Wójcik: Czy rząd zlikwiduje sprawną kopalnię?

3 marca 2016, 13:00 Energetyka

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Najnowsza historia kopalni Makoszowy  z Zabrza  to przykład  nadzwyczaj skutecznego  odwlekania decyzji. Na tę ścieżkę  – jak się zdaje – bez możliwości odwrotu  wepchnął kopalnię rząd  Ewy Kopacz spanikowany perspektywą konfliktu z górnikami. Od 30 kwietnia 2015 r. właścicielem  kopalni Makoszowy  jest Spółka Restrukturyzacji Kopalń ( SRK). Kiedy w ub.r. rząd PO-PSL podpisywał ugodę z górniczymi związkami zawodowymi  jednym z zapewnień było, że SRK wprawdzie ma kopalnie restrukturyzować, ale nie likwidować. Ma np. szukać dla nich inwestora. Dla kopalni Makoszowy początkowo inwestorem miał być Węglokoks Kraj. Ale niebawem okazało się, że Węglokoks Kraj nie jest kopalnią zainteresowany, bo ma produkować paliwa kwalifikowane. Dla Makoszowych opcja Węglokoks Kraj odpadła.

Potem powstał plan naprawczy dla tej kopalni, który miał być podstawą negocjacji z potencjalnym inwestorem.  Plan był dziełem SRK, która jednak od kilkunastu lat specjalizowała się w likwidacji kopalń, a nie procedurach naprawczych. Przypomnę, że jednak coś szkodziło w planie naprawczym dla Makoszowych zapisać, np., zmniejszenie kosztów wydobycia węgla do 230 zł., czy gwarantowaną  stabilność parametrów jakościowych surowca. To była gra na zwłokę, plan naprawczy przysłaniający plan likwidacji. Tyle, ze już po wyborach parlamentarnych. Do wyborów był spokój, górnicy z Makoszowych byli ufni.

Teraz jest po wyborach. Problem jest coraz trudniejszy.  Kopalnia „Makoszowy” przez 8 miesięcy 2015 roku dorobiła się straty 48 mln zł, a od stycznia br. aż 28 mln zł. Są poważne problemy ze sprzedażą węgla, choć przez ostatnie dwa miesiące wydobycie drastycznie spadło, zaledwie do 10 tys. ton. Wydobycie może poprawić się z początkiem marca,  bo kończą się prace przygotowawcze, związane z nowym polem wydobywczym.  To swoisty paradoks – kopalnia przekazana do firmy zajmującej się likwidacją rozpocznie eksploatacje złoża dobrego węgla.  Działacze związkowi mówią, że w kopalniach jest teraz ręczne sterowanie. „ Nam w Makoszowych mówią, że dostajemy dotację do działalności, więc i tak sobie poradzimy.” Kopalnia ma klientów  na zakup grubego węgla, ale do  tego asortymentu  nie ma  tej wspomnianej dotacji. Dlaczego – nikt nie wie.

Przedstawiciele związków zawodowych są pod presją zdesperowanej załogi. Nie z kim rozmawiać – stwierdzają. I to chyba jest prawda. Rząd przede wszystkim głowi się, jak uratować Kompanię Węglową. Jeśli to się uda, to np. Makoszowy też się uratuje niejako z rozpędu.

Związki górnicze  spotkały się na początku lutego z przedstawicielami rządu w ramach Komisji Trójstronnej. Byli tam też przedstawiciele górników z Makoszowych. Jednak  debata dotyczyła sytuacji w Kompanii Węglowej, o zabrzańskiej kopalni nie rozmawiano. –„ Dopominamy się jedynie realizacji porozumienia rządu ze związkami ze stycznia ubiegłego roku.  A na początek chcemy rozmawiać” –  powtarzają górnicy z Zabrza.

O  problemach kopalni Makoszowy  2 lutego do premier Beaty Szydło napisali w liście członkowie Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego. Przypomnieli, że ważną częścią porozumienia z 17 stycznia ub.r. była sprawa przyszłości tej kopalni, która została przekazana czasowo do SRK, a „strona rządowa zobowiązała się do znalezienia dla niej inwestora. (…),  kopalnia Makoszowy wciąż znajduje się w SRK, wciąż nie ma inwestora, a załoga przedsiębiorstwa coraz bardziej obawia się o swoją przyszłość.” Zwrócono się do premier „o przyspieszenie działań mających na celu znalezienie inwestora dla kopalni Makoszowy lub przekształcenie tego zakładu w spółkę pracowniczą.”  To drugie rozwiązanie  mogłoby być powtórką sukcesu kopalni Silesia”.  MKPS  dał rządowi termin  „pozytywnego rozwiązania problemu przyszłości kopalni Makoszowy do maja br. List w imieniu MKPS podpisał jego przewodniczący, szef Śląsko-Dąbrowskiej  Solidarności  Dominik Kolorz.