– Bezpieczeństwo energetyczne jest wartością oczywistą prawie dla wszystkich. Wyłamali się tylko posłowie Polskiego Stronnictwa Ludowego – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.
Sejm przegłosował nowelizację specustawy o strategicznych liniach przesyłowych 400 kV. Za przyjęciem projektu było 413 posłów, przeciwko było 20, nikt nie wstrzymał się od głosu. Taka zgodność partii rządzącej i opozycji parlamentarnej – rzadko spotykana ostatnio w Sejmie – świadczy, że bezpieczeństwo energetyczne jest wartością oczywistą prawie dla wszystkich.
Wyłamali się tylko posłowie PSL (za wyjątkiem dwóch rozsądnych, którzy głosowali za nowelizacją). Jak zapowiedział w drugim czytaniu w imieniu klubu parlamentarnego tej partii Mirosław Maliszewski – mankamenty tej nowelizacji są tak poważne dla mieszkańców obszarów, przez które będą przechodzić linie 400 kV – zwłaszcza linia wyprowadzająca prąd z elektrowni Kozienice – że nie pomogą żadne odszkodowania.
Dziwne, ale posłowie PSL w poprzedniej kadencji, gdy byli w koalicji rządzącej i Sejm w trybie pospiesznym uchwalił tę nowelizowaną ustawę, sprzeciwów nie zademonstrowali. Co więcej, najbardziej kontrowersyjna linia Kozienice – Ołtarzew, oba warianty tej linii, nie napotkały żadnego sprzeciwu ze strony marszałka sejmiku wojewódzkiego Mazowsza, Adama Struzika, czołowego działacza ludowców. Obecny sprzeciw wobec nowelizacji specustawy przesyłowej trzeba rozumieć jako ratowanie notowań partii, która w ogólnopolskim rankingu spadła znacznie poniżej progu wyborczego.
Tymczasem linia 400 kV wyprowadzająca energię elektryczną z Kozienic jest inwestycją strategiczną. Bezpieczeństwo energetyczne tego regionu obecnie opiera się na jednej 40-letniej linii elektroenergetycznej. W Europie standardem jest zasilanie takiego obszaru jak aglomeracja warszawska i północno-wschodni obszar Polski przynajmniej dwoma niezależnymi połączeniami o napięciu 400 kV. Linie wyprowadzające energię z Elektrowni Kozienice są konieczne, niedługo zostanie ukończony nowy blok i zdolność produkcyjna tej elektrowni zwiększy się o 1/3. Jednocześnie jest realizowany projekt międzynarodowy Połączenie elektroenergetyczne Polska – Litwa, który obejmuje 11 inwestycji realizowanych na terenie północno-wschodniej Polski. Oznacza to połączenie Krajowego Systemu Elektroenergetycznego z systemem przesyłowym Litwy, co wymaga wzmocnienie polskiej sieci przesyłowej.
Jak wiadomo największe opory budzi trasa przesyłu energii z Elektrowni Kozienice. Były dwie propozycje, każda oprotestowana przez mieszkańców. Pierwsza propozycja, która już nie jest aktualna, to budowa nowej linii 400 kV Kozienice – Ołtarzew przez gminy: Białobrzegi, Grójec, Głowaczów, Jasieniec, Promna i Stromiec. Druga, aktualna, to budowa linii Kozienice – Miłosna. Na tej trasie obecnie już istnieje jedna linia 400 kV, jakoś nie budząca sprzeciwów. Zrozumiałe, że są opory wobec bliskiej perspektywy pojawienia się w najbliższym otoczeniu potężnych słupów i równie potężnych kabli energetycznych.
Argumentacja społeczności lokalnych jest taka, żeby zbudować linie gdzie indziej, bo „tu u nas mieszka dużo ludzi, są uprawy ekologiczne, sady itp”. To wszystko prawda, ale argumentem jest „budujcie u sąsiada”. Czyli nigdzie. Jedni i drudzy strajkują, blokują drogi, wysyłają pisma, apele, twittują. To oczywista sprzeczność interesów: całego kraju i społeczności lokalnych. Pogodzenie tych interesów nie może jednak oznaczać rezygnacji z bezpieczeństwa energetycznego i rozwiązań gwarantujących to bezpieczeństwo. Tym bardziej nie może być wykorzystywane w celu zdobycia politycznej popularności.