europy. Nie ma on innych skutków.

Czy, jak uważa opozycja, Szczyt to prowokacja rządu?

Albo rząd potrzebuje poważnego tematu zastępczego na 11 listopada, albo ktoś po prostu wykazał się kompletnym brakiem wrażliwości. Takie pieniądze wydane na imprezę, która nie jest nikomu potrzebna, zwłaszcza w biednym kraju, to gruba przesada. Konsekwencją Szczytu będzie ściągnięcie do Polski najbardziej radykalnych działaczy – nie ekologów a ekologistów. To ludzie o lewackich poglądach. Pojawią się u nas w dniu, w którym mamy wielką imprezę narodową, na którą zjeżdżają się kibice. To aż się prosi o rozróbę. To próba powtórzenia scenariusza z meczu Polska-Rosja, kiedy niefrasobliwość rządu doprowadziła do burd na ulicach Warszawy.

Czy Szczyt powinien zostać odwołany?

Nie jestem pewien, czy mamy jeszcze pole manewru, by wyjść z twarzą z tej sytuacji. Uważam, że powinny zostać wyciągnięte konsekwencje polityczne i nastąpić dymisje osób odpowiedzialnych za to nieporozumienie.