icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Przybyszewski: Wojna na eurosterydach, czyli jak unijna waluta powędruje do Iranu i Rosji

– Władze Indii zgodziły się na regulowanie płatności za irańską ropę w euro. To, że ten ruch wspomoże nie tylko irańskiego riala, ale i rosyjskiego rubla niestety chyba nie jest żadną tajemnicą – pisze Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund i analityk NaviRisk, na łamach BiznesAlert.pl.

Władzom Iranu w końcu udało się dopiąć swego – po długich staraniach, Nowe Delhi przyzwoliło na płatności za irańską ropę w euro. Biorąc pod uwagę, że Indie pozostawały mimo sankcji dość wiernym klientem Iranu, to ciężko było spodziewać się, że stanie się inaczej. Z europejskiego punktu widzenia nie byłoby problemu, gdyby nie to, że Iran może posłużyć Moskwie jako pośrednik w zdobywaniu twardej waluty.

Rosyjskie węglowodory wciąż docierają do Europy – jak nie drzwiami, to oknem

Gdy Europa zaczęła zamykać drzwi na rosyjskie węglowodory, okazało się, że zaczynają lać się dalej, ale oknem. Według danych z Vortexa i Kpler, które śledzą ruchy tankowców, tania rosyjska ropa trafia już od jakiegoś czasu do Indii. Tam zaś jest rafinowana i choćny w postaci diesla i paliwa lotniczego trafia do Europy. Podnieść się miał także eksport próżniowego gazu olejowego do USA. Jak to możliwe? Rosja rozpoczęła starania w kierunku zwiększenia swojego udziału na kierunku Indii już wiosną zeszłego roku, a pod koniec marca bieżącego roku Rosneft podpisał z Indian Oil Corp porozumienie o znaczącym zwiększeniu eksportu węglowodorów do Indii. Poza tym, pośredników w handlu nie brakuje – rosyjską ropę transportują m.in. te tankowce, które wcześniej przenosiły ropę irańską. Flota tych tankowców-widmo sięga wg Kpler od 300 do 600 jednostek, a ropa w nich przenoszona jest mieszaniną ropy rosyjskiej i innych, co utrudnia identyfikację. Sama zmiana benchmarku z Brent na Dubai w rozliczeniach z Indiami jasno wskazuje, że pośrednictwo będzie miało miejsce przede wszystkim na Bliskim Wschodzie. Indyjscy udziałowcy rafinerii są zachwyceni – większa sprzedaż oznaczać będzie większe dywidendy. Z kolei rosyjski biznes będzie mógł dzięki emirackim dirhamom finansować swoje interesy z poziomu Zatoki Perskiej.

Indie zapłacą Iranowi za ropę w euro

Zachwyceni są jednak nie tylko decydenci w Kremlu, ale także w Teheranie. Problemy w rozliczaniu się w walutach narodowych zamiast dolarach czy euro nie są łatwe do przezwyciężenia, bo bilanse handlowe uwydatniają zbyt duże różnice i nierówności w wymianie Rosja-Indie, Rosja-Iran czy Iran-Indie. Sami biznesmeni też nie są specjalnie przekonani do rupii, riala czy rubla. Udział walut narodowych w rozliczeniach może wzrosnąć, ale żeby do tego momentu dotrzeć, to trzeba budować trwalsze fundamenty pod wymianę handlową. Wiele wskazuje na to, że rzeczywiście może czekać nas rzeczywistość wielobiegunowości walutowej. Iran będzie miał więc teraz dodatkowy zastrzyk twardej waluty, którą będzie mógł się posłużyć w celu dalszego rozwijania Korytarza Perskiego 2.0 (INSTC / Korytarz Transportowy Północ-Południe), ustabilizowania swojej waluty oraz rozliczania się z Rosją w euro. Póki co Rosja i Iran w handlu tym korytarzem muszą korzystać z trasy kaspijskiej oraz kazachsko-turkmeńskiej, ponieważ Azerbejdżan wyraźnie spowalnia lub podbija stawkę w swoim pośrednictwie. Infrastruktura i floty oraz tabory też nie są wystarczające, żeby móc transportować wszystko i w niemal każdych ilościach. To wciąż dopiero początki Korytarza Perskiego 2.0, więc lepszej oceny rozwoju tego projektu będzie można dokonać dopiero za kilka lat.

Na razie sytuacja wydaje się sprzyjać powstawaniu Korytarza Perskiego 2.0: skoro Arabia Saudyjska i Rosja zadeklarowały obniżenie wydobycia i podbijają cenę ropy, to Iran także będzie czerpał większe zyski ze sprzedaży węglowodorów, bo Iranu kwoty OPEC+ nie obowiązują. Z pilnymi “zamówieniami”, które wymagają bardziej konsensusu i kreatywności aniżeli przepustowości czy ładowności problemów nie będzie, więc rosyjska machina wojenna będzie korzystała z Korytarza Perskiego 2.0 tak samo, jak w wersji 1.0, gdy służył ZSRS i Aliantom do pokonania III Rzeszy. Fikcja, nadinterpretacja, czarnowidztwo? Niekoniecznie. Właśnie pojawiły się upublicznione przez Politico doniesienia, że Iran zamierza zakupić od Chin nadchloran amonu, który następnie odsprzeda Rosji. Związek ten jest niezbędny do produkcji paliwa stałego napędzającego pociski balistyczne. Jest to szczególnie niepokojące, zważywszy na to, że według informacji z 12 kwietnia br. Rosja przeprowadziła test nowego lub nowocześniejszego międzykontynentalnego pocisku balistycznego. Transport innych towarów z Iranu lub przez Iran, jak np. komponentów elektronicznych, amunicji, broni lekkiej i strzeleckiej, też ma miejsce, ale jest trudniejszy do prześledzenia i nie cieszy się w mediach taką uwagą jak środki do produkcji broni o znaczeniu strategicznym. Pamiętajmy przy tym, że wojna trwa dopiero nieco ponad rok – przestawienie linii zaopatrzenia na nowe bocznice trochę potrwa, ale jak już się uda, to zatrzymanie tego parowozu będzie o wiele trudniejsze.

Żerowanie na wojnie

Koniec końców zarysowany obraz prowadzi nas do prostej konkluzji – czym dłużej trwać będzie wojna o Ukrainę, tym silniej zakotwiczy się Rosja na Bliskim Wschodzie i w Azji, co znowuż nie sprawi, że rosyjskie węglowodory znikną zupełnie z światowego czy europejskiego rynku. Co więcej, jeśli ograniczenie podaży ropy nie będzie przygotowaniem gruntu pod wojnę cenową, bo przecież według większości prognoz popyt w Azji ma teraz stabilnie rosnąć, to może wyjść na to, że mimowolnie (?) państwa europejskie i tak będą – pośrednio ale niezbyt skrycie – dosypywać do konfliktu sterydów. W tym wypadku eurosterydów.

Różne są szacunki określające jak długo jeszcze Rosja może prowadzić wojnę o Ukrainę. Niektórzy analitycy wskazują, że to może być rok lub dwa, inni, że mniej. Niezależnie jednak od tego, czy potrwa jeszcze 5 dni, 5 miesięcy, czy 5 lat, to pewne jest jedno – tak długo, jak trwa, tak długo znajdą się pośrednicy, ekspatriaci, brokerzy i fixerzy, a także politycy i oligarchowie, którzy będą łupić zarówno Rosję i Europę. I to oni będą mieć równie dużo do powiedzenia, co strona, która zwycięży w tym konflikcie w Europie. Prawdopodobnie nie będzie to wydumana „autonomiczna” Europa Macrona, bo do sensownej suwerenności europejskiej pod względem militarnym, gospodarczym czy technologicznym to wciąż daleko.

Lech: Rosja zarabia coraz mniej na ropie i gazie przez sankcje

– Władze Indii zgodziły się na regulowanie płatności za irańską ropę w euro. To, że ten ruch wspomoże nie tylko irańskiego riala, ale i rosyjskiego rubla niestety chyba nie jest żadną tajemnicą – pisze Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund i analityk NaviRisk, na łamach BiznesAlert.pl.

Władzom Iranu w końcu udało się dopiąć swego – po długich staraniach, Nowe Delhi przyzwoliło na płatności za irańską ropę w euro. Biorąc pod uwagę, że Indie pozostawały mimo sankcji dość wiernym klientem Iranu, to ciężko było spodziewać się, że stanie się inaczej. Z europejskiego punktu widzenia nie byłoby problemu, gdyby nie to, że Iran może posłużyć Moskwie jako pośrednik w zdobywaniu twardej waluty.

Rosyjskie węglowodory wciąż docierają do Europy – jak nie drzwiami, to oknem

Gdy Europa zaczęła zamykać drzwi na rosyjskie węglowodory, okazało się, że zaczynają lać się dalej, ale oknem. Według danych z Vortexa i Kpler, które śledzą ruchy tankowców, tania rosyjska ropa trafia już od jakiegoś czasu do Indii. Tam zaś jest rafinowana i choćny w postaci diesla i paliwa lotniczego trafia do Europy. Podnieść się miał także eksport próżniowego gazu olejowego do USA. Jak to możliwe? Rosja rozpoczęła starania w kierunku zwiększenia swojego udziału na kierunku Indii już wiosną zeszłego roku, a pod koniec marca bieżącego roku Rosneft podpisał z Indian Oil Corp porozumienie o znaczącym zwiększeniu eksportu węglowodorów do Indii. Poza tym, pośredników w handlu nie brakuje – rosyjską ropę transportują m.in. te tankowce, które wcześniej przenosiły ropę irańską. Flota tych tankowców-widmo sięga wg Kpler od 300 do 600 jednostek, a ropa w nich przenoszona jest mieszaniną ropy rosyjskiej i innych, co utrudnia identyfikację. Sama zmiana benchmarku z Brent na Dubai w rozliczeniach z Indiami jasno wskazuje, że pośrednictwo będzie miało miejsce przede wszystkim na Bliskim Wschodzie. Indyjscy udziałowcy rafinerii są zachwyceni – większa sprzedaż oznaczać będzie większe dywidendy. Z kolei rosyjski biznes będzie mógł dzięki emirackim dirhamom finansować swoje interesy z poziomu Zatoki Perskiej.

Indie zapłacą Iranowi za ropę w euro

Zachwyceni są jednak nie tylko decydenci w Kremlu, ale także w Teheranie. Problemy w rozliczaniu się w walutach narodowych zamiast dolarach czy euro nie są łatwe do przezwyciężenia, bo bilanse handlowe uwydatniają zbyt duże różnice i nierówności w wymianie Rosja-Indie, Rosja-Iran czy Iran-Indie. Sami biznesmeni też nie są specjalnie przekonani do rupii, riala czy rubla. Udział walut narodowych w rozliczeniach może wzrosnąć, ale żeby do tego momentu dotrzeć, to trzeba budować trwalsze fundamenty pod wymianę handlową. Wiele wskazuje na to, że rzeczywiście może czekać nas rzeczywistość wielobiegunowości walutowej. Iran będzie miał więc teraz dodatkowy zastrzyk twardej waluty, którą będzie mógł się posłużyć w celu dalszego rozwijania Korytarza Perskiego 2.0 (INSTC / Korytarz Transportowy Północ-Południe), ustabilizowania swojej waluty oraz rozliczania się z Rosją w euro. Póki co Rosja i Iran w handlu tym korytarzem muszą korzystać z trasy kaspijskiej oraz kazachsko-turkmeńskiej, ponieważ Azerbejdżan wyraźnie spowalnia lub podbija stawkę w swoim pośrednictwie. Infrastruktura i floty oraz tabory też nie są wystarczające, żeby móc transportować wszystko i w niemal każdych ilościach. To wciąż dopiero początki Korytarza Perskiego 2.0, więc lepszej oceny rozwoju tego projektu będzie można dokonać dopiero za kilka lat.

Na razie sytuacja wydaje się sprzyjać powstawaniu Korytarza Perskiego 2.0: skoro Arabia Saudyjska i Rosja zadeklarowały obniżenie wydobycia i podbijają cenę ropy, to Iran także będzie czerpał większe zyski ze sprzedaży węglowodorów, bo Iranu kwoty OPEC+ nie obowiązują. Z pilnymi “zamówieniami”, które wymagają bardziej konsensusu i kreatywności aniżeli przepustowości czy ładowności problemów nie będzie, więc rosyjska machina wojenna będzie korzystała z Korytarza Perskiego 2.0 tak samo, jak w wersji 1.0, gdy służył ZSRS i Aliantom do pokonania III Rzeszy. Fikcja, nadinterpretacja, czarnowidztwo? Niekoniecznie. Właśnie pojawiły się upublicznione przez Politico doniesienia, że Iran zamierza zakupić od Chin nadchloran amonu, który następnie odsprzeda Rosji. Związek ten jest niezbędny do produkcji paliwa stałego napędzającego pociski balistyczne. Jest to szczególnie niepokojące, zważywszy na to, że według informacji z 12 kwietnia br. Rosja przeprowadziła test nowego lub nowocześniejszego międzykontynentalnego pocisku balistycznego. Transport innych towarów z Iranu lub przez Iran, jak np. komponentów elektronicznych, amunicji, broni lekkiej i strzeleckiej, też ma miejsce, ale jest trudniejszy do prześledzenia i nie cieszy się w mediach taką uwagą jak środki do produkcji broni o znaczeniu strategicznym. Pamiętajmy przy tym, że wojna trwa dopiero nieco ponad rok – przestawienie linii zaopatrzenia na nowe bocznice trochę potrwa, ale jak już się uda, to zatrzymanie tego parowozu będzie o wiele trudniejsze.

Żerowanie na wojnie

Koniec końców zarysowany obraz prowadzi nas do prostej konkluzji – czym dłużej trwać będzie wojna o Ukrainę, tym silniej zakotwiczy się Rosja na Bliskim Wschodzie i w Azji, co znowuż nie sprawi, że rosyjskie węglowodory znikną zupełnie z światowego czy europejskiego rynku. Co więcej, jeśli ograniczenie podaży ropy nie będzie przygotowaniem gruntu pod wojnę cenową, bo przecież według większości prognoz popyt w Azji ma teraz stabilnie rosnąć, to może wyjść na to, że mimowolnie (?) państwa europejskie i tak będą – pośrednio ale niezbyt skrycie – dosypywać do konfliktu sterydów. W tym wypadku eurosterydów.

Różne są szacunki określające jak długo jeszcze Rosja może prowadzić wojnę o Ukrainę. Niektórzy analitycy wskazują, że to może być rok lub dwa, inni, że mniej. Niezależnie jednak od tego, czy potrwa jeszcze 5 dni, 5 miesięcy, czy 5 lat, to pewne jest jedno – tak długo, jak trwa, tak długo znajdą się pośrednicy, ekspatriaci, brokerzy i fixerzy, a także politycy i oligarchowie, którzy będą łupić zarówno Rosję i Europę. I to oni będą mieć równie dużo do powiedzenia, co strona, która zwycięży w tym konflikcie w Europie. Prawdopodobnie nie będzie to wydumana „autonomiczna” Europa Macrona, bo do sensownej suwerenności europejskiej pod względem militarnym, gospodarczym czy technologicznym to wciąż daleko.

Lech: Rosja zarabia coraz mniej na ropie i gazie przez sankcje

Najnowsze artykuły