Strajk dokerów może sparaliżować amerykańskie porty
Automatyzacja i informatyzacja przemysłu stoczniowego powoduje redukcję miejsc pracy, przeciwko czemu protestują dokerzy z Wschodniego Wybrzeża USA. Zapowiadają oni od pierwszego października strajk, który sparaliżuje atlantycki handel morski Stanów Zjednoczonych. Nie mogą się na to zgodzić armatorzy i zarządy portów ze względu na konkurencyjny wzrost obrotów w portach na całym świecie.
Pozostało już tylko kilka dni na osiągniecie porozumienia pomiędzy Międzynarodowym Stowarzyszeniem Pracowników Portowych (International Longshoremen’s Association – ILA), którzy negocjują z United States Maritime Alliance (USMX) nowe warunki pracy i płacy amerykańskich dokerów na Wschodnim Wybrzeżu. Jeżeli nie dojdzie w tym czasie do ugody, to strajk rozpocznie się pierwszego października. W jego wyniku, zamkniętych zostanie 36 portów od New Jersey po Portoryko. Szacuje się, że obecnie do portów tych w USA, zmierza na 147 statkach ładunek o wartości 34 miliardów dolarów.
ILA, które reprezentuje ponad 85 tysięcy pracowników doków portowych, ogłosiła strajk, gdyż obecny układ zbiorowy pracy wygasa 30 września, a nowego porozumienia w tej sprawie nie udało się dotąd uzyskać. Amerykańskie media zamieszczają marginalne informacje na ten temat. Bardziej wyczerpujące wiadomości podaje duńska prasa żeglugi morskiej (Ports on the US East Coast are preparing for impact from looming strike – ShippingWatch, 20.09.2024 roku).
Problem ten staje się coraz poważniejszy, gdyż, tylko przez dwa największe porty na Wschodnim Wybrzeżu, co roku przechodzi towar o wartości 240 miliardów dolarów, a tego typu handel utrzymuje ponad 600 000 lokalnych miejsc pracy. Przysłowiową kością niezgody jest automatyzacja i informatyzacja rozładunku i załadunku towarów w portach, która coraz bardziej ogranicza zatrudnienie w tej branży. Przeciwko czemu ILA protestuje i domaga się utrzymania poziomu zatrudnienia.
Pracodawcy z kolei muszą to czynić, aby sprostać konkurencji w tempie i kosztach obsługi kontenerów. Ocenia się, że w wyniku strajku, towary zostaną zmuszone do przeniesienia się do portów na zachodnim wybrzeżu USA. Obsługujący handle portowy Rabobank przewiduje, że stawki frachtu Azja – USA mogą wzrosnąć do 20 000 dolarów za kontener, czyli znacznie powyżej szczytu osiągniętego podczas ostatniego kryzysu łańcucha dostaw związanego z COVID – 19. Oznaczałoby to, że firmy o niskich marżach mogłyby zdecydować się na całkowity brak importu, co sprawiłoby, że w wielu sklepach będą puste półki.
Bank ten zaznacza, że aktualna wartość rocznego handlu portowego USA wynosi około 2,12 bilionów dolarów, a 72 procent z nich uległoby redukcji skutkiem czego, jednodniowy strajk, to przerwa w dostawach na sześć dni, tygodniowy strajk w październiku spowodowałby wąskie gardło do połowy listopada.
Media USA mniej zwracają uwagi na ekonomiczne skutki tego strajku, którego według nich nie da się już uniknąć, natomiast podnoszą one jego prawdopodobnie rozstrzygający wpływ na zbliżające się wybory prezydenckie.
Adam Maksymowicz
To może być najtrudniejsza zima w historii Ukrainy. Skutki odczuje też Polska