Za wynajem miejskiego „elektryka” klasy premium – BMW i3 zapłacimy złotówkę za minutę. KraCar będzie drugim największy na świecie system carsharingu opartym na tych autach. Razem z systemem Kraków zyska także sieć punktów ładowania samochodów elektrycznych – pisze Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapiecie.pl.
Carsharing, czyli wynajem samochodów na minuty za pomocą telefonu prosto z ulicy, na poważnie zaczął rozwijać się w Polsce niewiele ponad rok temu, a już podzielił się na segmenty – średni i premium (na segment budżetowy, porównywalny np. do francuskiego Autolib’, w Polsce nikt się jeszcze nie zdecydował).
Kraków był pierwszym miastem w którym ruszył polski potentat systemu carsharingowego klasy średniej – Traficar, należący do wypożyczalni Express (współpracującej przy tym projekcie z Orlenem). Teraz przyszedł czas na klasę premium, która na razie jest obecna tylko w Warszawie, w postaci systemu 4Mobility (oferującego m.in. BMW i Mini). W Krakowie będzie nią carsharing pod nazwą KraCar z elektrycznymi BMW i3.
– System chcemy uruchomić do połowy roku. Na początek z trzydziestoma BMW i3. Do końca roku liczba pojazdów wzrośnie do stu i w miarę zapotrzebowania klientów będziemy oferować kolejne – mówi w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl Krzysztof Klimczak, prezes Smart City Polska. –Chcemy zaproponować także inne modele – m.in. małe auta dostawcze. Później być może także mniejsze i tańsze auta elektryczne z Azji – dodaje.
Droższe auto w cenie zbliżonej do konkurenta
Smart City Polska na początek zaoferuje więc Krakowianom dużo droższe auta od konkurencyjnego Traficara. Elektryczne BMW i3 w podstawowej wersji (za 165 tys. zł brutto) jest trzy razy droższe od oferowanej przez Traficara benzynowej Corsy (za niewiele ponad 50 tys. zł). Pomimo tego cena usługi ma być niewiele wyższa. Za Traficara płacimy dziś 80 gr za kilometr i 50 gr za minutę, co na przeciętnym dla Krakowa dystansie 10 km przy średnim natężeniu ruchu (16 minut wg danych iTaxi) oznacza koszt ok. 17 zł. Z kolei KraCar ma kosztować 1 zł za minutę (tyle samo, co w elektrycznym carsharingu Vozilla we Wrocławiu), a koszt na tym dystansie powinien wynieść ok. 18 zł (uwzględniając czas na zaparkowanie i zwrot samochodu w aplikacji). To mniej, niż kosztują dzisiaj BMW i3 oferowane w niewielkiej liczbie w Warszawie przez Innogy oraz 4Mobility.
– Zależało nam na zaoferowaniu samochodu z wyższej półki. Oczekujemy dzięki temu większego zainteresowania – tłumaczy decyzję o wyborze auta Krzysztof Klimczak. – Na pewno w Polsce będzie miejsce na carsharing oparty na tańszych samochodach elektrycznych, oferujący niższe stawki za wynajem i w przyszłości chcemy zaoferować także auta w takim segmencie, ale wydaje mi się, że na dzisiejszym etapie rozwoju tej usługi produkt masowy jeszcze się nie przebije – dodaje.
– Z kolei BMW i3 powinno zaciekawić. To jedno z niewielu aut budowanych zupełnie od podstaw jako elektryczne. Charakteryzujące się kompletnym założeniem ekologicznej produkcji, począwszy od zeroemisyjnej fabryki po materiały z recyklingu. To rzuca się od razu w oczy. Zdajemy sobie sprawę, że jego obsługa za pierwszym razem może wymagać przejrzenia krótkiej instrukcji i będziemy musieli nad nią popracować, ale jakość i atrakcyjność auta powinna wynagradzać to użytkownikom z nawiązką – przekonuje.
Co ciekawe, to odwrotny kierunek niż ten, w którym idzie warszawski ratusz. Stołeczne władze chcą wybrać operatora miejskiego carsharingu z jak najtańszymi i najprostszymi (najprawdopodobniej benzynowymi) samochodami, bo – jak tłumaczył w rozmowie z WysokieNapiecie.pl Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie – wynajmujący szukają zwykle aut podobnych do tych, jakimi jeździli do tej pory.
Jak będzie działać system i ile nowych ładowarek powstanie w Krakowie? O tym w dokończeniu artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl