W rozmowie z BiznesAlert.pl wiceprezes PGNiG ds. handlowych Maciej Woźniak opowiada o tym, w jaki sposób projekt Bramy Północnej, czyli rozbudowy terminalu LNG i budowy Korytarza Norweskiego, jest atrakcyjną perspektywą biznesową, a nie tylko przedsięwzięciem potrzebnym Polsce z powodów politycznych.
BiznesAlert.pl: Jak ocenia Pan dotychczasową współpracę z Qatargasem i możliwość rozwoju współpracy w sektorze LNG?
Maciej Woźniak: Miałem przyjemność opowiadać na Katarsko-Polskim Forum Biznesowym o historii sukcesu, jaką jest współpraca między PGNiG a Qatargas. Przypomnę, że dwa miesiące temu podpisaliśmy drugi kontrakt długoterminowy z katarskim dostawcą LNG. Podkreślałem dzisiaj, że ten drugi kontrakt i ogólnie nasza współpraca opiera się na zaufaniu i na bardzo silnych partnerskich relacjach między firmami. To podstawa prowadzenia biznesu z partnerami z Bliskiego Wschodu. Zbudowanie takiego poziomu relacji nie jest łatwe ani proste. Ale kiedy osiągnie się już poziom tych silnych i szczerych relacji, od tego momentu interesy idą bardzo dobrze, dają dużo satysfakcji, korzyści odnoszą obie strony.
Mamy dwa duże kontrakty, łącznie na około 2 mln ton LNG rocznie do 2034 r. W skali tych prawie 20 lat oba kontrakty mogą być warte nawet około 10 mld dolarów. To oddaje rozmiar interesów jakie prowadzimy. Takich długoterminowych umów z Qatargas w Europie nie posiada nikt. Są one przyczółkiem obecności spółki w regionie. Myślę, że dla naszych katarskich partnerów stajemy się najważniejszym graczem na kontynencie, bo jesteśmy pierwszym, długoterminowym odbiorcą LNG na tym rynku.
Mówił Pan, że co dwa tygodnie przypływać będzie metanowiec z Kataru. Ale na spocie została zakupiona pierwsza dostawa LNG z USA – czy możemy spodziewać się dalszej współpracy i następnej umowy na dostawy gazu z USA?
Faktycznie, od stycznia 2018 r. dostawy z Kataru to będzie nawet do 24 statków rocznie. Praktycznie co dwa tygodnie będzie przypływał taki statek, więc terminal LNG w Świnoujściu stanie się mówiąc kolokwialnie bardziej zatłoczony, ale to nie oznacza że nie ma w nim miejsca dla kolejnych dostaw.
Podwójny kontrakt z Katarem wykorzystywać będzie terminal do zgazyfikowania około 2,7 do 2,9 mld m3 gazu – w terminalu pozostaje więc do dyspozycji prawie połowa jego przepustowości, ponad 2 mld m3. Dlatego miejsca dla kolejnych kontraktów jest bardzo dużo. Jeśli chodzi o kolejne umowy na na dostawy spotowe – na przykład ze Stanów Zjednoczonych, to myślę że można się ich spodziewać nawet jeszcze w tym roku. Szukamy dobrych okazji, do tego posługujemy się naszym niedawno otwartym biurem w Londynie, które do tego właśnie zostało powołane. Zadziałało bardzo szybko, mamy pierwszy kontrakt. Konwergencja między cenami w Azji, w Europie, w Ameryce Południowej podlega bardzo silnym wahaniom, w związku z tym tego typu okazje będą się pojawiały.
Niemniej jednak zastanawiamy się teraz również nad średnioterminowymi kontraktami. W tym kontekście bardzo uważnie przyglądamy się rynkowi amerykańskiemu.
W tym kontekście, czy PGNiG jest zainteresowane udziałem w inwestycji PKN Orlen, kanadyjskim terminalu Goldboro LNG?
Co do Goldboro LNG, mamy świadomość że taki projekt jest w aktywach PKN Orlen. Z tego co wiemy jest to ciągle greenfield – nie znamy faktycznego harmonogramu dla tego projektu. Jest także wiele innych projektów, zarówno w Kanadzie jak i w Stanach Zjednoczonych, które jeszcze nie ruszyły albo dopiero ruszają, oferujące zdolności skraplające, udziały w terminalach czy usługę skroplenia gazu na gaz skroplony wraz z udziałem w zakupie gazu. Tych możliwości współpracy jest bardzo wiele i bardzo uważnie się im przyglądamy.
Bierzemy również pod uwagę to, że w Polsce sytuacja również się zmienia – niedawno Gaz System – właściciel terminalu im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu poinformował o decyzji w sprawie jego rozbudowy do 7,5 mld m3. Dodatkowo mamy informację o studium wykonalności dla FSRU, więc te możliwości importowe gazu rosną, pracujemy nad strategią ich wykorzystania, na przykład poprzez współpracę z dostawcami ze Stanów Zjednoczonych.
Działa gazoport w Świnoujściu, w planach jest także Korytarz Norweski. Co to oznacza dla naszego bezpieczeństwa energetycznego? Czy taniej jest sprowadzać LNG z dalekich kierunków jak Australia, Katar, USA, czy lepiej dostarczać surowiec gazociągiem z Norwegii?
O tym decyduje rynek. To jest absolutnie normalna gra rynkowa. Mamy do czynienia z biznesem, który trzeba obserwować, w którym trzeba ważyć ryzyka, podejmować decyzje, kupować i sprzedawać gaz. Dlatego pytanie, gdzie jest taniej, gdzie drożej jest zbyt proste. To się zmienia dynamicznie i zależy od wielu czynników. Ceny na rynku LNG zależą od tego czy np. Japonia włączy ponownie kolejną elektrownię jądrową, albo czy w Brazylii wiosna i lato będą deszczowe czy nie, bo tam popyt na LNG zależy od podaży energii z instalacji hydroenergetycznych. Z kolei dostawy z Norwegii będą oparte o ceny na rynkach energetycznych w Europie Zachodniej – więc choć będą fluktuować, to będą zmieniać się zgodnie ze zmianami na całym rynku europejskim. Warunki konkurowania będziemy mieli więc podobne do naszych konkurentów na zachodzie Europy, co będzie także z korzyścią dla naszych klientów.
Co najważniejsze, z tymi partnerami z którymi się wiążemy nie mamy żadnych ryzyk politycznych. To różnica w porównaniu z kilkudziesięcioletnim kontraktem z Gazpromem. Dostawy z terminala LNG i Korytarza Norweskiego, będziemy odbierać po cenach rynkowych. Będą nam one proponowane jako partnerowi biznesowemu, a nie partnerowi pochodzącemu z kraju który jest w danym momencie politycznie mniejszym lub większym przyjacielem i od tego zależy cena dostawy. To jest dla nas ważne.
Jeśli chodzi o zaspokojenie potrzeb rynku na gaz, chciałbym to wyraźnie podkreślić, że w PGNiG odeszliśmy od myślenia tylko o tym ile gazu potrzeba w Polsce i na tej podstawie dostosowywania importu – to się kiedyś nazywało „krajowy bilans gazu”. Rynek jest zliberalizowany, o zaspokojenie potrzeb polskiego rynku stara się również nasza konkurencja. A my mamy ambicję stać się graczem regionalnym, rozpocząć handel gazem przez granice przynajmniej z krajami ościennymi. Ważne jest więc oczywiście żebyśmy mieli w portfelu wystarczająco dużo gazu do pokrycia zapotrzebowania naszych krajowych klientów plus utrzymania w magazynach naszych zapasów obowiązkowych, o których decyduje Minister Energii – to jest obowiązkowe minimum. Natomiast sprowadzamy tyle gazu aby zaopatrzyć również naszych klientów poza Polską np. na Ukrainie, czy też aktywnie prowadzić działania tradingowe – nie tylko zresztą w Polsce ale i np. w Niemczech. I dlatego dostawy przez Terminal w Świnoujściu i Korytarz Norweski, nie tylko służą bezpieczeństwu zaopatrzenia w gaz, ale poprawiają również nasze możliwości biznesowe.
Wspomniał Pan o wschodnim dostawcy. Jak PGNiG ocenia przedstawione przez Gazprom propozycje uregulowania śledztwa antymonopolowego? Jakie stanowisko wysłano do Komisji Europejskiej, jakiej decyzji w tej kwestii można się spodziewać?
Nie wiem kiedy można się spodziewać decyzji Brukseli. Propozycja zobowiązań, uzgodniona przez Gazprom z Komisją Europejską jest dla nas absolutnie niesatysfakcjonująca. W najbliższych dniach przedstawimy nasze uwagi.
Rozmawiał Piotr Stępiński