Za moich czasów prezesury w PGNiG przygotowaliśmy wszystko co potrzebne, aby gazociąg Baltic Pipe był w pełni wypełniony gazem – powiedział Piotr Woźniak, były prezes PGNiG, w wywiadzie udzielonemu radiu TOK FM.
Według byłego prezesa PGNiG Polska nie odczuje radykalnej różnicy w cenie surowców po zmianie dostawców z Gazpromu na inne firmy. – Wiele państw już przygotowało się wcześniej na ewentualne zatrzymanie dostawy gazu. W PGNiG dokładaliśmy starań, aby ceny gazu w kontraktach zawieranych z USA czy Katarem były niższe niż te, dostarczane z Rosji. I to się udało zrobić. Ceny na rynku europejskim ustabilizowały się na niestety wysokim poziomie. Te ceny utrzymają się w mojej opinii na tym poziomie. To wynika z globalnej sytuacji na rynku – powiedział.
Woźniak nie uważa, aby błędem była indeksacja cen gazu do giełdy zamiast ropy. – Nieprawdą jest, że błędem było notowanie ceny do giełdy. My łączymy się z rynkami zachodnimi. Chcemy z nimi współpracować. Nasza konkurencyjność względem zachodnich partnerów powinna być mierzona w cenach giełdowych. Notowanie do ropy nie musi być korzystne. Dotychczas tylko teraz mamy taką sytuację. Wcześniej przez wiele lat indeksacja do ropy nie była korzystna z naszego punktu widzenia – dodał.
Jak zauważył były prezes państwowej spółki, dostawy gazu przez Baltic Pipe nie są zagrożone. – Nie ma obawy o wolumeny gazu w Baltic Pipe. Samo PGNiG wydobywa około 2 mld m sześc. gazu rocznie na szelfie norweskim. Baltic Pipe będzie transportować 8 mld m sześc. gazu rocznie do Polski. Pozostałe 6 mld m sześc. zostało wynegocjowane i gotowe do podpisania w ramach kontraktowania z innymi podmiotami. Dodatkowo, nie ma zagrożenia, że nie będzie możliwości przesłania gazu do Polski. Spółka ma zarezerwowane moce przesyłowe, których się nie da zerwać, one są opłacone. Tyle ile jest zarezerwowane, tyle będzie do Polski dostarczane – powiedział Piotr Woźniak
Były prezes PGNiG odniósł się krytycznie do pomysłu sprzedaży stacji paliw Lotosu węgierskiemu koncernowi MOL. – Umowa na sprzedaż stacji Lotosu koncernowi MOL to błąd i trzeba to zatrzymać. Wiązanie się z tak mocnym partnerem Gazpromu jest skrajnie niebezpiecznie. Spółka-córka MOL poprowadziła wspólnie z Gazpromem gazociąg Turkish Stream, czyli południową odnogę gazociągów z Rosji do Europy, który miał na celu uzupełnić dominację Gazpromu poprzez Nord Stream 2. Poza stacjami, w procesie fuzji wyzbywamy się też baz paliowych czy też terminala importowego paliw czy zbywamy duży udział w rafinerii w Gdańsku. Te aktywa są znacznie cenniejsze dla Gazpromu, niż dla ich nowych właścicieli, co będzie rodziło ciągłą presję na sprzedaż tych aktywów, tak, aby trafiła pod kontrolę Rosjan – skonkludował Woźniak.
Opracował Mariusz Marszałkowski
Marszałkowski: Baltic Pipe, cała naprzód! Jak będzie wyglądać budowa? (ANALIZA)