Zachmann: Nord Stream 2 potrzebuje błogosławieństwa Niemiec. Nie jest ono wykluczone

25 listopada 2015, 07:44 Energetyka

Komisja Europejska zapowiada, że projekt Nord Stream 2, czyli rozbudowa bałtyckiej magistrali z Rosji do Niemiec w celu ominięcia w tranzycie Ukrainy, nie otrzyma wsparcia finansowego z Brukseli. Co jeszcze może zrobić Komisja, w celu zabezpieczenia dostaw przez terytorium wschodniego sąsiada Polski, a co za tym idzie, stabilizacji w regionie?

– Pełne wykorzystanie unijnych zasad wewnętrznego rynku i konkurencji mogą zamienić realizację projektu Nord Stream 2 w długa operację prawną – ocenia Georg Zachmann z brukselskiego think tanku Breugel.

– W wersji ekstremalnej, firmy zaangażowane w projekt musiałyby „wyrzucać” gaz na zewnętrznej granicy UE (punkt wejścia w Greifswaldzie) i nie miałyby zysku jego sprowadzenia do Europy, zamiast jego zakupu na którejś z giełd europejskich – przekonuje w rozmowie z BiznesAlert.pl. – Jeśli jednak firmy miałyby błogosławieństwo Niemiec, wyłączenie spod regulacji unijnych nie jest wykluczone. Nie byłby to pierwszy przypadek, kiedy kraj członkowski łagodzi stanowisko Brukseli w ramach swej polityki energetycznej.

– Jednakżę w takim przypadku, odbyłoby się to nie tylko kosztem wiarygodności unijnej polityki energetycznej, ale także bezpośrednio kosztem innych krajów członkowskich, które szukałyby zapewne rekompensaty za związane z tym koncesje – uważa Zachmann.

Georg Zachmann to Niemiec, członek Niemieckiej Grupy Doradczej, która pomagała rządowi w Kijowie przygotować program reformy sektora gazowego.

Projekt Nord Stream 2 zakłada podwojenie przepustowości gazociągu z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie do 110 mld m3. Są w niego zaangażowane: Gazprom, BASF, E.on, OMV, Shell i Engie.