KOMENTARZ
Teresa Wójcik
Redaktor BiznesAlert.pl
Rosyjski koncern państwowy Gazprom poinformował dziś po południu, że nie wyklucza możliwości poważnych zakłóceń w dostawach gazu do Europy.
Powodem jest „polityczna sytuacja na Ukrainie”. Jednocześnie Gazprom zapewnia również Europę, że kontynuuje i będzie kontynuować inwestycje w projekty, których celem jest eksport rosyjskiego gazu. Takich, jak Gazociąg Południowy.
„Polityczne napięcia wywołane przez ukraińską antyrosyjską, prawicową ekstremę, dodatkowo spotęgowane przez trudną sytuacje gospodarczą kraju, mogą spowodować zakłócenia w dostawach gazu do Europy”- informuje agencja Itar-Tass powołując się na handlowe sprawozdania Gazpromu.
Inne źródła przekazują, że na „Ukrainie istnieje niebezpieczeństwo świadomego uszkadzania gazociągów tranzytowych przez siły nacjonalistyczne, aby wzbudzić negatywne emocje i reakcje państw Zachodnich”. Ograniczenia dostaw nie będą obejmować Gazociągu Północnego, co mocno podkreśla Gazprom. To tamtędy mógłby popłynąć gaz przekierowany z Ukrainy, jeżeli Unia Europejska dopuści możliwość wykorzystania pełnej przepustowości niemieckiej odnogi Nord Stream – OPAL. Oznaczałoby to wyłączenie rury spod regulacji trzeciego pakietu energetycznego i poważny precedens dla Wspólnoty Energetycznej.
Tymczasem rosyjski koncern zapewnia o „ swoich usilnych i maksymalnych staraniach, aby zmniejszyć ryzyko zagrażające realizacji umów eksportowych”. Gazprom obiecuje też wzrost produkcji gazu skroplonego dla Europy oraz zwiększenie możliwości eksportowych, w tym zwiększenie dostępu do magazynów podziemnych gazu w Europie. Przedstawiciele Kremla i Gazpromu nie mówią wprost o zakręceniu kurka gazociągów dla Ukrainy, ale podkreślają, że dotychczas gaz rosyjski był dostarczany do tego kraju, mimo, że Kijów nie spłacał należności za dostawy i dłużej nie można tego tolerować. Po obaleniu rządu i prezydenta Janukowycza obniżona o 33 proc. cena gazu dla Ukrainy może przestać być aktualna. Import z Rosji stanowi ok. 50 proc. zapotrzebowania Ukrainy na gaz.