Wójcik: Dzieci Pireusu przejdą na chińskie utrzymanie? Chińska oferta przebija Turkish Stream

29 kwietnia 2015, 12:15 Gaz. Energetyka gazowa

KOMENTARZ

Port Pireus

Teresa Wójcik

Redakcja BiznesAlert.pl

Chińczycy już zarządzają częścią portu w Pireusie, ale obecnie zamierzają przejąć większość całego wielkiego portu greckiego. Rząd w Atenach jest tą ofertą głęboko zainteresowany, choć nie do końca zdecydowany czy tak błyskawicznie sprzedać najcenniejsze narodowe skarby Grecji. Pokusa jest wielka, od Chińczyków Tsipras może otrzymać 10 mld euro.

To o wiele więcej niż może spodziewać się od Rosjan za udział w Turkish Stream i wsparcie interesów Gazpromu. Ostateczna decyzja w sprawie prywatyzacji portu w Pireusie ma zapaść w ciągu kilku najbliższych tygodni. Faworytem jest chiński potentat COSCO(China Ocean Shipping Company).   .

W programie wyborczym Syrizy – który zapewnił tej partii wygraną, choć nie tak wielką jak się spodziewano – Aleksis Tsipras zapowiedział zupełne zerwanie z  dotychczasową polityką i dyktatem Brukseli oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego. To znaczy z bezsensowną polityka zaciskania pasa i prywatyzacją wszystkiego, co przedstawia jakąś wartość w greckiej gospodarce. Pierwszy na liście był Pireus, którego przyszłą sprzedaż Syriza oceniała jako zdradę narodową. Rząd Nowej Demokracji i PASOK zgodziły się na plan prywatyzacji, który w 2015 r. miał przynieść 4 mld euro. Lewicowy rząd Tsiprasa zapowiedział zasadnicze ograniczenie prywatyzacji do koniecznych wymiarów z przychodem 1,5 mld euro. Po niecałych trzech miesiącach z tych zapowiedzi nic nie zostaje. Pod młotek idzie, co tylko się da.

Grecki port Pireus to jeden z czołowych portów pasażerskich w Europie, korzysta z niej średnio18 miliona podróżnych rocznie. Rząd ateński ma obecnie 67 proc. udziałów w porcie i formalnie nie wiadomo czy chce sprzedać całość. Minister gospodarki George Stathakis powiedział, że rząd widzi prywatyzację Pireusu jako joint venture z dużym zagranicznym inwestorem, bez decyzji, skąd będzie ten inwestor. Wicepremier Dragasakis Sinhui w czasie wizyty w Chinach pod koniec marca ujawnił, że decyzja zapadnie za kilka tygodni. Faworytem wśród zainteresowanych firm jest chiński holding COSCO, który nie ukrywa, że planuje zainwestować w port Pireus 0,5 mld euro, aby przekształcić go w ogromny port towarowy, dorównujący, a nawet przewyższający największe porty tego rodzaju w Europie –  Hamburg i Rotterdam.  Koncern COSCO to światowy potentat, największa chińska firma armatorska i portowa, szukająca dobrych lokalizacji dla swojej handlowej ekspansji. Obecnie w porcie Pireus pierwszy dok jest własnością rządu greckiego, drugi i trzeci ma COSCO.I ciągnie z niego zyski godne zazdrości. Grecja więcej zarabia na koncesjach płaconych przez COSCO za mniejszościowy udział w joint venture Pireus niż na swoim 67 proc. udziale.

Pireus stał się dla Chin wygodną bramą do Europy. Co dzień port opuszczają trzy potężne towarowe transporty kolejowe. To chińskie wyroby przewożone są do całej Europy, do Niemiec, Francji itd. Dlatego Chiny są zainteresowane także wykupieniem greckich kolei. Dlatego tak bardzo zależy im na pełnej własności Pireusu i są gotowi zapłacić za to 10 mld euro, a potem co roku płacić za koncesje.

Kiedy w październiku 2009 r. COSCO przejmowało swoją część portu Pireus powitały ich burzliwe demonstracje robotnicze. Brał w nich aktywny udział obecny premier Aleksis Tsipras. Dzisiaj jego rząd negocjuje z prezesami COSCO wyprzedaż całego Pireusu.

Przeciwko premierowi ostro demonstrują górnicy z kopalni złota w północnej Grecji. Chcą pracować w firmie kanadyjskiej, która uczciwie płaci i przestrzega cywilizowanych standardów. Ale Ateny odbierają koncesję Kanadyjczykom. Nie chcą obecności Zachodu, wolą Wschód. Zupełnie inaczej niż ich antyczni przodkowie.