KOMENTARZ
Teresa Wójcik
Redaktor BiznesAlert.pl
Stanowisko Rady Ministrów Unii Europejskiej na szczyt klimatyczny w Paryżu jest deklaratywnym, a może lepiej rzec, utopijnym dokumentem, nie tylko dlatego, że sektor odnawialnych źródeł energii wciąż wymaga poważnych dotacji państwowych. Także dlatego, że podstawowym wyzwaniem dla UE jest masowa migracja, której – jak widać – coraz trudniej jest sprostać, choć nikt z czołowych polityków europejskich nie odważa się powiedzieć, ile wyniosą koszty przyjęcia prawdopodobnie kilkumilionowej rzeszy przesiedleńców.
Niezależnie od tego najnowszego faktu, polityka klimatyczno-energetyczna UE jest błędna z kilku powodów. Najważniejszy, wielokrotnie podnoszony, to fakt, że problem ochrony klimatu jest problemem globalnym, a nie europejskim. Tymczasem na dwa miesiące przed szczytem jedyne stanowisko przedstawia UE. Szczytne zobowiązania ratowania klimatu podjęte w stanowisku UE na szczyt paryski, nie uwzględniają faktu utraty znaczącej części konkurencyjności europejskiej gospodarki.
Na przykład branża hutnicza sygnalizuje, że rozwiązania przyjęte w stanowisku oznaczają w latach 2020 – 2030 dla hutnictwa dodatkowe obciążenia kosztowe rzędu 50 mld euro. To faktycznie oznacza bankructwo. Ponieważ to nie kraje UE emitują ogromną większość gazów cieplarnianych. Jedynym skutkiem radykalnych działań UE będzie alokacja większości europejskiego energochłonnego przemysłu do innych części świata. A to spowoduje znaczne straty gospodarcze i utratę wielu tysięcy miejsc pracy. To bez znaczenia dla redukcji emisji w skali globalnej, bo za alokacją przemysłu pójdzie alokacja emitowania gazów cieplarnianych. I z pewnością w niektórych krajach po przeniesieniu z Europy hutnictwa, przemysłu chemicznego, cementowni itd. emisja CO2 w tych branżach będzie jeszcze większa niż była w Europie.
Wyniki szczytu w Paryżu są wielką niewiadomą, niewykluczone, że formalnie biorąc tylko UE pozostanie przy wyśrubowanych celach polityki klimatycznej. Z poważnymi zagrożeniami dla europejskiego bezpieczeństwa energetycznego.
Neutralność węglowa, która w przyjętym stanowisku zastąpiła pojęcie dekarbonizacji, być może w obecnej sytuacji energetycznej Niemiec uwzględnia nie tyle punkt widzenia przedstawicieli polskiego rządu, ile fakt, że w niemieckiej energetyce wciąż podstawowym surowcem jest węgiel brunatny i kamienny. Zapewnia 43 proc. produkowanego prądu. Pomimo ogromnego wsparcia, promocji i silnego lobbingu odnawialne źródła energii to 26 – 28 proc. niemieckiego rynku energii. Jest to największy w UE udział energii odnawialnej w produkcji prądu. Owszem – są ambitne plany dużego zwiększenia energii z OZE. Tylko że zupełnie nie wiadomo, jak uporać się z podstawową cechą odnawialnych źródeł energii – niestabilnością powodowaną uzależnieniem od warunków pogody, położenia geograficznego, sezonu, pory dnia. Co powoduje, że energetyka OZE jest zasadniczo nieprzewidywalna.
Całkiem prawdopodobne, że neutralność węglowa dla UE oznacza rosyjski gaz. Wystarczy realistycznie spojrzeć na konsekwentnie postępujący projekt Nord Stream 2. Konsorcjum projektu, to oprócz Gazpromu, cztery największe europejskie koncerny paliwowe. Z grupy tych, które miała stopniowo eliminować dekarbonizacja, a obecnie neutralizacja węglowa. Tymczasem trzeba się liczyć z tym, że europejską energetykę opanują dostawy z Rosji. A protesty obrońców klimatu? Gazprom przekonał do Nord Stream 1 najbardziej oddanych tej ideologii. Za 10 mln dolarów. Tym razem będzie to z pewnością kosztowało więcej, ale Kremlowi chodzi przecież o znacznie większy rynek niż tylko niemiecki.
O gazociągu Nord Stream jako wielkim sukcesie Niemiec i osobiście kanclerza Schredera ostatnio głośno było w Berlinie z okazji ukazania się jego obszernej biografii. Kanclerz Angela Merkel i jej poprzednik pojawili się razem 22 września na konferencji prasowej z tej okazji. Niemieckie media komentowały „wielki macher i grzeczna dziewczynka”. Merkel wygłosiła laudację z podziękowaniem „za to, co uczynił Schroeder”, jako „szlachetny mąż stanu”. Gratulowała mu też „innych sukcesów”. Największe sukcesy odnosi dziś Gerhard Schroeder, jako wielki lobbysta rosyjskich interesów. Nord Stream 2 to w dużej mierze jago dzieło. A stanowisko UE na szczyt w Paryżu będzie tylko szyldem.