Wiśniewski: Osobliwości polskiej energetyki umykają teoriom ekonomicznych noblistów

5 listopada 2018, 13:45 Energetyka

Polska energetyka funkcjonuje w całkowitym oderwaniu od praw ekonomii, a w szczególności od najnowszych teorii ekonomicznych, za którymi stoją zarówno tegoroczni nobliści jak i poprzedni. Bez wpisania się w światowe trendy rozwojowe, bez żadnej konkurencji, w sensie ekonomicznym jest czarną dziurą funkcjonującą dla siebie, wg własnych zasad, wyobrażeń i zabobonów. Mogłaby funkcjonować na księżycu – pisze Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.

Wyłamanie się energetyki z orbity nauk ekonomicznych nie byłoby czymś groźnym, gdyby nie generowała coraz wyższych kosztów dla gospodarki, nie żądała dla siebie kolejnych przywilejów, a w przede wszystkim nie domagała się w nieskończoność pieniędzy tylko za to, że nie chce się zmienić i dostosować do realnej gospodarki i ogólnoświatowych trendów.

Tegoroczny nobel z ekonomii przypadł w udziale dwom amerykańskim uczonym za włączenie do długookresowych analiz makroekonomicznych zmian klimatycznych (prof. William Northaus) i innowacji technologicznych (prof. Paul Romer). Komitet Noblowski wskazał tym samym nie tylko na potrzebę analizy zjawisk ekonomicznych w dłuższym okresie ale także na potrzebę integralności („włączenie”) i interdyscyplinarności (dwa różne czynniki i dwóch noblistów). Na styku, skrzyżowaniu (intersection) tych dwóch czynników wzrostu gospodarczego leży energetyka lub tam należałoby się jej spodziewać. W ten sposób doznałem zaszczytu (będącego równocześnie nie lada wyzwaniem) włączenia się w dyskusje panelową o dorobku noblistów w ramach seminarium Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego (PTE) pt. (nawiązującym do uzasadnienia Komitetu Noblowskiego) „Innowacje, środowisko, klimat, zrównoważony wzrost gospodarczy”.

Prezentacje panelistów i materiały z seminarium są dostępne na stronie PTE (aktualności 30/10/2018). Dorobek Paula Romera prezentował prof. Krzysztof Malaga, dorobek Williama Northausa – prof. Stanisław Czaja. Energetykom bardziej znany może być Northaus, który zajmował się między innymi wyznaczeniem stopy dyskonta dla działań na rzecz ochrony klimatu i analizą instrumentów ochrony klimatu (preferuje podatek węglowy zamiast handlu emisjami). Romer docenił innowacje w oryginalnej koncepcji endogenicznego wzrostu gospodarczego. Teoria Romera, przynajmniej w założeniach pasuje do koncepcji rozwoju gospodarczego przyjętej w „Strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju” (SOR). Postęp techniczny u Romera rozumiany jest jako akumulacja wiedzy naukowo-technicznej i kapitału ludzkiego, będących skutkiem decyzji inwestycyjnych konsumentów i producentów, którzy postępują racjonalnie. Trzecim podmiotem wpływającym na decyzje o alokacji kapitału jest państwo, wybierające strategicznie konkretne sektory gospodarki.

Moje zadanie pokazania, jak kwestie klimatyczne i innowacje zostały w Polsce w praktyce włączone do długookresowych analiz gospodarczych na przykładzie polityki klimatycznej i strategii energetycznej okazało się niezwykle trudne. Ramy artykułu nie pozwalają na szersze uzasadnienie, dlatego wymienię tylko kilka przykładowych trudności na jakie natrafiłby pewnie każdy analizujący przy tak postawionym problemie polski przypadek:

  1. pomimo przypisania energetyce służebnej roli w SOR, jest ona co najwyżej luźno związana z gospodarką (funkcjonuje jako ekonomiczna „czarna dziura” urządzająca się po swojemu kosztem gospodarki)
  2. reguły gry w energetyce określone hermetycznym, skomplikowanym i często zmienianym prawem (niezrozumiałym dla konsumentów, a także dla ekonomistów) nie służą podejmowaniu racjonalnych decyzji mikro-ekonomicznych i makroekonomicznych
  3. kwestie klimatyczne nie są w sposób odpowiedzialny włączone do strategii energetycznej (co zwiększa ryzyko wzrostu kosztów energii dla gospodarki i ich nieracjonalnego podziału)
  4. innowacje technologiczne przegrywają z anty-innowacyjnymi regulacjami i modelem zarządzania energetyką (monopolizacja wspiera modele biznesowe polegające na ochronie stanu posiadania i zmniejszaniu kosztów poprzez efekt skali, a nie przełomowe innowacje).

Ostatecznie skupiłem się na analizie wpływu unijnej polityki klimatycznej i strategii innowacyjnej oraz krajowej polityki energetycznej na koszty energii elektrycznej w gospodarce (link do prezentacji), ale m.in. z powodu powyższych trudności, ani w zakresie zmian klimatu, ani innowacji nie udało się wykorzystać aparatu pojęciowego i teorii tworzonych przez wybitnych ekonomistów.

Trudności nr. 3 i 4 praktycznie uniemożliwiają udział krajowej energetyki w światowym wyścigu technologicznym, ani tym bardziej w programach badawczych UE. W tym drugim obszarze Polska zajmuje przedostatnie miejsce w Europie (w przeliczeniu na mieszkańca) jeśli chodzi o pozyskanie środków na badania i rozwój w obszarze energetyki. Może dlatego, że adekwatny priorytet w ramach którego należałoby ubiegać się o środki w obszarze „Energia” zatytułowano „Low carbon economy”… Jeżeli krajowe konsorcjum naukowe napisze wniosek mający szanse na wdrożenie (nieambitne wskaźniki środowiskowe i przestrzale technologie oparte na paliwach kopalnych) to grantu nie dostanie. Jak konsorcjum postawi na ambitne cele badawcze i środowiskowe to nie uzyska współfinansowania krajowego i nie wdroży innowacji. Polska nie wprowadzając progresywnych regulacji proklimatycznych zamyka się w silosach, energetyka nie otwiera się na świat i na światowe innowacje w obszarze mitygacji zmian klimatu (utracone tzw. business opportunities wg Romera). Gdy monopole energetyczne kupują krajowe start-upy do przysłowiowej szuflady i gdy w konsekwencji spada w rankingach innowacyjności trudno też mówić o endogenicznym wzroście w rozumieniu Romera. Idee i kapitał ludzki są bezpowrotnie marnowane, a z pomysłow na życie z renty zacofania pozostało już tylko zacofanie.

Trudności 1 i 2 (oderwanie od życia i prawdy ekonomicznej) to niestety nie tylko problem dla panelisty próbującego włączyć w warunkach krajowych innowacje, środowisko, klimat, zrównoważony wzrost gospodarczy w teorie takich noblistów ekonomicznych jak Romer i Northaus. Romer, jako ten bardziej „niegrzeczny” z noblistów wdawał się w krytykę tych, którzy Używają niewiarygodnych argumentów i nadużyć (często pod osłoną przematematyzowania – „mathiness” ) do osiągania własnych egoistycznych celów, ale nigdy pod kątem niespójności argumentacji nie tropił osobliwości w energetyce. Niepodziewanie pewne światło na problem „niedopasowania” ww. czynników rzuca inna przywoływana na seminarium PTE para (też amerykańskich) wcześniejszych laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii: prof. George Akerlof i prof. Robert Shiller. Są oni autorami książki „Złowić frajera- ekonomia manipulacji i oszustwa” (‘2015), niezwykle solidnie wydanej w Polsce przez PTE (2017), z przedmową prof. E. Mączyńskiej i w profesjonalnym tłumaczeniu dr Z. Matkowskiego. Także w tym przypadku próba przeniesienia teorii ekonomicznych, które dość dobrze oddają sytuację za oceanem na grunt krajowy, a w szczególności krajowej energetyki nie jest prosta, ale łatwiejsza niż w przypadku Romera i Northausa (nawet jak Akerlof i Shiller korzystali z prac Romera, który zajmował się też ciemniejszymi stronami gospodarki).

Akerlof i Shiller przyznają, że współczesna gospodarka wolnorynkowa faktycznie skutecznie dąży do zapewnienia coraz lepszych warunków życia kolejnym pokoleniom, ale rozpleniły się z niej rozmaite oszustwa, które negatywnie rzutują na nasz dobrobyt. Zajmują się specjalnym przejawem oszustwa, szwindlu, manipulacji rynkowych, który nazywają „phishingiem” (informacyjnym). Ofiarą phishingu pada „rybka”, czyli tytułowy „frajer”, niedoinformowany, zmanipulowany przez „rybaka” (sprzedawcę) kontrahenta. Zdaniem autorów książki państwo musi zwalczać nieuczciwe praktyki handlowe, regulować funkcjonowanie rynków, chronić konsumentów przed pazernością monopoli. Na gruncie amerykańskim trudno im jednak było sobie wyobrazić, że właścicielem firm energetycznych może być państwo, które w takich okolicznościach zamiast chronić obywateli, może mieć interes, aby czerpać z pazerności monopoli i ograniczonej kontroli społecznej. Wśród wielu przykładów manipulacji w zasadzie nie ma energetyki. Wyjątkiem jest przypadek prywatnego koncernu Enron, który przez wiele lat prezentował się jako najbardziej innowacyjna firma (potwierdzały to rankingi magazynu Fortune) i oferował z pozoru tylko atrakcyjne akcje (masowo nabywane przez niepoinformowanych) korzystając z zafałszowanej rachunkowości.

Energetyka tkwiąc za parawanem skomplikowanych regulacji ma zbyt dużo możliwości naciągania niedoinformowanych uczestników rynku. Po co męczyć się na żmudnych ale prawdziwych innowacjach, skoro bez większej pracy i bez społecznego napiętnowania można zarobić na manipulacjach. Parę konkretnych przykładów i tez bazujących na generalnych ustaleniach Akerlofa i Shillera:

  • wpychanie nieświadomym klientom pozornych potrzeb pozbawionych (w określonych warunkach regulacyjnych) sensu ekonomicznego, np. wyciąganie w systemie „opustów” środków prywatnych i dotacji za pośrednictwem prosumentów (przy jednoczesnym dążeniu do modelu abonamentowego), oferowanie taryf antysmogowych na niezbilansowaną energię elektryczną droższych od taryf zwykłych (nobliści przywołują przykład kupna drukarki wg kryterium ceny, bez uwzględniania kosztu atramentu; tylko 3% badanych klientów miało tego świadomość),
  • bajdurzenie w mediach (bez niezbędnych badań i wiarygodnych analiz porównawczych z innymi krajami) , też na użytek kampanii wyborczych 2011, 2015 (Akerlof i Shiller nazywają to „storytelling”) o tym, że na każdą jednostkę mocy OZE trzeba zbudować tej samej mocy jednostkę węglową, jako przykrywka do wprowadzenia kolejnych opłat na rachunkach (oplata mocowa, opłata przejściowa, która poza wiedzą konsumentów stała się „kosztem stałym”),
  • obszerne i głośne informowanie o niosących koszty pozorach działań, w tym np. planach wprowadzania innowacyjnych technologii i planowanych inwestycjach, a następnie odwlekanie tych działań lub wycofywanie się z nich, już „po cichu”; przykłady to choćby koncepcja budowy morskich farm wiatrowych powracająca jak bumerang od co najmniej 10 lat i nadal nie mogąca przejść w fazę realizacji, czy inteligentne liczniki z infrastrukturą „smart grid”, których masowe wprowadzenie od lat się odwleka,
  • Akerlof i Shiller stawiają niezwykle prawdopodobną na krajowym podwórku energetycznym tezę, że w ramach skomplikowanych regulacji niosących korzyści (tzw. „ekonomiczna teoria regulacji”) oraz braku informacji i jawności, a w efekcie zdzierstwa cenowego i kumulacji nadwyżek finansowych ułatwione jest stopniowe przejmowanie przez silną grupę interesu kontroli (np. przez „karuzelę stanowisk” w zarządach i radach nadzorczych) nad działalnością organów regulacyjnych.

To nie są okoliczności służące wzrostowi konkurencyjności i innowacyjności, niestety. Energetycy grasują w gospodarce jak kieszonkowcy, nie wiadomo kiedy, kto z czego zostanie oskubany, ale zawsze najgorzej na tym wychodzą najmniej poinformowani i najsłabsi. Potwierdza to najnowszy raport NIK o „Ochronie praw konsumenta energii elektrycznej” który pokazuje (co prawda nie wszystkie) mechanizmy manipulacji klientem w energetyce poprzez ograniczenie go w dostępie do informacji lub mających sens ekonomiczny instrumentów ochrony jego pozycji (nieopłacalność roszczeń z tytułu niedostarczenia energii, iluzoryczność zmiany sprzedawcy w sytuacji monopolu, brak dostępu do informacji pomiarowej, brak liczników inteligentnych i instrumentów zachęcających do oszczędzania energii itp.). Akerlof i Shiller podają jak silną rolę w zwalczaniu phishingu informacyjnego w USA odgrywają społeczeństwa obywatelskie (choć dotychczasowy „czysty model ekonomiczny” ich nie uwzględnia) i organizacje konsumenckie. Przywołują „Consumers Union”, aktywistów ekologicznych jako ważnych uczestników krucjaty przeciw manipulacjom silnych przeciw słabszym. Zresztą skutki takich działań łatwo zauważyć. Także w OZE. Wystarczy zajrzeć do Kodeks Etyki Biznesowej amerykańskiego stowarzyszenia energii słonecznej (SEIA), który spośród członków wyklucza automatycznie tych którzy stosują zwodnicze hasła reklamowe i nieuczciwe i oszukańcze praktyki. Zwracają uwagę na to, aby narzędzia prognozy cen energii elektrycznej (do oceny opłacalności inwestycji w fotowoltaikę) były weryfikowalne i zawierały prognozę średniego tempa wzrostu cen w okresie dłuższym niż pięć lat, a w umowach dostawca gwarantował określone oszczędności pod rygorem rekompensaty. Na tym tle szczególnie przykro czyta się ogłoszenie największej polskiej (publicznej, państwowej) spółki obrotu, która właśnie po wyroku UOKiK informuje, że oszukała konsumentów poprzez podawanie ceny energii elektrycznej bez VAT (konsumenci rozumieli inaczej).

Wydaje się, że energetyka nie tylko wyrwała się spod kontroli społecznej, ale też spod radarów ekonomistów i nie ponosi pełnej odpowiedzialności gospodarczej za skutki swoich działań. Poza seminarium PTE, pierwszym formalnym sygnałem ze strony ekonomistów, że wyizolowany resort zaczyna zbyt silnie kosztotwórczo oddziaływać na gospodarkę jest najnowszy raport NBP (Nr 04/18 październik 2018 r.) „Szybki Monitoring NBP- analiza sytuacji sektora przedsiębiorstw”. Ekonomiści piszą: w perspektywie 2019 r. prognozy własnej sytuacji gospodarczej ankietowanych przedsiębiorstw nieznacznie pogarszają się. Wynikać to może ze wzrostu kosztów części surowców i pracy oraz przewidywanych znaczących wzrostów kosztów energii. Przewidywany w 2019 r. silny wzrost cen energii może pogorszyć sytuację finansową zwłaszcza tych przedsiębiorstw, które odznaczają się wysokim udziałem kosztów energii w kosztach (są to m.in. „Działalność związana z obsługą rynku nieruchomości”, „Produkcja włókien chemicznych”, „Górnictwo i wydobywanie” czy „Dostawa wody” i inne). Jednocześnie ekonomiści zauważają, że w przypadku hipotetycznego 30% wzrostu kosztów energii (przy niezmienionym pozostałych kosztach i przychodach i przy pominięciu efektów wtórnych takiego wzrostu) udział firm ponoszących straty wzrósłby o ok. 6,6 pp.

Obecnymi wzywaniami w energetyce, w związanymi z funkcjonowaniem w zintegrowanej gospodarce europejskiej, w tym problemami które mogą nie mieści się w głowach amerykańskich ekonomistów powinni znacznie głębiej zająć się polscy, też patrząc na nie poprzez pryzmat zarządzania mikroekonomicznymi uwarunkowań efektywności gospodarczej. Energetyka w zdrowej gospodarce i dobrze zorganizowanych państwie i społeczeństwie nie może funkcjonować poza prawami ekonomii i w oderwaniu od ocen ekonomistów, przy abstrahowaniu od zmian klimatu, bez konkurencji i presji na innowacyjność, bez prognoz ekonomicznych i niezależnych analiz.

Źródło: odnawialny.blogspot.com