Polska musi mieć drugie niezależne źródło dostaw gazu, zarówno pod względem jego pochodzenia i drogi przesyłu – powiedział były minister gospodarki Piotr Woźniak podczas I Dolnośląskiego Kongresu Energetycznego.
Piotr Woźniak zwrócił uwagę, że wszystkie interkonektory, które łączą nas z systemami państw sąsiednimi, przez cały czas lokują nas w orbicie gazu, który pochodzi od jednego dostawcy. – Wszystko jedno, czy mówimy o aspekcie handlowym, czy przesyłowym. Świetnym przykładem takiej sytuacji jest hub gzowy w Baumgarten, który nie jest właściwym hubem, ale miejscem w którym rozdziela się gaz pochodzący od jednego dostawcy. W drodze od miejsca wydobycia gaz ten mógł zmienić właściciela kilka lub kilkanaście razy, nie mniej przez cały czas pochodzi on z tego samego miejsca – powiedział Woźniak.
Według byłego ministra gospodarki unikalne położenie Polski sprawia, że nasze państwo może wyrwać się z tej orbity. – Próbowaliśmy to już raz zawierając kontrakt bezpośrednio z dostawcami norweskimi i to jest kierunek, do którego trzeba bezwzględnie powrócić. W przeciwnym przypadku będziemy narażeni na ryzyka, które już przeżyliśmy i które w znacznym stopniu zostały złagodzone przez regulacje europejskie, ale nie do końca – argumentował Woźniak.
– Z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że instrukcje ruchu i eksploatacji gazowych sieci przesyłowych poszczególnych państw nie zostaną ujednolicone w stopniu satysfakcjonującym dla rynków narażonych na ryzyka, jakie występują w państwach Europy Wschodniej. Każde państwo będzie miał dość dużą suwerenność w ustalaniu swojej instrukcji i w przypadku kryzysu będzie mogło nadawać poszczególnym działaniom taki priorytet, jakie jego operator narodowy uzna za stosowne. Funkcjonowanie bez zakłóceń fizycznego rewersu np. na gazociągu jamalskim w warunkach kryzysowych stoi pod dużym znakiem zapytania. Jeśli np. dowolny operator sieci zadecyduje, że w przypadku sytuacji kryzysowej priorytetem na jego obszarze będą np. odbiorcy wrażliwi albo magazyny gazu, to będzie w stanie ograniczyć lub całkowicie nie dopuścić do rewersowego przepływu gazu w stronę Polski – powiedział Piotr Woźniak.
Woźniak uważa, że uruchomienie terminala LNG w Świnoujściu nie ograniczy tego ryzyka. – Konwergencja cen i warunków dostawy między LNG i gazem sieciowym zawsze będzie na niekorzyść LNG. Nie należy też spodziewać się szybkiej konwergencji w tym zakresie. To tłumaczy stosunkowo niskie wykorzystane terminali LNG na całym świecie, które kształtuje się na poziomie poniżej 40 proc. Wszystko to powoduje, że pod względem bezpieczeństwa dostaw gazu podczas tej zimy Polska jest odsłonięta na to samo ryzyko, co zawsze – powiedział.
– W tej sytuacji należy jak najszybciej powrócić do budowy bezpośredniego połączenia rurociągowego ze złożami na Morzu Północnym. Nie ma większego znaczenia, czy będzie to połączenie ze złożami duńskimi czy norweskimi. Najważniejsze, aby gaz pochodził z innego źródła i był dostarczany osobną siecią przesyłową. Wtedy zachowane będą wszystkie warunki konkurencyjnego rynku i bezpieczeństwa dostaw. Polska musimy mieć drugiego niezależnego dostawcę, który będzie konkurował warunkami dostaw i ceną paliwa – podsumował swoją wypowiedź na DKE Piotr Woźniak.
I Dolnośląski Kongres Energetyczny odbył się 15 października we Wrocławiu. Jego organizatorem był Dolnośląski Instytut Studiów Energetycznych.
Źródło: CIRE.PL